Teraz jest 22 lis 2024, 11:22

Strefa czasowa: UTC + 2


Regulamin działu


Kliknij, aby przejrzeć regulamin



Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 5 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 24 kwi 2009, 21:23 
Offline

Dołączył(a): 24 kwi 2009, 19:56
Posty: 1
Witam, zamieszczam fragment opowiadania osadzonego w świecie nawiązującym do klimatu bf2142. Byłbym wdzięczny za ocenę i krytykę. Jeśli komuś się ten fragment spodoba, umieszczę ciąg dalszy:)
Pozdrawiam


Nieustający stukot pocisków uderzających o pancerz pojazdu przywodził na myśl dźwięk jaki wydają ciężkie krople deszczu padające na blaszany dach podczas silnej ulewy.
Wpatrzony w monitor na głównym pulpicie kontrolnym mężczyzna starł krew sączącą się z rozciętego czoła i ponownie odezwał się do mikrofonu.
- powtarzam, jesteśmy pod ciągłym ostrzałem, mamy uszkodzony silnik, proszę o natychmiastowe wsparcie!
Wciąż odpowiadały mu tylko szum i trzaski. Unoszący się nad miastem moskiewski Tytan skutecznie zakłócał komunikacje.
Nagle, grad pocisków ustał.
Zerknął na znajdujący się na ścianie ekran, wyświetlający obraz z jedynej działającej kamery pokazującej sytuacje na zewnątrz pojazdu.
Przekaz był pełen zakłóceń, a obraz zasnuty gęstym dymem, mimo to dało się dostrzec zbliżające się biegiem w kierunku maszyny skulone sylwetki ludzkie. Widząc to, mężczyzna zaklął i rozejrzał się prędko po kabinie, szukając wzrokiem swoich towarzyszy.
W czerwonym blasku awaryjnego oświetlenia, dostrzegł nieruchome ciała. Kierowcę, siedzącego bez ruchu w swoim fotelu, z głową nienaturalnie przekrzywioną na bok.
Był nieprzytomny lub nie żył. Martwy na pewno był leżący przy kontroli ognia celowniczy. Potężny wstrząs, wywołany bezpośrednim trafieniem z ciężkiego działa, rzucił go o ścianę niczym szmacianą lalkę, zabijając na miejscu.
Widoczni na ekranie biegnący żołnierze byli już zaledwie kilkanaście kroków od pojazdu.
Żołnierz ściągnął zwłoki celowniczego z pulpitu kontroli ognia i wcisnął przycisk odpalający granaty fosforowe z dysz znajdujących się wokół wieżyczki.
Rozległa się seria głuchych trzasków, a zaraz potem do uszu mężczyzny doszły odgłosy przytłumionych eksplozji.
I krzyki.
Rzut oka na obraz z kamery zewnętrznej pozwolił mu nacieszyć się widokiem płonących wrogów.
Kilku zginęło od samej eksplozji, pozostali tarzali się chaotycznie po ziemi, bezskutecznie starając się ze wszystkich sił stłumić ogarniające ich ciała płomienie. Garstka ocalałych rzuciła się biegiem do ucieczki.
Znajdujący się w pojeździe mężczyzna wiedział, że musi się śpieszyć. Nie miał więcej granatów, a ruskich było w okolicy z pewnością więcej.
Miał nadzieję , że nie zaryzykują ponownego szturmu, przynajmniej dopóki nie otrzymają ciężkiego wsparcia. Klęknął, szukając znajdującego się w podłodze włazu awaryjnego. Energicznym ruchem otworzył pokrywę i wczołgał się pod podwozie.
