Moim pierwszym autem 7 lat temu był czerwony maluch z 1986r. Ładnie wyglądał (jak na malucha), chodził dobrze (okrutne 25 KM), tata coś mi przy gaźniku pogmerał, palił 10 ale i jechał 140 zamykając szafe. Fakt faktem, co by w tym nie było, jak mało by to nie paliło, jak by nie przyspieszało bo wsadzeniu tam bóg wie jakich silinków, nawet jakby miało na dachu 7.4L + ram air to ja i tak tego nie chce więcej i nie chce mieć z tym nic do czynienia:) Podobnie jak z Tico,SC, CC, Matizami i innymi krótkomaskowymi toczydełkami
Jako pierwsze autko na pół roku maluch jest ok. Dzięki niemu trochę się dowiedziałęm o mechanice (ciągle się psuło), nabyłem trochę zdolności manulalnych

No i trochę się poślizgałem, jakby nie było maluch ma również napęd na tył

Zapięcie setki to było prawie wejsćie w nadprzestrzeń jeżeli chodzi o odczucia.
Co by nie mówić, Maluch to kawał polskiej historii motoryzacji. Autko pełne myków i śmiesznych akcji ale trzeba przyznać że każdy ma jakiś sentyment do tego.