Parę dni temu minął rok od premiery BF3, niektórym to minęło koło głowy, nie wywołując nawet wzmianki w umyśle. Innym ta chwila zajęła sekund parę, wybijając (a może nie?) z dziennego rytmu, ożywiając na chwilę myśli i wyobraźnie na temat wspomnień z pierwszym rokiem oraz zmian w balansie gry -> heli, czołgi + pancerz, kartacz, m16a4 etc.
Jak Wy widzicie siebie na polu bitwy po pierwszym roku?
Dalej brudzicie sobie twarz piachem i "prochem" padając na żwir by uniknąć w terenie ostrzału? Zastanawia mnie zdanie Was nt. zmian poczynionych w BF, czy poszły w dobrą stronę, czy zmieniło w sposób negatywny rozgrywkę w porównaniu do poprzednich wersji BF3.
Na początek rzucę siebie jako mięcho przed czołg.
Dążenie DICE do jako takiego symulatora pola bitwy i kurzu jest już z samego założenia błędne. Błędne dla graczy masowych -> arcade przyciąga masy, nie Project Reality.
Battlefield zawsze był grą arcade i w takiej otoczce wielu ludziom się podobał najbardziej, także bawił świetnie.
Wszak walczymy w BF'ie by się rozerwać, przeżyć odstresowujacą przygodę na bazarze latając z apteczka i ucząc kule trafiać w głowy naszych przeciwników, mijając święte ekspresje Islamu vide Meczet, a nie działać i przeżywać przygodę opartą na realistycznych założeniach wojny
Co Wam najbardziej umila grę w BFie, a co sprawia(o ile : ), że chcielibyście wysłać skan Waszej niezadowolonej twarzy z wyrazami szacunku do DICE i EA?