gregolec napisał(a):
Hmm... Jassy? Dobrze kojarzę?
To podam cytat za Nowa Technika Wojskowa, fragment artykulu Jansza Magnuskiego o IS-1
Janusz Magnuski w Nowej Technice Wojskowej napisał(a):
"W czolgi IS-85 (to pierwotna nazwa dla IS-1 - moj przypis) wyposazono piec pulkow: 1., 29. i 58. - przydzielone 1. Frontowi Ukrainskiemu oraz 8. i 13. podporzadkowane dowodztwu 2. Frontu Ukrainskiego. Na polu walki IS-y pojawily sie w polowie lutego 1944 r., na prawobrzeznej Ukrainie. Pierwsze ich uzycie mialo miejsce podczas likwidacji zgrupowania niemieckiego Grupy Armii "Poludnie", okrazonego w rejonie Korsunia Szewczenkowskiego przez oddzialy 1. FU gen n. Watutina i 2. FU gen. I. Koniewa.
Jako jeden z pierwszych nowe wozy otrzymal 13. gwardyjski pulk ciezkich czolgow, dowodzony przez plk. Griszina. Przejal on na poczatku lutego 1944r. W Czelabinsku 21 czolgow IS-85 (czesc wyprodukowanych w grudniu 1943 r., reszte ze stycznia 1944r.). Po bardzo krotkim przeszkoleniu pulk przybyl 15 lutego 1944r. na stacje Biala Cerkiew i stamtad wyruszyl na pierwsza linie w skladzie 2. Armii Pancernej. Podczas bitwy w rejonie Korsunia Szewczenkowskiego, w boju 19 lutegopod wsia Łysianka (lub Lisianka), kompania IS liczaca 5 wozow wspierala 109. Brygade Czolgow (srednie T-34) z 6. Gwardyjskiej Armii Pancernej. Starto sie tam z Panterami, a w walce zniszczeniu ulegly wszystkie T-34. Ogniem z dystansu 600-800m niemieckie czolgi i dziala samobiezne w ciagu niespelna 10 minut unieruchomily takze wszystkie piec nowych IS-ow. Wozy o nr. fabrycznych 4012, 4014 i 4015 produkcji stycznia 1944r. zostaly trafione 3-5 pociskami kazdy, a dwa inne spalone (wozy nr 31223 i 31226 produkcji grudzien 1943r.). Pierwsze starcie pokazalo, ze 75mm armata Pantery moze przebic pancerz boczny czesci podwiezowej, czolowy wiezy oraz pancerz luku mechanika kierowcy z dystansu 700m, ale przy takiej samej odleglosci nie przebija pancerza czolowego kadluba. Z odleglosci 400mm niemieckie pociski bez trudu penetrowaly pancerz czolowy kadluba i wiezy.
Do kwietnia 1944r. pulki, 8. i 13., nadal w skladzie wojsk 2. FU, bralu udzial w tzw. operacji Umansko-Batoszanskiej. 5 marca 1944r. 15 czolgow IS wspieralo atak T-34 z 5-. Brygady Czolgow na Humań. Podczas boju 5 wozow zostalo unieruchomionych ogniem baterii armat plot. 88mm, trzy utknely z powodow technicznych, a jeden spadl do rzeki. Do 1 maja w pulku nie pozostal ani jeden czolg nadajcy sie do walki."
gregolec napisał(a):
O ile sobie przypominam, to mieli problemy nie z dojechaniem *NA* testy, ale z dociągnięciem do wymaganego przez armię limitu bezawaryjnego przebiegu (który i tak był skromniutki).
I z tym i z tym. T-34 nie "wyjezdzili" odpowiedniej ilosci kilometrow wymaganych przed oficjalnym testem, dlatego... postanowiono wyjezdzic je w drodze do Moskwy. Natomiast podczas tej jazdy jeden z "komisarzy" postanowil przejechac sie czolgiem. Skutkiem czego bylo zniszczenie tarczy ciernej sprzegla - naprawa zajela kilka cennych dni - spieszono sie na prezentacja, a wiadomo czym groziloby spoznienie. Prezentacje obserwowal sam Stalin, on takze decydowal pozniej co ma byc produkowane.
Poza tym, w zasadzie nie chodzilo tu o limit bezawaryjnego przebiegu, a wogole o mozliwosc przejechania przez czolg 2000km. Silnik W-2 doskwieral i tak niemalo klopotow, do tego stopnia, ze gwarantowany przebieg z 3000km obnizono do... 1000km, a i tak byly z nim pozniej problemy.
gregolec napisał(a):
Oj, wydaje mi się, że później też były z nimi problemy. Może i mniejsze, bo przemysł przecież ograniczał już produkcję wojenną i skupiał sie bardziej na jakości niż ilości.
Oczywiscie, ze byly. Jak chocby ten podstawowy - brak odpowiedniej wentylacji wiezy, takze po oddaniu 5-ciu strzalow nalezalo albo otworzyc wszystkie luki (dym - znak dla wroga), albo poruszac sie po czolgu prawie po omacku (szczypiacy w oczy dym).
gregolec napisał(a):
Hmm... czy ty nie czytałeś czasem Michulca? No offence.
