mcda napisał(a):
A w mordę można również dostać za chodzenie z osobą innej płci odludnymi uliczkami... a nawet przy chodzeniu w pojedynkę... Można przy tym stracić zegarek, portfel i klucze do mieszkania. A jednak nikt nie przestaje wracać do domu po nocy, tylko dlatego, że może dostać zza winkla tulipanem...? Hynol, nie wyeliminujesz ze społeczeństwa wszystkich jednostek, które, przez swoje skrajne poglądy i nieprzepartą chęć poparcia ich czynem, będą się wyłamywać z ogólnie przyjętych ram współżycia w społeczeństwie. Zawsze się znajdzie ktoś, kto bedzie chciał dac komus w pysk, tylko dlatego, że np. nie lubi błękitnych oczu.
Nie o to chodzi. Wiadomo, że bandytyzm nie jest społecznie akceptowany, natomiast agresja skierowana na homoseksualistów w większości przypadków jest uznawana za uzasadnioną (rzekoma "obrona moralności"). A jak wiadomo społeczna akceptacja sprzyja nasileniu przemocy, w myśl hasła: "toć tylko zglanowałem zboczeńca".
mcda napisał(a):
Ano pewnie nie znam... Ale jestem kobietą i wiem, że kobiety zarabiają średnio o 17% mniej, niż mężczyżni wykonujący tę samą pracę... Czy to nie jest dyskryminacja? Kobiecie z dyplomem inżyniera ciężko jest się przebić w tym "męskim" środowisku towotu i hal produkcyjnych, a jednak nie wychodzą na ulicę, zeby porzucać się kamieniami z bojówkami Wszechpolaków. Zdobywają sobie uznanie ciężką pracą i zaangażowaniem a nie krzykiem i transparentami.
Czy uważasz za naturalną sytuację, w której kobieta, aby otrzymać takie samo stanowisko jak mężczyzna, powinna być od niego lepsza pod każdym względem, a następnie musi ciężej od niego pracować, aby to stanowisko utrzymać? A tak to właśnie wygląda - kobiety na takich samych stanowiskach co mężczyźni są lepiej wykształcone, mają dłuższy staż pracy, większe osiągnięcia itp. Przypominam też, że np. swoje prawa wyborcze wiele kobiet zawdzięcza tym "zwariowanym babom" zwanym sufrażystkami, które biegały z transparentami, wrzeszczały, a czasami nawet uciekały się do przemocy.
mcda napisał(a):
Normalnych ludzi nie trzeba namawiać do akceptacji ludzi z innymi preferencjami seksualnymi, a na calą resztę podziałało to jak czerwona płachta na byka...
Co to jest ta "normalność"? Każdy adaptuje to pojęcie na własny użytek i wychodzi na to, że "normalne" jest to, co dana osoba za takowe uznaje.
mcda napisał(a):
BTW, Nie wiem, czy u homoseksualistów widok całującej się pary hetero wzbudza podobne uczucia, jak u większości hetero widok całującej się pary homo... i tu mam pytanie, czy myśl o całujących się kobitkach również wzbudza w Was Panowie takie negatywne uczucia? No...? Tylko szczerze, szczerze...?
Szczerze mówiąc, to pozytywne

.
Co do Ziemkiewicza - krytykuje gejów i niby nie ma nic przeciwko homoseksualistom, a tytuł felietonu wyraźny: "Homo go home"

.
Inna sprawa, że tzw. parady równości w Polsce nie wyglądają wcale jak Love Parade w Berlinie. Ot, zwyczajny przemarsz przez miasto, w którym idą - użyję tutaj słów Ziemkiewicza - "normalni ludzie" z przesłaniem: "mimo odmiennie niż u większości skierowanego pociągu płciowego, jesteśmy pełnowartościowymi członkami społeczeństwa". Żadnych pokraków w lateksie, nikt nikogo nie wciąga w tłum i nie gwałci. Ludzie z dziećmi idą w pochodzie, i to "normalne heteroseksualne" pary, a nie jacyś zboczeńcy

. Zasadniczo, felieton przytoczony przez Praetoriusa ma się do polskiej sytuacji jak pięść do nosa. With all due respect, ofkoz.