Wiem, ze malo kogo bedzie to interesowalo, ale dawka pecha zawarta w mojej opartej na faktach opowiesci spowodowala, ze uznalem iz historia nadaje sie do dowcipow.
Prosze mi wybaczyc wulgarne slownictwo, ale opowiadajac te historie DO DZIS sie WKU%""*&...
Sroda 1.09.2005
Zapada decyzja, jade na Jersey...
Mysle:
- 3a wybrac srodek transportu
- 3a wybrac trase przejazdu
- 3a wybrac siano ze wszystkich kont i zsumowac
- 3a spakowac kilka par gaci i nie tylko
Czwartek 2.09.2005
Postanowione; tylko samolot zapewnia odpowiedni stosunek ceny do jakosci, zaczalem zatem interesowac sie jak i co.
Oczywiscie niebylbym soba, gdybym nie zaczal kombinowac, starac sie byc bardziej cwanym niz mozna. W celu kupna biletow zatem uruchomilem allegro...
Poniewaz siec lotnicza WizzAir oferowala mi bilety na lot ekonomiczny do Londynu na srode 7.09.2005 po wspaniale nieekonomicznej cenie 600zl, zdecydowalem sie na kupno biletu na allegro za 200zl.
Poniewaz jak wspomnialem bieda atakowala moj portfel i konta postanowilem udac sie do mojego oddzialu banku PKO-BP (Pocos ***** Oszczedzal - Bos *****), gdzie pewna ladna pani po przesledzeniu mojej historii piecioletniego rachunku uznala:
- Moze pan bez formalnosci z miejsca wziasc 10000zl kredytu 8% oraz karte kredytowa z limitem 5000.
-
Usatysfakcjonowany, szczesliwy, spokojny poszedlem spac...
Piatek 3.09.2005
Domek z kart zaczyna sie sypac...
Czulem, ze czuje sie zbyt dobrze i pewnie; to zwiastuje zawsze niepowodzenie. Dowiedzialem sie, ze aby uzyc biletow zakupionych na allegro musze zmienic na nich nazwisko. Uznalem, ze brzmi to niebezpiecznie, zatem zadzwonilem do WizzAir'a.
- koszt 280zl.
- dziekuje.
Probowalem zrezygnowac z transakfji na allegro, lecz wtedy przekonali mnie obnizka ceny do 100zl, zatem calosc wyniosla by mnie 380zl. Mysle:
- OK.
Poszedlem zatem po obiecany kredyt w PKO.
- 3200 poprosze i karte kredytowa.
Po wypelnieniu papierkow u tej samej coraz ladniejszej pani, doszlo do strasznego pytania o ksiazeczke wojskowa, ktorej wogole nie mam (nie pytajcie nawet co i dlaczego
).
- UUU To bedzie problem.
- Co musze zrobic.
- Miec poreczyciela.
Niezwlocznie chwycilem za phone i zadzwonilem do starszej:
- Halina, wjezdzaj z dochodami
Czulem niepokoj, atakowal mnie bilet zakupiony na allegro. Bylem juz zly. Naszczescie uznali, ze mama jest ok, i w poniedzialek ma przyjsc z dochodami wypelnionymi na ich karcie, wtedy bez problemu dostaje kredyt i karte kredytowa.
Poszedlem spac.
Sobota 4.09.2005
Zaczynam myslec optymistyczniej, ale pojawia sie problem braku srodkow. Mam mianowicie bilet z Warszawy do Londynu, ale nie mam z Londynu na Jersey... Pozbieralem zatem srodki ze wszystkich kont i uzbieralem 580zl. Mysle sobie:
- Jest ok, bilet we Flybe kosztuje ok 500zl i tak caloksztalt wychodzi tanio.
Oczywiscie moja zwykla karta platnicza typu Visa Electron Uryna nie mozna wykonac taransakcji przez internet. Zatem szukam kogos kto juz ma karte kredytowa + odpowiednie srodki na koncie. Dalbym mu pieniadze do reki, bo wyplacilem z bankomatow. Jak sie domyslacie nikogo takiego nie znalazlem...
O godz 17:00 uznalem, ze jade na lotnisko, moze tam sie uda.
W jakims jedynym otwartym biurze lotniczym typu uryna, zrealizowali moja upragniona transakcje przez internet. Oczywiscie skasowali mnie 40zl i kopneli mnie w dupe na kursie funta. Mialem zaplacic 600zl, gdy mialem 580zl. Po negocjacjach doszlismy do porozumienia, ze 20zl doniose im w poniedzialek. BYLEM ZLYYY... Ale mialem komplet biletow i
wydawalo mi sie... ze wszystko bedzie dobrze...
