Hmn ... zaczęło się w chwili poznania Holmana.
Nie, nie zaczęło się od ...
Za siedmioma serverami, za siedmioma firewallowymi zaporami stał serwer z domeną
http://www.battlefield1942.pl. Jaki to ja byłem naiwny kiedy napisałem tu poraz pierwszy mając jeszcze wersją "oryginalnie inaczej" z problemem znanym i trywialnym

. Było to pod koniec A.D. 2002.
Oczywiście miałem wówczas okazję poznać sprawiedliwą rękę Shaggy-ego
Na początku tego roku poznałem znawcę tematów tabu, sławetnego członka Teamu Beep Beep - Holmana

Poznaliśmy się w całkiem innych okolicznościach niż tematyka związana z BF-em (maniakalne o/c naszych skrzynek). Potem poszło jak po sznurku. Nafaszerowany superlatywami, grywalnością naszego BF-a dokonałem zakupu. Nie żałuję. Kolejne znajomości: pierwsze lekcje "wystartuj i nie spadnij" od Vegety, lekcja szybkiego reagowania i działania na komunikaty głosowe z gry od Piaska (do dziś pamietam, jak wysiadał ze swojej "gąsienicy" i naprawiał moje AA" (to ta chwila w której wybrałem większy kaliber - Defgun, gdzie Vegeta, XENA i kilku kamikadze zamierzało desantować się swoim SPD na górkę w IWO) - pierwszy w życiu seryjny frag

.
Nocne wyznania świetnego taktyka XENY i przekazywanie wiedzy, za którą kilku oddało swoje "wirtualne życie" - czyli nauka przetrwania
Kolejny łowca Phoenix. Znany mi z racji wspólnich wyznań na innych forach, świetny kolega do masowego kilim. Początek ostry, dzisiaj wspaniały towarzysz broni w dwójkowych wypadach jako "czyściciele zachodniego świata"
Potem znajomość z Bl@de ... żebym ja wiedział co to za postać to od razu bym zbanował swoje GG

Od niego zaczęła się przygoda w SPQR - rewelacyjne towarzystwo, wspaniałe momenty subkultury wewnątrz-klanowej (nocne spotkania, audycje DJ, współpraca ze snajperką na polecenia [SPQR] Maletza, pierwsze doświadczenia w CB, ostra szkoła i dyscyplina piętnowana przez Wojta). Piękne chwile.
Powiem więcej ... nie żałuję ani chwili spędzonej przed ekranem komputera. Możliwość poznania nowych znajomości, wspólnej zabawy, niezapomnianych klimatów z gry. Gdyby stało się to o parę lat moje uczucie byłoby jeszcze bardziej spotęgowane (tylko, że wtedy nie odchodziłbym od komputera tj. Vegeta

)
Niestety ... czas to wróg nie do zatrzymania i nie zawsze pozwala na wspólne zabawy, dlatego każdą chwilę jaką mogę wspólnie z Wami spędzić w BFie traktuję i będę traktował jako nowe, niezapomniane doświadczenia do ostatniego momentu Battlefielda.
Tak, syndrom Xeny, maksymalny słowotok .. się rozpisałem, a praca czeka
