MK napisał(a):
cóż mój dziadek śp.był w norwegii w trakcie walk o norwegie po stronie niemieckiej czyli w wermahcie w dywizji artylerii polowej(oczywiście z własnej woli do wermahtu nie poszedł)wujek śp.walczył i zginął pod monte cassino w 1944 także u frycóf(w dywizji grenadierów), drugi dziadek śp.pływał na u-bootach po atlantyku ale nie wiem kiedy zginął po prostu nie wrócił z rejsu,z dalszej rodziny wyjek był w armii andersa i walczył na zachodzie(tylko tyle wiem)
z reszty rodziny wiem że kilku walczyło w armii polskiej w 1939.To by było tyle...
hmm to brzmi niewiarygodnie, nawet bardziej niz niewiarygodnie
zastanawiam sie czy nie robisz sobie jaj
ok zakladam ze piszesz prawde
co do Twojego drugiego dziadka, to jesli wiesz jaki numer mial ten uboot, to mozna bardzo latwo ustalic jego losy. Znam strone z baza danych o ubootach na ktorej po prostu wpisuje sie numer uboota i strona wyswietla zatopiony tonaz, miejsce zatopienia itp.
Ja moge pochwalic sie dziadkiem (niestety tez śp
![Sad :(](./images/smilies/icon_sad.gif)
), ktory byl oficerem w armii poznan w 39 (skonczyl szkole w ursusue i dowodzil chyba ciagnikami artyleryjskimi). Zostal wziety do niewoli 11 wrzesnia (czyli poczatek bitwy nad Bzura) i reszte wojny spedzil o ile dobrze pamietam w stalagu IIa. Po wyzwoleniu obozu przez amerykanow wrocil do Polski (a mogl zostac na zachodzie...) i tam "budowal" socjalizm
W obozie stracil jedno pluco i przez to umarl dosc wczesnie.
Mam gdzies w domu nawet jego ksiazeczke wojskowa z czasow PRL, z niej wlasnie wytrzasnalem te informacje