W jego nozdża natychmiast uderzył intensywny zapach prochu i dymu. Dookoła grzmiała ogłuszająca kanonada artyleryjskiego ognia, w akompaniamencie odgłosów silników przelatujących nisko nad polem bitwy myśliwców. Symfonii dopełniały rozlegające się z wszystkich stron serie z broni maszynowej, przerywane głuchymi tąpnięciami wystrzałów czołgowych dział. Znajdował się w samym sercu bitwy. Żołnierz przełknął ślinę. Czołgając się między gąsienicami powoli wyjrzał z pod kadłubu czołgu. Dostrzegł kilka w pół zwęglonych, niekiedy jeszcze tlących się ciał, w nadpalonych mundurach Federacji Moskiewskiej. Wokół znajdowały się zrujnowane ostrzałem bloki z wielkiej płyty, ziemia zaś przysypana była grubą warstwą gruzu i śniegu. Było zimno.
Mężczyzna pochylił się nisko i ruszył biegiem w kierunku znajdujących się nieopodal ruin. Dobiegłszy, usiadł opierając się o ścianę, i spojrzał na miejsce z którego przed chwila uciekł.
Ogromne, osnute dymem, stalowe cielsko czołgu przełamania typu Chrobry spoczywało w majestatycznym bezruchu. Tungstenowy pancerz poorany był śladami po kulach wszelkich kalibrów, a gąsienice niemal całkiem odpadły od kół prowadzących. Pojazd był nieco przechylony, a wieża była w znacznej części oderwana od kadłuba. Widok przywodził na myśl ubitą, prastarą bestię.
Od strony znajdujących się nieopodal ruin rozległy się podniesione głosy. Żołnierz wycofał się w róg zrujnowanego budynku i przyklęknął za zwałowiskiem gruzu.
Wyjrzawszy ostrożnie zza rumowiska, dostrzegł kilku soldatów czołgających się wśród tlących się zwłok swoich towarzyszy. Zmierzali w kierunku opuszczonej maszyny. Byli od niego zaledwie kilkanaście metrów, ale nie patrzyli w jego kierunku. Po chwili dotarli do celu i najwyraźniej dostrzegli otwarty właz pod podwoziem, gdyż wymienili kilka poddenerwowanych zdań i zaczęli się rozglądać dookoła. Znajdujący się na przedzie Rosjanin, trzymając przed sobą karabin zagłębił się ostrożnie w otwór włazu. Po chwili radośnie krzyknął, Frank nie usłyszał co. Zrozumiał, gdy w z włazu wyleciał metalowy przedmiot, tocząc się z brzękiem w kierunku dwóch pozostałych żołnierzy. Rosjanie rzucili się w jego kierunku.
Konserwa.
Mężczyzna uśmiechnął się z pogardą. Oblężeni od miesięcy w Mińsku Moskale mieli pod dostatkiem tylko wódki i amunicji. Żywność otrzymywali nieregularnie w postaci zrzutów, lub też rabowali nielicznych pozostałych przy życiu mieszkańców miasta. Mimo to jednak, wciąż stawiali zacięty opór.
Po kilku minutach Rosjanie opuścili unieruchomiony czołg, zabierając ze sobą konserwy i apteczkę. Biegiem wycofali się w miejsce z którego przyszli. Przeczuwając dalszy bieg wydarzeń, frank padł na ziemię.
Po chwili powietrzem wstrząsnęła potężna eksplozja. Zostawione wewnątrz pojazdu ładunki rozerwały jego kadłub na kawałki. Odłamki pancerza upadały o ziemie z metalicznym brzdękiem jeszcze przez dobre kilka chwil.

