Jak futurologia to prosze!:
Po pierwsze proponuje Panom lekture: Kongres futurologiczny, S. Lem
Konflikt tego typ nie jest mozliwy, kazde z mocarstw zdaje sobie sprawe, ze wojna totalna zniszczy cala ludzkosc. Na tym etapie rozwoju technologi atomowej, nie ma szans na powtorzenie czegos jak IIWS. Albo wielkie kaboom albo przepychanki regionalne nic w sumie nie zmienajace. Strefy wplywow sa jasno podzielone, a ingerencje lub ich proby - np gruzja lub irak - szybko i stanowczo niwelowane sa przez gospodarza strefy.
Tak jest mozliwosc wojny nuklearnej i potem spoleczenstwo a'la mad max... ale to wlasnie futurologia. Bardziej wierze w dwie mozliwosci:
a bogaci wypieraja na margines biednych
b kolonie na innych planetach i ksiezycach i wtedy jakies ewentualne konflikty na 'opuszczonej' ziemi.
Fabula nasze gierki jest wyssana z palca. Bo jesli ruskie maja przyczolki w ameryce, to dlaczego nie moga uzyc atomu w zamian jakiejs 'cudobroni' rodem z IIWS? Atomu maja od gromu a o cudobron musza walczyc z twardzielami takimi jak: Preston Marlowe, Terrence Sweetwater, George Gordon Haggard Jr i w koncu Samuel D. Redford?
Ale to gierka i kazde argumenty polityczno-ekonomiczno-militarno-kulturowo-historyczno-kulinarno-mniemanologiczne-religijne, sa jak najbardziej na miejscu