Mortar jest śmiercionośny. Wczoraj przekonali się o tym moi przeciwnicy na arice. Jadą 3 abramsy autostradą. Stanęły zbite w kupie (dziwiłem się co to za taktyka i po długim dumaniu dalej nei rozumiem, chociaż moze poprostu zabrakło paliwa czy co?). Poszedł mój mortar i rozwalił 3 maszynki (2 z przodu dały rurę w tył, ale ten z tyłu nie chciał się ruszyć). Miło było patrzeć na ognisko, zwłaszcza, że obok gigantów kręciło się 2 mechaników z wiertarkami (tak idealne miejsce na naprawę).
Żeby to nie był
to podsumowując. Mechanik naprawiający na środku pola bitwy też się zdarza. A genialne załogi czołgów co stają w takim miejscu i to razem, zbici też się trafiają. Jak masz zamiar zrobić coś takiego - zamiast czołgu weź quada, mniejsza strata.
Jak już w temacie lamiących pojazdów.
Pustynia atakama (rush - atakujący). Ile to trzeba nerwów stracić... Atakujemy pierwsza bazę i co? 6 typków siedzi i czeka na spawn śmigłowca. Przy czym oczywiście TK lecą. Pojawia się maszynka wsiadają (oczywiście przy wsiadaniu się pozabijają...) i lecą! Lecą! Lecą! Tracą kontrolę i spadają - czas lotu? Koło 15s? I od nowa. Spawm. Czekanie itd.
Porzucanie czołgów już rzadziej się zdarza.
Kolejki do UAV, trochę się zmniejszyły.
Nadal jednak są popularne wjazdy czołgami i lekkimi czołgami samemu na chama, bez gunnera.
Jeszcze lepsze jak ktoś czeka na spawn blackhawka i gdy się pojawia to peirwszy siada za sterami. Kij wsiadają strzelcy i 2 desantowców. Pilot podnosi maszynę, przechyla dzióbek, aby lecieć do przodu. Leci, ale dalej przechyla. Oops! Drzewko, skałka, domek itp. i 5 trupów.
Zatem prosze o przemyślenie 2 razy czy na pewno chcesz wspomóc drużynę używając danego pojazdu i czy aby na pewno umiesz go prowadzić/pilotować.