Niedziela 5.09.2005
Wspanialy dzien relaxu i pakowania gaci.
Poniedzialek 6.09.2005
PKO-BP:
- Niestety w 1993 pana matka miala problem ze splaceniem jednej z 90 rat za pralke wysokosci 30zl... Nie moze byc pana poreczycielem.
Obslugujaca pani nie byla juz tak ladna, moze dlatego, ze troche wystraszyla sie mojej reakcji... Nie wazne. Nastroj WYJEBISCIE ZLY... ZALAMKA MAXYMALNA!!!
Oczywiscie po walce z dyrektorem placowki wymyslilem nowego poreczyciela w postaci babci;
- Halo? Babcia? Bierz rente i emeryture czy cokolwiek tam masz, bede za 10 minut. Potrzebuje poreczyciela.
W PKO:
- BABCIA ZA STARA...
Bylem na prawde zly... Nie pukajac, bezczelnie wjechalem ponownie do pokoju dyrektora placowki:
- ...CHCE WZIASC 3200ZL! MAM 2 PORECZYCIELI!!! CO JEST DO CHOLERY...
- Spokojnie; niech mama wezmie ze swojego banku kwitek o niezaleganiu...
- Roger.
Bank Slaski SA:
- Taka formalnosc trwa 2 dni i kosztuje 50zl. (byl poniedzialek a bilety byly na srode).
sytuacja osobista: BARDZO BARDZO ZLY...
sytuacja Haliny: Machajaca rekami (najgorszy stan zlosci)
PKO:
Po dluzszej "rozmowie" pan dyrektor:
- Poprosze zatem historie tamtego nieszczesnego kredytu i dowody wplat.
Kredyt zalatwiony o godzinie 18:30 (caly dzien walki z bankiem).
Ostatnie pozegnania z przyjaciolmi, przygotowania do podrozy pociagiem do Konina (godz. 2:30), skad z wujkiem rano mialem pojechac do Warszawy, ze spokojem, samochodem.
Lepszy juz, mimo pulsujacego gula na szyi, nastroj, popsul mi fakt, ze zapomnialem dowiezc 20zl babce na lotnisku! Ogarnela mnie PANIKA! Na szczescie, moglem liczyc na jednego z moich kumpli, ktory powiedzial, ze jutro dowiezie mi to 20zl i nie bedzie problemu, przesle mi kod rezerwacji SMSem.
Bylem uratowany - tak wtedy myslalem...
Wtorek 6.09.2005
Najgorszy dzien na swiecie...
Wydawalo sie, ze wszystko idzie zgodnie z planem; wjezdzam do Warszawy, gdzie mialem odebrac moje bilety z Warszawy do Londynu od Allegrowiczow.
Reszte dnia zostawilem sobie na spotkanie i lazenie po sklepach z Vicky i Jankiem.
Janek odebral mnie swoim niesmiertelnym, zajebiscie odrestaurowanym duzym fiatem, w kolorze wisniowa perla.
Przy allegrowiczach dzwonie do WizzAir'a w sprawie zmiany nazwiska na biletach.
- Przykro mi, nazwiska na tym bilecie zmienic nie mozna...
Nie da sie skomentowac tego co przezylem slyszac te informacje. Mialem ochote KRZYCZEC ze zlosci. Pomijajac kilkunastogodzinna rozmowe, jazde po biurach podrozy, nawet proby przekupienia niektorych pracownikow Wizzaira uznalem, ze wspaniala noc w hotelu, zamienie na jeszcze wspanialsza noc na terminalu lotniska do godziny 4:00, o ktorej otwierany jest WizzAir, poniewaz o 6:00 realizowany byl lot do Londynu, z ktorego zarezerwowany mam juz lot na Jersey.
Wkurwienie mi towarzyszace, troska o bagaze oraz nieslychany konfort spania na plastykowych, skrzeczacych siedzonkach powodowal, ze nie moglem wogole zasnac. Pikanterii wszsytkiemu dodawal fakt, ze mialem sobie SPOKOJNIE pojezdzic po Warszawie, pokupowac kilka niezbednych rzeczy, pogadac/wypic ze znajomymi, wygodnie, w luksusowym hotelu.
Wtorek 7.09.2005
Pisalem, ze Wtorek byl zly? Zapomnialem o Srodzie...
