Mnie tam się podobało, śmiesznie było

Ja byłem w jednym z tych nieszczęśnie startujących sbd (oczywiście na pozycji strzelca

). Pilot nie dał rady wystartować jak lotniskowiec dał rurę do przodu i zaczął spadać do wody. W ostatniej chwili wyskoczyłem z maszyny. Gdy znalazłem się w wodzie, obok pływa Kamikadze i bluzga

Próbujemy dorwać się do drabinki na lotniskowiec, ale Frantic tak zapierdziela, że się nie dało. Pomimo, że w wodzie, to zostaliśmy na lodzie

Ale jest i wybawca - spadak zapierdziela barką w naszą stronę. Kamikaze staranował, ale przy mnie udało mu się wyhamować

Wskoczyłem do środka. Naciskam E, żeby na chwilę wyjść z pozycji barki, aby się uleczyć, ale od razu zginąłem, zmiażdżony chyba przez prąd powietrza

Jaja były niezłe
dragon napisał(a):
Gralem wczoraj, ale jak frantic zaczal plynac tym lotniskowcem do gory mapy to ja zdazylem zabrac na sbd maly desancik, z zimnym, byl tez pepsee

) jak za dawnych lat... i na wulcan.
Popieram. Desanciki na wulkan były wczoraj przepiękne.
P.S. A co do Kamikaze, to się do niego trzeba przyzwyczaić (albo wykikować

). Zajebisty gość, ale cierpliwość nie jest u niego cnotą

Mnie też zbluzgał, oczywiście bez powodu, gdy zajmowaliśmy lotnisko. Zaatakowało nas dwóch gości, z dwóch stron. I jeden z nich, którzy strzelał do mnie (i podobno do niego), zabił go, nim ja go zabiłem. Zostałem zbluzgany za zasłanianie

A po prostu Kami to pierdoła i tyle
