MK napisał(a):
nie wiem czy wiesz ale istnieją autorzy książek mają cy niejaką "renome"
Wiem. W czasach, gdy uważano Ziemię za płaską także istnieli tacy autorzy - i powagą swojej renomy stali na straży poglądu o płaskości naszej planety.
Jak dla mnie to pułapka. - zgadzać się z kimś tak, żeby bezkrytycznie cytować jego poglądy. Pewnie - są ludzie, którzy wiedzą więcej niż inni, ale zawsze wnioski, które wyciągają, są nierozerwalnie związane z ich światopoglądem.
Stąd ja nie popieram popierania jakichkolwiek autorytetów. Staram sie wygrzebać sobie własny pogląd na sprawę z opracowań innych, z przytaczanych przez nich faktów. Że popełniam przy tym błędy i czasem się mylę? Bywa. Nikt nie jest doskonały,
MK napisał(a):
(dlatego że śa to sprawdzeni i wiarygofni historycy jeszcze jak chodziłem do szkoły do duża część historyków opierała się na nich)i cieszący się powszechnym poważaniem
Cóż poważanie ma do faktów i poglądów? X może sobie być największym historykiem świata, ale jak (na przykład) napisze, że Konig Tiger to był najlepszy czołg II wojny, to z szacunku dla jego renomy uprzejmie zwróce mu uwagę, że "nie ma racji" - zamiast nazwać rzecz po imieniu - że bzdury plecie.
MK napisał(a):
i do takich właśnie min.należy Wołoszński.....
Z całym szacunkiem, ale Bogusław Wołoszański _nie_jest_historykiem_
To, że się zajmuje historią _wcale_ nie czyni z niego historyka.
MK napisał(a):
a ty nie podałeś żadnych żródeł czyli opierasz się na całej masie niesprawdzonych teorii,hipotez itp..
Nie sformułowałbym tego w ten sposób. Takie a nei inne poglądy nie wykluły mi się w głowie przed chwilą. To owoc lektury dziesiątek książek, artykułów i dyskusji. Nie uzurpuję sobie prawa do stwierdzenia, że to prawda obiektywna - mam po prostu odmienny pogląd, który argumentuję zgromadzoną wiedzą. Nie jestem historykiem, więc źródeł nie kolekcjonuję.
MK napisał(a):
"wielu ludzi powtarza zasłyszane itp itd...."NIE to są fakty historycznie sprawdzone(moge ci podać książki z tytuami i stronami na których są najdrobniejsze dane...napisane przez znwców tematu
Ale w książkach, które mi zacytujesz też nie ma prawdy obiektywnej. Sądzisz, że ktoś, kto napisał książkę o Waffen-SS (dodajmy, zapewne książkę popularną, wydana z inetncją, żeby sprzedawała się jak najlepiej) zawrze tam tezę, że W-SS było do dupy? A kto mu to kupi? W świadomości ludzi - zapytaj kilka osób tak z nienacka, czy W-SS było najlepsze? przekonasz się - utarło się, że Niemcy byli najlepsi, i tylko kurna jakimś cudem przegrali.
MK napisał(a):
(jakbym chciał cytować to musiałbym 99% twoich textów cytować i cooo???? po co?? żeby usłyszeć bo tak jest ble ble .....
Spróbuj czasem.
MK napisał(a):
a poza tym opieram się na całej masie programów typu discovery....
To bardzo niedobrze, bo Discovery jest programem popularnym i oni też jadą głównie na popularnych tezach.
MK napisał(a):
czasopisma różnego rodzaju...
To już lepiej.
MK napisał(a):
PS nic do ciebie nie mam ale chce wiedzieć zkąd bierzesz te "rewelacje" min.SS było gorzej wyszkolone niż WH itp...nie znam autora książki czy historyka który z tobą by się zgodził...
Cieszę się, że nic do mnie nie masz.
A co do rewelacji - na początek małe uściślenie - nie wykluczam faktu, że pojedynczy SS-Schutze w jednostce SS był lepiej wyszkolony (siła, celność, zajadłośc) od żołnierza Wehrmachtu. Pisząc "SS było gorzej wyszkolone od Whermachtu" mam na myśli fakt, że nawet najbardziej elitarna jednostka W-SS była mniej elastyczna i mniej spoista od najlepszej jednostki Wehrmachtu.. Howgh.
Poza tym - przeprowadź proste rozumowanie. Na poczatku wojny Wehrmacht był dobrze wyszkoloną, acz niespecjalnie sprawdzoną w walce wojenną maszyną. Potem była Polska, Norwegia, Francja, Jugosławia - same sukcesy, okupione niewielkimi stratami. Czyli przed inwazją na ZSRR mamy świetnie wyszkoloną i doświadczona armię. Dywizji Waffen SS jest wtedy ile? Najwyżej kilka? Ich stany osobowe pochodzą z werbunku ochotniczego - także z Wehrmachtu. Prezentują więc sobą razem z doborowymi jednostkami Wehrmachtu najwyższą jakość niemieckiej armii. Potem mamy front wschodni - bardzo duże straty w całej armii do zakończenia operacji Tajfun w 1942, potem kolejna kampaniia i klęska 6 armii pod Stalingradem, potem nastepna ofensywa i klęska na Łuku Kurskim, w nastepnym roku Bagration i katastrofa grupy armii Środek. Zatem armia niemiecka od swojej szczytowej formy ponosiła coraz większe straty - a wiązało się z nimi wykruszanie oficerów i - szalenie ważnych w niemieckiej strukturze - podoficerów. Było ich siłą rzeczy coraz mniej, więc szkolono ich coraz krócej i coraz szybciej znikali w szeregu. Przez pewien czas gros uzupełnień otrzymywał Wehrmacht, potem - ale bardzo późno - zmieniło się to na korzyśc Waffen-SS.. Jednak strumień uzupełnień był nie tylko coraz mniejszy, ale i coraz gorszej jakości - tym bardziej, że długo kryteria przyjęcia do W-SS były pozamerytoryczne.
Skoro cały system uzupełnień i szkolenia sypał się od zimy 1941/1942, to w jaki sposób dywizje W-SS - zwłaszcza w okresie, gdy Wehrmacht otrzymywał gros uzupełnień - mogły być lepsze od oddziałów Wehrmachtu? Nie posiadając odpowiedniej liczby wyszkolonych oficerów i podoficerów? W sytuacji, gdy im bliżej końca wojny dane oddziały W-SS formowano i uzupełniano, tym więcej w kwestii obsadzania stanowisk dowódczych mieli do powiedzenia bonzowie partyjni. Gruppenfuhrerzy tacy jak Paul Hausser czy Sepp Dietrich to były nieliczne rodzynki w morzu niekompetencji, jaka rozlała się po sztabach Waffen-SS bliżej końca wojny.