O godzinie 4:00 z bolacymi kosciami, wkurwiony maxymalnie ide do wlasnie otwierajacego sie okienka WizzAir w celu zakupienia biletow, byc moze w promocyjnej cenie. Pytam z wyuzganym ostatkami sil usmiechem pani, ktora wlasnie boot'uje kompa:
- Ile zaplace za taki superLAST minute?
Pani powiedziala, ze nie wie i zadzwoni do Stasi z centrali:
- Stasia? Ile kosztuje do Londynu?
Taa, na dzis, na 6:00. Acha nara.
980zl prosze pana.
Rece mi sie otworzyly, skad wylecialy bagaze. Bylem TAK ZLY, ze chcialo mi sie BECZEC... 1000 mysli przeszlo mi przez glowe, lecz bylem tak EXTREMALNIE ZDEMOLOWANY PSYCHICZNIE, FIZYCZNIE i EMOCJONALNIE, do tego SPIACY, MAXYMALNIE ZMECZONY, miejscami smierdzacy, ze uznalem, ze kupuje;
- Po prostu chce leciec. Prosze tu karte platnicza - wyrzucilem z siebie cichym glosem.
- Chwileczka tylko uruchomie komputer.
Po uruchomieniu komputera:
- Jest problem...
`Problem to ***** moj znak firmowy` mysle sobie zdenerwowany doszczetnie.
- Na czym on polega?
- Jakas awaria internetu jest... Nigdy sie to nie zdaza. Zaraz zadzwonie do admina.
Admin powiedzial, ze to cos powaznego i nie wie kiedy bedzie naprawione. Zdalem sobie sprawe, ze cos BAAARDZO NIE CHCE, zebym lecial. Bardzo was przepraszam, ale NIE UMIEM opisac uczucia, ktore mi towarzyszylo, ale zapewniam was, ze NIGDY nie chcielibyscie przezyc podobnego stresu.
Po 10 minutach totalnego zalamania uznalem, ze trzeba walczyc. Powiedzialem do siebie cos, co zawsze dzialalo w filmach produkcji USA:
- Teraz ***** skopie im tylki...
Wystraszona pani w okienku, ktora uslyszala i widac zdala sobie wlasnie sprawe z mojej frustracji i nieobliczalnosci w tym momencie, powiedziala:
- Nic nie moge niestety poradzic.
Opowiedzialem jej swoja przykra historie, zakanczajac podniesionym glosem:
- Jakie zatem ma pani dla mnie rozwiazanie
- Przykro mi, prosze zadzwonic do obslugi klienta...
Obsluga klienta:
- Chcialem panu opowiedziec swoja historie... [...]troszke mi ulzylo[...] ...zatem stoje teraz przed waszym okienkiem i oczekuje na rozwiazanie od was.
- Niestety musi pan czekac na uruchomienie Internetu na terminalu.
Patrzac na bezradna, nieurodziwa, bezmozgowa obsluge Wizzaira z jednej strony, wsluchujac sie w gadajacego z sensem, ale rownie bezradnego kolesia z obslugi uznalem, ze sprawe trzeba wziasc w swoje rece.
- Dobrze, wy nie potraficie mi powiedziec co robic, to ja wam powiem co zrobie; pojde na glowny terminal i poprosze o zrealizowanie transakcji przez Internet inne biuro podrozy. Pewnie zaplace za to kolejne 50zl, ale przepusci mnie terminal.
Na co telefonista:
- PROSZE PANA! TO MOZE SIE UDAC!!! TO JEST DOBRY POMYSL!!!
Godzina 4:40 (odlot 6:00). Zdalem sobie sprawe, ze mam do czynienia z amatorem, bez pomyslow i przyszlosci, co dodatkowo mnie WKURWIALO! Ale polecialem z bagazami do glownego budynku lotniska, gdzie dowiedzialem sie, ze awaria Internetu jest OGOLNA i NIKT ani NIC na lotnisku nie ma tego wspanialego wynalazku 20 wieku jakim jest ***** INTERNET! Dowiedzialem sie, co mnie po prostu DOBILO, ze TAKIE AWARIE sie NIGDY nie zdazaja... Dzwonie zatem do ciecia z obslugi klienta podazajac do BEZMOZGIEJ, BRZYDKIEJ BLONDYNY w okienku... Mowie:
- Tu sa wyplacone pieniadze w kwocie 980zl za EKONOMICZNY lot do Londynu, a tu karta platnicza ze srodkami pozwalajacymi na taka sama transakcje. CHCE LECIEC DO LONDYNU... JAKIE PANSTWO MAJA DLA MNIE ROZWIAZANIE DO CHOLERY! I przekazalem sluchawke blondynie.
