http://www.piomay.riders.pl/foto/weekend/imagepages/image4.html
Trochę podobny do Frantica, a może to on?
Cała historia opisana na pl.rec.motocykle w temacie "Żyjemy. Komu Podziękować"
Chyba nie kazdy uzywa newsow, wiec zacytuje:
"Weekend zapowiadał się ciekawie. Ustaliliśmy z Reginą trase i jedziemy.
Ona na swojej ER-5 ja na mojej ZZR. Bocznymi drogami nad morze i z
powrotem (Na głownych tłok). Powoli (To pierwsza trasa Reginy na motocyklu)
Jedziemy powoli 80 - 100 km/h. Rzadko szybciej. Samochody w zdecydowanej
większości nas wyprzedzają. Jade blisko Reginy, tuż za nią. Chce wymysić
od kierowców aut wyprzedzanie nas razem. Nie pozwalam na wciskanie się
miedzy mnie a Regi.
Poznań - Wągrowiec. 30 km przed Wągrowcem. Do wyprzedzania zabiera się
BMW seri 5. Duże i szybkie auto. Nagle. Gdy już wyprzedził Regi i
powinien wjezdzać na jej pas, coś się stało. Auto zaczyna tańczyć na
lewym pasie. O ***** - myśle - niedobrze. BMW skręca z impetem w prawo
(pierwsza moja myśl "Jeeezu uderzy w Regine") Na szczeście przelatuje
tuż przed nią. Regina zachowuje się jakby zjeżdziła motocyklem całe
życie. Nie panikuje. Nie wykonuje żadnego gwałtownego ruchu. Na chwile
wdusza hamulec (widze to po lampie) i widząc ze BMW kieruje się do rowu
po prawej stronie odbija lekko w lewo. Uff - myśle - będzie dobrze. Auto
uderza w rów z niesamowitą siła i ... odbija się od niego, wylatuje w
powietrze i znów kieruje się prosto na nas. O centymetry mija Regine w
pozycji pionowej - moge sie cieszyć widokiem podwozia. Kiedy już wiem że
Regi wyjdzie z tego bez szwanku, ulga jak cholera, a za chwilę myśl: o
*****! to auto leci prosto na mnie. W tym momencie poczułem że coś mnie
uderzyło w głowe, na chwile zrobiło mi się ciemno przed oczami (nie wiem
czy mnie zamroczyło czy po prostu zamknąłem oczy) Na ułamek sekundy
straciłem równowahe. Chwila niepokoju czy utrzymam motocykl, za mną
słysze huk. Nie odwracam sie walcze z motocyklem. Widze jak Regina staje
na poboczu, ja tuż za nią. Teraz sie odwracam i .. widze roztrzaskane
BMW na środku drogi, leżace na dachu. Krzycze do reginy żeby podjechała
kawałek do przodu i zaparkowała po lewej stronie na drodze dojazdwej.
Parkujemy. Biegne w strone samochodu, myśle, może będe mógł pomóc. Nie
wyobrażam sobie że ktoś z takiego wypadku może wyjść z życiem. Podbiegam
do auta, krótkie pytanie do gapia "Kierowca?" on mi pokazuje gościa
chodzącego wokól wraku i zbierającego swoje rzeczy. Ulga.
To że cała nasza trójka żyje to wg mnie cud. Dziekuje Bogu i naszym
Aniołom Stróżom. Reginie należą się brawa za zimną krew i decyzje która
uratowała jej życie. Wydaje mi się że kazda inna decyzja skonczyła by
się wypadkiem. Ja moge sie cieszyć że jechałem tak blisko jej, mimo że
na ogół nie uważam takiego sposobu jazdy za prawidłowy. Gdybym znajdował
się metr dalej BMW spadło by mi na głowe. Tak oprócz dziury w kasku nic
się nie stało."