***

Mówią, że wojna jest zawsze taka sama. Gówno prawda. Wojna, która rozpoczęła się kilkanaście lat temu, była inna niż wszystkie poprzednie.
Powtórne zlodowacenie z każdym rokiem zagarniało coraz większe połacie terenu. Zjawisko, będące początkowo problemem jedynie Eskimosów i reniferów, zaczęło nieubłaganie zbliżać się w kierunku rozwiniętych terenów europy północnej. Do samego końca wierzono że ludzkość znajdzie rozwiązanie. Niestety, nawet największe mocarstwa okazały się być bezradne wobec sił natury.
Wpierw, przyszedł strach. Za strachem groza. Na końcu wybuchła panika. Jedne po drugim padały największe koncerny. Krachy na giełdach pozbawiły oszczędnosci milionów ludzi.
Powstały nowe sojusze, których celem było wywalczenie sobie nowej przestrzeni życiowej, na niepokrytym jeszcze lodem południu.
W obliczu nadciągającej zagłady, wybuchła krwawa wojna, w której wojska nowo powstałej Koalicji Pan-Azjatyckiej zalały lawiną ludzi i stali kraje Unii Europejskiej. Pogrążona w kryzysie Ameryka, w której trwała potężna rebelia licznej a biednej społeczności latynoskiej, nie była w stanie pomóc swoim dawnym sojusznikom.
Pacyfistyczne społeczeństwa bogatego zachodu okazały się bezradne wobec brutalności i zdecydowanego działania wroga. Po kilkunastu miesiącach, niemal cała Europa leżała u stóp Koalicji. Wojska UE zdołały utrzymać tylko tereny Wielkiej Brytanii, część półwyspu iberyjskiego, oraz wyspy na morzu śródziemnym. Mimo potężnych umocnień, pozbawione dostaw amunicji i paliwa oraz rezerw ludzkich, czekały na nieuchronną ostateczną klęskę.
To jednak nie był koniec wojny.
Wewnątrz PAC doszło do serii wewnętrznych konfliktów, co do podziału łupów i nowego kształtu podbitych terenów. Doszło do kilku incydentów, żołnierze rosyjscy i chińscy darzyli się otwartą wrogością.
Moment wykorzystał Zachód. Do wojny włączyła się Ameryka, której udało się przezwyciężyć wewnętrzny kryzys. Kontratak połączonych sił Unii Europejskiej, Ameryki, Kanady, Japonii oraz Federacji Południowo Amerykańskiej nałożył się na wystąpienie z PAC Chińskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej.
Panazjatyckie imperium, obejmujące obszar od Pacyfiku po Atlantyk, zaczęło rozpadać się jak domek z kart.
W Rosji doszło do przewrotu.
Część generałów administrujących południowo-wschodnimi prowincjami Imperium oddało się pod protekcje Chin. Kilku innych oderwało się od macierzy, tworząc własne autonomiczne państewka.
W tej sytuacji, władzę w Moskwie objął marszałek Oleg Iwanów, jeden z głównych architektów zwycięskiej wojny z 2142 roku. Na czele wiernych oddziałów zaprowadził porządek w ogarniętej anarchią zachodniej Rosji. Pod jego Komendę oddały się wycofujące się pod naporem sił NATO wojska. Nowo utworzone państwo, obejmujące tereny Rosji od Ukrainy po Ural, nazwano Federacją Moskiewską.
Sprzymierzone państwa Zachodu uderzyły całą mocą na starego wroga pod nowym sztandarem. Pod twardą ręką Marszałka Iwanowa, armie rosyjskie odzyskały dawną waleczność. Jego wojska stawiły opór europejczykom na linii Kijów-Mińsk.
Trzon III Armii NATO, której zadaniem było zdobycie stolicy nie istniejącej już Białorusi, stanowiły wojska świeżo oswobodzonej Polski…

