Scorpion napisał(a):
Ty wolisz "zacisnąć zęby i uznać, że jesteś cieniasem", inni z kolei pragną dowiedzieć się czy ich porażka była spowodowana brakiem umiejętności czy zwykłym oszustwem, które należy wyjaśnić. I jakie to ma znaczenie czy ma to związek z realizmem, skoro zginąłeś, powinieneś domagać się wyjaśnienia sytuacji, jeśli wysuwasz jakieś wątpliwości.
Co to właściwie znaczy ? Zginąłeś - jesteś martwy - dosyć że możesz zacząć od początku. Sorry ale realizmu w tym żadnego. Punk Buster powoduje, że do sytuacji, do których mógłbym mieć zastrzeżenia - dochodzi sporadycznie. Nawet bardzo sporadycznie.
Scorpion napisał(a):
Oglądając filmik POZNAJESZ konkretny sposób likwidacji, po czym ĆWICZYSZ w celu poprawy swych umiejetności. Jeśli nie chesz ogladać powtórek możesz je z łatwością wyłączyć, albo denerwować się, że nie potrafisz przechytrzyć przeciwnika, kiedy sposób jest z reguły banalny.
Jest to kwestia wyboru i gustu.
Sorry - totalny bezsens. Jakiekolwiek wspaniałe dla snajperów miejsca, lub czołgowe zasadzki (a są takie) tracą jakąkolwiek rację bytu. Widziałeś "Wróg u Bram" ? Widziałeś z jaką pieczołowitością i mozołem docierali do miejsc, w których polowali na wroga ? I to wszystko na nic, bo każdy może sobie włączyć filmik ? A rurarze, a inżynierowie ? Następnym razem objadę ich z drugiej strony i po krzyku. Nigdy nie grałem z przyjemnością na serwerach, gdzie po śmierci BF pokazywał miejsce, z którego cię zabito. Taki snajper np nawet leżący we wspaniałym miejscu ginął natychmiast po spawnie. Żenujący brak realizmu. Jeśli chcesz ćwiczyć - obserwuj, ucz się z boku - a nie obejrzyj film i wróć aby zabić. Zresztą gdzie tu pole do popisu - znasz już miejsce - wkrótce poznają je wszyscy - włączą sobie filmik. W ten sposób CoD błyskawicznie staje się w moim rozumieniu grą, gdzie wszyscy wszystko wiedzą, załatwić można tylko początkujących.
Scorpion napisał(a):
Kamperstwo to jeden ze sposób gry. Nie możesz nikomu tego zabronić. Sam sobie zaprzeczasz. Jesteś przeciwnikiem opcji TEAMKILL (w CoD oznacza obserwację swojej śmierci oczyma przeciwnika) z drugiej strony chcesz likwidować kamperów. Problem polega na tym, że kampera z reguły trudno wykryć, więc jaki masz pomysł na odnalezienie go w takiej sytuacji? Metodą "search and destroy- bez końca" czy po prostu chcesz go zapytać, gdzie się znajduje?
Ja nie mogę zabronić kampowania - fakt. Jednak mamy chyba różne pojęcia na temat kampienia. Kampowaniem jest dla mnie wjazd czołgiem do bazy przeciwnika - a takiego nie tak znowu trudno zabić (o wykikowaniu nie wspominając). Piechota kampująca natomiast ginie właściwie (przynajmniej w BF) dosyć szybko. Nikomu zaś nie chce się grzać do bazy przeciwnika przez duży obszar, by za chwilę (po uzyskaniu jednego - góra dwóch fragów) zginąć. Może to specyfika gry ? Zauważyłem, że nawet na serwerach bez admina, kamperzy nie należą do ścisłej czołówki. Przynajmniej w BF.
Scorpion napisał(a):
Jeśli uważasz, że rozgrywkę z rozmachem organizuje jeden pancernik, dwa czołgi i kilku żołnierzy, których walka, o czym już pisałem przeraża sztucznością to wystarczy ci Battlefield.
Ja mam jednak wyższe wymagania, co do poziomu bitewnego chaosu, dlatego oczekuję czegoś więcej stąd krytyka Battlefielda z mojej strony.
Poziom bitewnego chaosu powiadasz... nie bardzo wiem na jakich serwerach grywasz, więc cięzko mi to ocenić. Postaram się jednak przedstawić swój sposób widzenia. Gram otóż na serwerach 40-to osobowych, a bywa że i na 64 - osobowych. I już ci piszę, gdzie możesz zaznać bitewnego chaosu. Coral Sea czy Battle of Britain - na 40 graczach bitwa lotnicza jest nie lada wyzwaniem. Zewsząd z różnych miejsc strzelają aa, a dookoła mnie jest masa samolotów. Bitwę pancerną doskonale (moim zdaniem) oddaje Aberdeen - tam masz 24 pojazdy pancerne. Midway na 64 graczach po prostu wymiata - 8 samolotów (1 czołg - racja) 10 okrętów - jak dla mnie wypas, którego nie spotkam nigdzie indziej. Sam widzisz, że zostaje masa wolnej piechoty. Co zaś się tyczy pancernika - to nie wiem czemu nie obserwujesz komend radiowych. Walka łodzią podwodną jest nieco nudna - tu zgoda na monotonię - ale w czasach gdy mnie to jeszcze pasjonowało - niejednokrotnie zatapiałem okręty - również podwodne.
