Cubituss napisał(a):
sYs|yavor napisał(a):
Wiesz, sa gry-tabloidy i gry troche glebsze ;-P
Dokładnie - sieciówki to taka wyjątkowo płytka rozrywka, masz rację, mam już ich nieco dosyć, odpocznę sobie przez jakiś czas.
I ja sie pod słowami Cubiego podpisze...
Zadłuzyłem sie troche za częsci do kompa i za siec, skutkiem czego musiałem sprzedac mojego PS2 dream maschine łącznie z kolekcją gierek....

W sumie pozostał mi blaszak troche z upgrade'owany co prawda...ale blaszak...
I wpadłem w marazm...granie po sieci ma cos w sobie ...ale jest...takie puste...już prawie wogóle nie siedze na ffa...
W końcu jakos ostatnio pojechałem na giełde i kupiłem sobie(w sumie po raz 3ci...

) Playstation 2...ulżyło i wszystko wróciło do starego porządku...
Z tym ze ja przerwy nie musze robic

....jakos mi sie to wszystko wyposrodkowało....praca,szkoła,offline,online,konsola,melanże,massive techno parties,massive BF operations...etc ;D
Cubituss napisał(a):
zacząłem grać wczoraj w FFX-2 i jestem na razie porażony.
Ja sie tego spodziwałem

...Square tak ma....szuka róznych odbiorców...
Hmmm ,nie wiem tylko co Cie zabolało...groteskowość czy interface...
FF VII -totalny hicior,gra wzruszająca,pomimo infantylnego wyglądu gra uderzająca,głęboka,poruszająca emocjonalnie...dzieło!!!
FF VIII -cos powazniejszego,zrozumiała nawet dla staroszkolnych PCciarzy(Diablo i takie tam)...lecz płytka...wyraźna ...taka rzeczywista...dobra gra.
FF XI - gra infantylna do bólu,grał w nią mój braciszek....ja nie mogłem....
FF X -....przełom...gra potrafiąca poruszyc najbardziej zamulonego człowieka...porazić , manipulowała emocjami...poprostu w pewnym momencie zatraciłem sie w tej grze...prawie całe wakacje 2002....siedziałem przy tej gierce i nic mnie nie obchodzilo...
...
What ever will happen...don't cry !!!...
Holyday,summer 2002
FFX-2 - I must come back...
Holyday,summer 2004...