Może coś podpowiecie, mądre głowy.
Zapodałem sobie pendrive Kingstona 512 (np. do przenoszenia screenów z BF2, żeby nie było, że w złym dziale piszę
)
Wszędzie chodzi bez problemów (tj. na kompach w pracy), a u mnie w domu coś mu nie pasuje (co de facto mocno psuje jego funkcjonalność
).
Objaw jest taki, że system wykrywa go bez problemu, przez chwilę strukturę katologów i plików widzi - ale wystarczy, że spróbuję coś przekopiować z, albo na niego. Chwilę wisi, a potem wszystko znika (tzn. foldery i pliki). Wyciągam drive'a, wkładam ponownie - i znów wszystko jest. Ale kopiować nie chce.
Oczywiście stronka Kingstona na ten temat milczy, przegrzebałem też fora internetowe i natrafiłem na dwóch gości, którzy mieli ten sam problem - niestety ich topiki były bez konkretnych odpowiedzi.
HELP!
P.S.
Gdzieś wyczytałem, że być może system nie radzi sobie z większą ilością drive'ów (mam dwa fizyczne HDD podzielone w sumie na siedem partycji, nagrywarę i CDRom wirtualny), ale to dotyczyło Win98. Z tego co wiem, w XP już tego problemu nie ma? Czy jednak jest sens coś odpiąć i sprawdzić?
P.S.2.
Ubiegając sugestie w tym temacie - też mi przyszło do głowy, że może za słabe zasilanie (jakiś 400 W mam tam zasilacz), zwłaszcza, że mam w sumie "na stałe" zajęte trzy USB (modem, drukara i coś tam jeszcze).
Ale wypiąłem wszystko i zostawiłem sam pendrive - bez zmian.