Koles zaczal z nia gadac, gdy ta BEZCZELNA BLONDYNA POWIEDZIALA COS TAKIEGO:
- Tak, ale takie rzeczy robimy tylko w wyjatkowych sytuacjach...
Mysle, ze IDIOTKA zorientowala sie, ze powiedziala cos nie tak, gdy kopnalem w kartonowa reklame WizzAir'a...
W koncu doszli do wniosku, ze nawet tych ich cudownym sposobem nie uda sie, bo jakas baza danych czy cos odswierzy sie dopiero o godzinie 12:00. Wzialem ponownie sluchawke i powiedzialem patrzac z pogarda na debilke:
- Wie pan co? Nie wiecie co zrobic, to po raz kolejny wam powiem:
PAN MA INTERNET PRAWDA!? Zostawie waszej wspanialej pracownicy w waszym wspanialym okienku pieniadze, a pan mi zarezerwuje lot!!!
Wszyscy, nawet zaciekawieni podrozni obserwujacy sytuacje od 4:00 popatrzeli na mnie z podziwem za bystrosc umyslu. Najbardziej chyba ta blondyna z okienka, a pan w telefonie zaniemowil i powiedzial:
- TAK! POLECI PAN!!! TO IDEALNY POMYSL!!!
Prawie caly terminal odetchnal z ulga myslac, ze widowisko sie konczy zaczeli chowac POP-CORN...
nie polecialem, bo nie mial autoryzacji do uzycia karty. Byc moze byl za glupi, albo WizzAir jest zbyt infantylnie zorganizowana firma. Czekalem jak osiol z pieniedzmi w jednej i karta w drugiej rece na cud przed terminalem.
samolot polecial.
Sytuacja osobista:
- Po nieprzespanej nocy
- Niemozliwiedoopisania WKURIONY, ZFRUSTROWANY, ZMECZONY.
Ale uznalem, ze bede walczyl do konca (do godziny 12:00, o ktorej realizowany jest bilet z Londynu na Jersey).
godz. 6:00
Resztkami sil doczlapalem sie do glownego budynku lotniska gdzie zauwazylem, ze nastepny i jedyny lot do Londynu to CentralWings.
Zadzwonilem zatem do operatora i opowiedzialem mu swoja historie. Rezolutny chlopak rzekl:
- Bardzo mi przykro, samolot jest pelny.
Ze zlosci zaczalem wyrywac sobie wlosy z glowy. Z przemeczenia wjezdzaly mi bardzo egzystencjalne mysli typu: `jestem facetem, musze cos ***** wymyslic...`, `Nie mozliwe, zebym byl az takim nieudacznikiem...`, `W BF1942 to sie latalo...`
Zapytalem zatem:
- A czy jest taka mozliwosc, ze jesli ktos sie nie pojawi na odprawie, zebym mogl sie wslizgnac za niego? Mam pieniadze, chce po prostu leciec.
- Prosze zaczekac...
Niech pan zglosi sie do naszego `AGENTA`...
Wyobrazcie sobie, ze w Centralwingsie zaplacilem 680zl i przeszedlem przez terminal na OBDARTA KARTECZKE, na ktorej agent napisal:
`PRZEPUSCIC`
oraz podpisal: `STASIU`
...bo ktos nie przyszedl na lot...
...Na pokladzie samolotu nie bylem w stanie excytowac sie tym co kocham; wszelkimi przeciazeniami, ruchami skrzydel, slicznymi stewardesami...
ALE LECIALEM...
REASUMUJAC: Wizzair nie mogl mnie wpuscic do pol pustego samolotu... CentralWings natomiast bez biletu, na karteczke zapakowal mnie do w pelni zarezerwowanego rejsu. Mysle, ze Centralwings obsluge klienta ma rownie, proporcjonalnie lepsza.
Specjal THX 4:
NightMAX (on wie juz za co). Maxio, przyjezdzaj!
Janek - Za wozenie mojego tylka po calej Wawie, mimo extremalnego braku czasu. Janek zapraszam rowniez na Jersey!
Vickusia - Za wsparcie duchowo-telefoniczne podczas nocy na lotnisku.
Pozdrowienia z Jersey dla wszystkich!