***


- Dawaaaać! Damy rade! Bij moskala! – ryczał stojący pośród dymiących ruin kapitan Śniadecki.
Resztki jego kompanii odstrzeliwały się kontratakującym Rosjanom.
Kilkudziesięciu żołnierzy zajmowało nowo zdobyty, zdemolowany gmach Mińskiego Muzeum Socjalizmu, kluczową pozycje zapewniającą kontrolę nad główną arterią komunikacyjną miasta.
Budynek stanowił teraz ośnieżoną kupę gruzu, wśród której leżeli żywi i martwi żołnierze Czwartego Batalionu II Mazowieckiej Dywizji Piechoty. Poukrywani wśród ruin stawiali zacięty opór z każdą chwilą coraz bardziej przeważającym oddziałom nieprzyjaciela.
Kolejny szturm został odparty – Moskale wycofywali się, zostawiając na polu walki ciała poległych.
Obrońcy wykorzystywali chwilę spokoju naprędce ładując ciężkie karabiny i wyrzutnie kierowanych pocisków. Medycy naprędce opatrywali rannych, na tyle na ile umożliwiał im to kurczący się zapas opatrunków i morfiny.
Kilku żołnierzy uniosło głowy, wsłuchując się w narastający odgłos ciężkich, mechanicznych kroków.
Z pośród pokrywającego pole bitwy dymu, wyłoniła się ogromna sylwetka potężnej maszyny kroczącej typu „Bagatyr”. Rozrzucając gruz, pojazd zbliżał się w kierunku pozycji Polaków, śląc w ich kierunku świetliste serie ze swych ciężkich karabinów.
Za nim, w charakterze osłony, biegł duży oddział Moskali, dodający sobie odwagi przeraźliwym wrzaskiem.
Broniący się w ruinach Polacy skupili ogień na nadciągających wrogach. W kierunku rosyjskiego pojazdu poleciały, znacząc tor lotu białymi smugami, rakiety przeciwpancerne. Z hukiem uderzyły w pancerz maszyny, nie robiąc jednak znacznych uszkodzeń. Pojazd ponownie otworzył ogień w kierunku polskich pozycji. Kapitan Śniadecki padł na ziemię ułamek sekundy przed tym, zanim strumień pocisków zamienił w pył znajdującą się nieopodal kolumnę. Kolejna seria położyła trupem obsługę ciężkiego karabinu. Ryk biegnących Rosjan przybrał na silę.
Kilku z nich wyprzedziło kroczący pojazd, strzelając w biegu z lekkich karabinów. To był błąd. Sekundę później leżeli pokotem, kalając biel śniegu czerwienią swojej krwi i flaków. Obrońcy też strzelali.

EDIT: Poprawione błędy ortograficzne. Dziękuje za celne uwagi!


Ostatnio edytowano 25 kwi 2009, 15:51 przez KrwawyLeon, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 24 kwi 2009, 22:28 
Offline

Dołączył(a): 9 kwi 2009, 10:34
Posty: 5
nawet fajne - dawaj więcej , będzie co czytać z nudów ;)


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 kwi 2009, 14:50 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 lis 2008, 15:50
Posty: 208
Lokalizacja: Szczecin
Niezłe. Widzę, żeś osadził to w końcowych latach wojny. Nawet fajnie to wymyśliłeś, podoba mi się, choć jest mnóstwo błędów ortograficznych. Naprawdę przepuszczenie tekstu przez worda mogłoby zdziałać cuda ;). Czasami brakuje też przecinków, a czasami są niepotrzebne. Sam początek jest dość chaotyczny, jakbyś dopiero co się rozkręcał, by mniej więcej w drugim fragmencie wyjść na prostą. Nie mogę też oprzeć się wrażeniu, że zbyt często paluch lądował Ci na Enterze, no chyba że to taki celowy zabieg ;). No i krótkie to i skrótowe... Ale i tak dobre :D.

_________________
"Magii się nie pije" (Kruk)
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 25 kwi 2009, 15:31 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 1 lis 2006, 15:47
Posty: 370
Lokalizacja: Bełchatów
Treść dość ciekawa, ale cała ta opowieść to jeden wielki błąd składniowy...

Podstawowe błędy w formułowaniu zdania... np: " wyczołgał się pod podwozie " , nie powinno być wczołgał ?

Popracuj nad stylem pisania, będzie dobrze :)

powodzenia.

_________________
Mówią morda nie szklanka, nie zbije się... ale blizny zostaną...


Góra
 Zobacz profil  
 
PostNapisane: 26 kwi 2009, 20:00 
Offline

Dołączył(a): 19 kwi 2009, 17:49
Posty: 22
Moja skromna opinia brzmi następującą. Pod względem fabuły i części opisowej masz umiejętności, jednak warsztat musisz podszkolić. Próbuj pisać zdania krótsze, mniej złożone, przyjemniej się to wtedy czyta.
Nie było w tym opowiadaniu zbyt dużo dialogów, albo monologów wewnętrznych postaci. Postaraj się zwiększyć tą liczbę.
Czekam na więcej!

_________________
Twój podpis był sprzeczny z regulaminem i został usunięty. Uapa


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 5 ] 

Strefa czasowa: UTC + 2


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL