Afterek77 napisał(a):
A ja wczoraj wypróbowałem inną strategię. Wybrałem się samopas do bazy głównej przeciwnika, utłukłem komendanta, wywaliłem w powietrze po pierwsze radar (coby mi sie komendant na głowe nie zwalił), po drugie uav, a później spokojniutko po zrzuceniu sobie resupply'a dokończyłem arty. Później siedziałem sobie cichutko na końcu lotniska z G36C i zdejmowałem każdego chętnego do napraw mechaniora. Dobrym pomysłem jest również podłożenie nowego C4 pod zabawki i wycofanie się z zagrożonego terenu, bo jest praktycznie pewne że komendant będzie chciał z kolei utłuc intruza w swojej bazie. Później mogłem sięjuż spokojnie zająć opieką nad swoją drużyną. [..]
A na jakiej mapie? Bo strategia fajna, ale chyba nie zawsze da sie wykorzystac. ENG, ktory idzie naprawiac zabawki komendanta to z reguly nie jest przypadkowy gracz, tylko kumaty gosc, ktory rozumie po co te zabawki i sam komander są. Może Cię wyspotować lub dać znać komandirowi, żeby przejrzał mapę na zoomie, bez radaru, wyspotował i nasłał kolegów

. Ja większośc czasu jako commander spędzam nie na korzystaniu z radaru, tylko na przeglądaniu na zoomie kluczowych punktów planszy, pieczołowitemu spotowaniu absolutnie wszystkiego, co się rusza i informowaniu zespołu o tym, co widzę. Jak słyszę, że mi psują zabawki, to nie puszczam skana - poza mapami miejskimi nie ma sensu. Zoomuję, spotuję, proszę jakiś squad o pomoc, i po krzyku. Lub zrzucam arty, ale to jeśli nie mam lepszych celów.
Skądinąd, odnoszę wrażenie, że stosunkowo rzadko na publicznych serwerach trafia się komendant, któremu naprawdę zalęży na posiadaniu UAV, arty, radaru itp. Tak więc można się spokojnie wybrać na jego tyły, popsuć co się da, a są szanse, że nikt nawet nie zauważy
