Przychodzi gość do okulisty i zaczyna się rozbierać.
- Co pan...?! - pyta oburzony lekarz - Ja jestem okulistą!
- Spokojnie, proszę poczekać - odpowiada facet.
Zdejmuje spodnie, bokserki i zaczyna się wypinać.
- Co...? - docieka lekarz.
- Jeszcze chwila - mówi gościu.
Wypina się i pyta:
- Widzi pan te włoski w tyłku?
- No widzę... ale co to ma wspólnego ze mną?
- No bo jak je wyrywam, to łzawią mi oczy.
Zły brat popadł w alkoholizm i stał się kobieciarzem, a dobry ożenił się, miał dzieci etc. Pewnego dnia zły brat umarł. Po kilku latach i ten dobry odszedł i dostał się do Nieba. Jednak nurtowało go gdzie jest jego brat, wiec poszedł do Boga i zapytał o to. Bóg odpowiedział, że to zły człowiek był i nie zasłużył na Niebo ... Dobry brat zmartwił się, i powiedział, ze tęskni za swoim bratem i chciałby go zobaczyć. Bóg zlitował się i dał mu moc wglądnięcia do piekła. No i znalazł dobry brat swojego złego brata siedzącego z kuflem w dłoni i cudowną blondyną przy boku. Dobry brat zwrócił się do Boga: "Nie mogę uwierzyć - brat siedzi z kufelkiem obłapiając piękną kobietę. Tak więc piekło nie może być takie złe" Bóg wyjaśnił: "Rzeczy nie zawsze są takimi jakie się je widzi. Kufel jest dziurawy. Blondynka nie."
Syn wrócił do domu z samymi dwójami na świadectwie.Ponieważ ojciec przez cały rok suszył mu głowę o oceny i czepiał się nauki, syn bał się jak diabli pokazać świadectwo. Ojciec jednak, zamiast rzucać gromy i lać paskiem, zaprosił syna na fotel. Syn usiadł niepewnie. Ojciec wyjął papierosy:
- Zapal synu...
- Tata, no co ty, ja nie palę...
- Pal, synu!
Zapalili. Po chwili ojciec otworzył barek i wyjął szkocką.
- Napij się, synu...
- Tata, daj spokój, ja nie pije...
- Pij, jak ojciec daje!
Napili się. Ojciec wyjął zza tapczanu Playboya.
- Masz, oglądaj...
- No nie, tata, nie wygłupiaj się...
- Oglądaj!!!
Siedzą, popijają, czas płynie leniwie. Syn już całkiem się wyluzował, sięgnął sam po papieroska, lekko szumi mu w głowie. Przerzuca kartki Playboya, zaciąga się z widoczną przyjemnością i wreszcie rzuca od niechcenia znad kolejnej rozkładówki:
- Kurna... tata... i kto to wszystko dupczy? No kto to wszystko dupczy?!
- Prymusi, synu, prymusi...
Amerykański statek kosmiczny doleciał na Marsa. Szykują się do wyjścia na zewnątrz, nagle podbiegły dwa zielone ludziki i zaspawały drzwi rakiety. Amerykanie próbują wyjść. Mija 10 minut, 30 minut... Po godzinie udało się. Wychodzą z rakiety i widzą sporą grupę Marsjan. - Czemu zaspawaliście nam drzwi? - Zawsze tak robimy nowym, ale to chyba nie problem? Niedawno byli tu Polacy. Zaspawaliśmy im drzwi, a oni już po pięciu minutach byli na zewnątrz. I prezenty nam przywieźli! - Prezenty, Polacy? Jakie prezenty? - dziwią się Amerykanie. Jeden z Marsjanin odpowiada: - A, nie wiem. Jakiś wpier***, ale wszyscy dostali!
_________________ There will always be a battlefield...
|