Scorpion napisał(a):
Sam pomysł zaprezentowany przez twórców gry jest znakomity, dlatego też regularnie grywam w Battlefielda, jednak jego wykonanie jest kompletnie niedopracowane i żenujące. Przecież próba odwzorowania bitwy pod Kurskiem przy udziale kilku czołgów, garstki piechoty i pojedyńczych samolotów jest nieporozumieniem. Pływanie łodzią podwodną przy obecności 20-25 osób na serverze i próba odnalezienia i zlikwidowania przeciwnika kierującego pancernikiem graniczy z niemożliwością.
Podejdź do tego inaczej - zastanów się jakich mocy obliczeniowych i jakich przepustowości wymagałaby wiernie oddana bitwa pod Kurskiem ? Namiastkę tego masz pod Aberdeen. To musi wystarczyć. Żadna inna gra nie oferuje nawet tej namiastki.
Scorpion napisał(a):
Czy plansza Omaha Beach oddaje przerażenie, determinację, wielką odwagę, słabości i załamania żołnierzy podczas ataku na plażę? Czy gracz jest w stanie poznać smak walki? Oczywiście, że nie, a w zamian gracz ma możliwość uczestniczenia w desancie dwóch łodzi Higginsa i garstki piechoty, która spotyka na plaży ....Tygrysa i kilku niemieckich medyków.
Poczytaj sobie trochę książek o tematyce wojennej, a zrozumiesz moje opinie na temat tej gry.
Moim zdaniem tak wiernie, jak było to możliwe na dzień wydania BF - jednak podobnie jak pod Kurskiem, podchodzę do tego w ten sposób, że odbieram to jako wycinek danego pola walki - nie całość. No i Omaha uwielbiam na 64 graczach - niestety na 20 nie podoba mi się. Wtedy jest chaos - o jaki pewnie ci chodzi. Szczególnie zaś po zdobyciu flagi na plaży.
Zresztą ta polemika nie ma większego sensu. Medal od Honor mam oryginał - grałem w singla podobało mi się. Jednak przy singlu BF jest on do przejścia na raz, góra dwa razy. Po obejrzeniu BF nie chciało mi się już sięgać po MoH. Nawet po Multiplayer. Co do Call of Duty - widziałem to u znajomych. Grafa OK - sama grywalność bez zachwytu. Brakło mi oczywiście dowolności oferowanej przez BF, może ryku silników samolotowych, może ostrzału artylerii... Jednak po graniu na 40 i 64 osobowych serwerach BF mało co może jeszcze poruszyć.
PS. Co to znaczy sztuczność - często posługujesz się tym pojęciem - możesz to nieco rozwinąć ?
Scorpion napisał(a):
Moim zdaniem oferta Activision pokazuje nowy trend jakimi mają podążać gry tego typu. Czyli klimat walki, rozmach, gry mają być filmem na przebieg którego gracz ma wpływ.
Moim zdaniem drogę wytyczył BF. Możliwości użycia sprzętu, jaki występował w II WŚ. To jest ten rozmach. Bez pojazdów samolotów i okrętów w dalszym ciągu mamy do czynienia z Quakiem - w nowym klimacie, z nową grafiką, ale jednak Quakiem - gdzie wciąż się biega, strzela z karabinków i podrzuca wybuchające przedmioty.
Dlatego też poprawienie grafiki, powiększenie kontrowersyjnych map to jest to, na co oczekuję. Nie na mnogość opcji podczas kierowania okrętem, której zapewne tobie brakuje.
Scorpion napisał(a):
Osobiście nie potrzebuję tysiąca maszyn do latania, statków i czołgów, potrzebuję poznać ten "zapach", który czują żołnierze w czasie walki. Call of Duty oczywiście tego nie oddaje jednak są tam tego namiastki, jeśli producenci gier potoczą tą wydeptaną ścieżką czeka nas rewolucja w świecie gier komputerowych, a nie kontynuacje Wolfsteina.
Moim zdaniem ten zapach jest obecny tylko w BF - inne gry wg mnie to tylko namiastki tej namiastki, jaką nieraz jest BF. Sorry, ale jakoś ciężko wyobrazić mi sobie II WŚ bez samolotów i czołgów. W związku z tym widzę, że się zgodziliśmy. BF nadal pozostaje namiastką, jednak inne gry nadal zostają kontynuacjami Wolfa.