Kodek to nie problem. Posiadacze kart Audigy mają ich po dwa na karcie - jeden od wejść, drugi od wyjść. ASIO do synchronizacji między nimi z pomijalnymi opóźnieniami, a na dokładkę własny procesor DSP. Fiu, fiu. Tylko co to ma wspólnego z jakością dźwięku w głośnikach?
Wszystkie dostępne na rynku karty oferują zbliżone parametry. Ale powiedzmy że słuchamy mp3, czy płyty CD-Audio. Dwa kanały sygnału próbkowanego z częstotliwością 44,1 kHz, rozdzielczość 16 bitów na próbkę. Żaden problem nieprawdaż? Chyba trudno o bardziej typowe i banalne zastosowanie. Ale przesłuchajmy ten sam kawałek na kilku kartach. Na pierwszy ogień stareńki SoundBlaster 64V PCI na przetwornikach analogowo-cyfrowych Ensoniqa - po dziś dzień nie mam do niego zastrzeżeń i mam nadzieje że jeszcze długo będzie mi służył w jednym z kompów. SoundBlaster Live! Player (ten prawdziwy Live! z procesorem EMU10K) tu już dochodzi sporo szumów własnych, ale prócz tego że przy byle okazji lubił dodać od siebie kilka trzasków, bo żarł się z płytą główną z chipsetem VIA, też nie mogłem mu wiele zarzucić, gdy akurat nie trzeszczał. Układ Realteka ALC655 wbudowany w płytę główną Gigabyte z KT600. No to już była tragedia. *mama zabroniła mi przeklinać* tak buczał bez sygnału że wyłączałem na noc głośniki. Ale ten sam układ ALC655 w byle laptopie Fujitsu-Siemens z marketu szumi mi nie bardziej niż Live! Na koniec Audigy 4 czy głośniki są podłączone, czy nie ten sam delikatny szum wzmacniacza głośników i jakość dźwięku bez zastrzeżeń, czy to na wybajerzonym sterowniku Creative, czy na ALSA z jądra Linuxa. Tak wiele różnic przy tanich głośnikach Creative T3030.
Zatem w czym problem? Cóż, wygląda na to że sam układ - przetwornik analogowo-cyfrowy to nie wszystko. Na jakość dźwięku - szumy oraz dynamikę ma wpływ także jego elektroniczne otoczenie które musi pokonać sygnał w drodze do głośników. A z ich jakością bardzo różnie bywa jak widać na powyższym przykładzie. Nawet patrząc na różne generacje kart naszego "ukochanego", EAXowego monopolisty.
Wróćmy jednak do wydajności. Tu na szczęście mamy łatwiej, bo nie musimy polegać na subiektywnej ocenie, a na benchmarkach. Najmniejsze obciążenie procesora przy obsłudze EAX 2 generowały SoundStormy. Królowały niepodzielnie, bo w przeciwieństwie do Live! z procesorami EMU10K i Audigy z procesorami EMU10K2, były zintegrowanie z mostkiem południowym płyty głównej i nie trzeba było przepychać danych przez ciasną magistrale PCI jak w przypadku kart Creative. Tylko że dziś to bez znaczenia. EAX 2 jest archaiczny, a przy mocach obliczeniowych współczesnych procesorów to żaden problem by jego obsługę dodać do sterownika i pozostawić związane z tym obliczenia dla CPU. To był kłopot gdy miałem Athlona 2400+ i mój Realtek przy 32 kanałach generował obciążenie 16%, przy Celeronie D 3,5 GHz to już było bez znaczenia. Problem się pojawia przy EAX 3 i jego możliwościach przekształcania otoczenia i płynnymi przejściami między środowiskami. Ale z tym nie mają problemu wbudowane karty, bo po prostu tylko karty Audigy obsługują standard EAX 3, oraz 4.
Na koniec dlaczego wspomniałem "jaki Live!". Otóż jest to doskonały przykład polityki firmy Creative. Weźmy jakiegokolwiek starego Live! z procesorem EMU10K, a nisko profilową kartę Live! 24-bit. Otóż te karty nie mają ze sobą nic wspólnego! Live! 24-bit to najzwyklejszy kodek bez własnego procesora DSP, a w dodatku gdzieś na końcu magistrali PCI. Trudno się zatem dziwić że wydajnością ustępuje układom także bez własnego procesora, wbudowanym w płytę. Z drugiej jednak strony jest bardzo chwalona za jakość dźwięku w przeciwieństwie do starych Live! i kart Audigy poprzedzających wersje 2 ZS.
Reasumując: mając kodek ALC888 na płycie nie bawiłbym się z Livem (pomijalny wzrost wydajności przy nowoczesnym procesorze), a do tego ryzyko trzasków bo wciąż mam chipset VIA, a już tym bardziej nie wydałbym raz jeszcze tej kasy na Audigy (bez EAX 4 można żyć)

No ale jak już wspomniałem, wszystko zależy od konkretnego modelu i co tam producent na płycie wlutował.