Leszcz napisał(a):
Nic dziwnego ze marnie latam- nie m

am joya
Wiesz - musisz być twardy. Rozumiem jeszcze "emulowanie" drążka i orczyka (ster kierunku) na klawiszach, ale sposób w jaki jest rozwiązane sterowanie silnikiem na klawiaturze woła o pomstę do nieba - jest tylko pozycja neutralna, max do przodu i max do tyłu. Latanie w dużym stopniu polega na płynnym operowaniu (za pomocą przepustnicy) obrotami silnika a tego na klawiaturze nie da się zrobić. Ja bardzo często latam ze zdławionym silnikiem - np w walce powietrznej jak skręcam w lewo to zmniejszam obroty do 30-50% (podaje wartość orientacyjną - nie mierzyłęm tego nigdy) wartości maksymalnej pochylam samolot w ostry przechył na lewe skrzydło (tak koło 50 stopni), ciągne drążek do siebie do oporu i cisne lewy orczyk (niestety jeszcze nie mam pedałów więc emuluje je na Hat Switch-u na przepustnicy) - w trakcie zakretu powoli zwiększam ciąg (rekompensuje utrate szybkości) i koryguje ewentualne pochylanie się nosa w dół cisnąc prawy orczyk. Wychodzi bardzo ciasny zakręt bez zmiany wysokości. Jest to jedna z łatwiejszych ewolucji - dlatego podaję ją jako przykład (trudniejsze wymagałyby dłuższego opisu). Jednak na klawiszach może być poważny problem ze zrobieniem tego samego...
Nie jest także prawdą, że joy nie ma znaczenia - ma i to duże - ostatnio zmieniłem samego joy-a na innego (nieco lepszego) i różnica była dla mnie uderzająca - przykładowo promień zakrętu zmniejszył mi się o 20-25%, poprawiłą się także moja celność. A dlaczego? Joy jest czulszy i ma większy zakres ruchów - można za jego pomocą delikatniej (a więc dokładniej) pilotować samolot.