A w jakich to wspolczesnych wojnach? Wymien.
Bo ja jakos nie moge sobie przypomniec sytuacji w ktorej na spotkanie USAF polecialy np.migi a piloci chcieli walczyc,zamiast zmywac sie do innego kraju (i bynajmniej nie z tchurzostwa)
Jest jedna wyjatkowa i dosc znamienna sytuacja pokazujaca wyzszosc czlowieka i jego woli nad technika : Falklandy.
Kiedy Argrntynczycy mieli wole walki i potrzebny sprzet (choc na jeden wypad) to sprali dupe Brytyjczykom ino gwizdalo.
Tak naprawde i praktycznie wszedzie gdzie sie Amerykanie pojawili nikt nie chcial z nimi walczyc,przeciw nim stawaly oddzialy niedozywione,zastraszone i zdezorentowane,bez woli walki.
I nie liczy sie tu sprzet.
Latwo zauwazyc ze kiedy tylko ktos sie jakos zorganizuje,zastanowi i pomysli oraz co wazne bedzie chcal to okazuje sie ze ta cud technika psu na bude i Amerykanie zaczynaja nerwowo nawalac do dzieci,cywilnych pojazdow,kobiet...cholernie nerwowi sie robia.
Dlaczego? A dlatego ze nagle cel nie chce sie dac zabic za nacisnieciem guzika i skutecznie sie odgryza.
Mit wesolych chlopakow i herosow peka z trzaskiem i wracaja w trumnach.
Dobrym przykladem jest slawny Wietnam : tam chcieli walczyc, mimo gorszego sprzetu i to przy strasznej przewadze, i co?
To samo dzialo sie w powietrzu kiedy za sterami migow siedli Ruscy, trzepali wszystko co latalo,a Amerykanie juz na starcie ciagneli za soba smuge moczu.
A nieodlegly w czasie przyklad w bylej Jugoslawi i stracenie "niestracalnych niewidzialnych f117" ? Amerykanska lyzka na to : niemozliwe
I tak mozna jeszcze sypac przykladami do oporu.
No ale jak Amerykanin mowi ze ma najlepszy sprzet to...mowi.