Wiadomosci o T-34 czerpie w glownej mierze z dwoch artykulow: "T-34 - jaki był naprawdę?" Andrzeja Kińskiego z Nowej Technice Wojskowej (5/2000) - niestety tylko 1 czesc o powstaniu T-34, brakuje mi kolejnego numer z artykulem o dalszych losach tego czolgu. Oraz z "Czołg średni T-34, część 1" Krzysztofa Cieślaka z Model Hobby (2/2000) [czesc druga tyczy sie T-34 z dzialem 85mm]. Michulca, pewnie chodzi o "T-34 Mityczna Broń" nie czytalem, a jedynie przegladalem zdjecia, troche poczytalem (tyle co w ksiegarni) i nie wiem co w nim takiego zlego widzisz. Ze krytykuje te konstrukcje?
gregolec napisał(a):
W tych bojach spotkaniowych szło im jak innym czołgom niemieckim, przeżywalność miały oczywiście wyższą - głównie dlatego, że rosyjskie armaty czołgowe to nadal były F-34 z kichowatą amunicją. Zresztą do niezłej skądinąd F-22 też nie potrafili porządnej zaprojektować.
No niestety, taka byla jakosc amunicji radzieckiej. A co do F-22, to byl faktycznie bardzo dobra armata, chatakterystykami dorownywala a czasem przewyzszala PaKa 40 L/48, a czemu nie odwazono sie zrobic z niego dziala czolgowego? Tego nie wiem, bycmoze bylo to za drogie dzialo jak na mozliwosci produkcyjne Sowietow w 1942 i 43 roku, a moze nie dalo sie go odpowienio zminiaturyzowac, aby wpasowal sie w wieze T-34.
gregolec napisał(a):
Podobnie jak dla Niemców każy rosyjski czołg to był T-34.
Fakt, stat tez wziely sie legendy o niezniszczalnosci T-34 z powodu czolgow... KW. Czesto na e-bay sa aukcje zdjec z czasow 2ws i fotografie z np. czolgiem KW-1 podpisane sa jako "zniszczony T-34 w dniu..."
gregolec napisał(a):
W Normandii większość Shermanów miała chyba raczej 76 mm...?
Czesc tak, a czy wiekszosc? Nie jestem pewnien. Wiem, ze Polacy uzywali zarowno pojazdow z 75-tka jak i 76-tka. Ale bycmoze u Anglikow i zwlaszcza Amerykanow Shermanow z 76mm bylo wiecej.
gregolec napisał(a):
Być może wynikało to ze wspomnień Kasserine :> Taktyka aliantów generalnie była raczej asekurancka.
Na innym forum ktos powiadal o wspomnieniach swojego dziadka, ktory kierowal Cromwellem Mk. IV w dywizji Maczka. Gdy napotkali Tygrysy brali jak najszybciej wsteczny bieg. Mowil tez, ze na szczescie nie jechal jego dziadek jako pierwszy - wtedy by juz nie zyl. Tygrys ich przuwazyl i zniszczyl 2 czy 3 Cromwelle.
gregolec napisał(a):
Powaga? Kurcze, tymi trzycalowymi rakietkami? Niby wiem, że PzKw IV miał cienki pancerz, ale żeby aż tak?
To byla jakas akcja podczas przeprawy przez most... Nie pamietam gdzie to bylo... W Lotnictwie Wojskowym chyba z 2001 roku jest mini-monografia Typhoonow, ponoc te rakietki potrafily wyrzadzic wiecej zamieszania niz 2 bomby 250 funtowe
gregolec napisał(a):
Wozu napisał(a):
Pz. IV G/H/J,
A tutaj masz różne armaty - L/42 i L/48, które się skutecznością różniły
Akurat ostatnie wersje Pz. IV G mialy 7,5cm KwK 40 L/48, dlatego dolaczylem je do listy.
gregolec napisał(a):
A tutaj to już w ogóle - masz 75 mm L/70, która przeskakiwała wszystko do kalibru 88 L/56
O tym jak najbardziej wiem
, nie pisalem, ze na tych pojazdach sa te same armaty. Za to 7,5cm KwK 42 L/70 charakterystyki miala jednak ciut lepsze od 8,8cm KwK 36 L/56, moze procz pociskow burzacych, poniewaz pocisk o srednicy 88cm moze zawierac wiecej ladunku wybuchowego i raczej malo wazna jest tu predkosc wystrzalu.
gregolec napisał(a):
Swoją drogą, nie dziwi cię fakt, że IS-2, chociaż był opancerzony lepiej od T I - był od niego 10 ton lżejszy?
Kwestia wykonczenia i zastosowania technologii produkcji. Moze i Rosjanie mieli dostep do aluminium (zasadniczy skladnik bloku silnika W-2 i pochodnych), ale z powodu szybkiej produkcji, wieze, a pozniej kadluby robiono odlewane. I wlasnie IS-2 stanowil w zasadzie odlewany czolg. Niemcy natomiast skupiali sie na walcowanych plytach pancernych, ktorych wytrzymalosc, przy takiej samej grubosci pancerza, byla wieksza. Zajmowalo to wiecej czasu, ale pancerze byly wytrzymalsze. Gdzies na forum
Sztabu ktos podal ile mm odlewanego pancerza, to odpowiednik mm pancerza walcowanego, wtedy IS-2 "traci" nieco tych milimetrow.
gregolec napisał(a):
Istnieje teoria, że Rosjanie celowo wybrali właśnie pochodną armaty A-19 na uzbrojenie IS-2, zdając sobie sprawę, że niemieckich czołgów będzie coraz mniej, ale za to niemieckich umocnień coraz więcej. Mieli pod ręką świetną armatę ppanc 100 mm, ale uznali, że efekt odłamkowo-burzący pocisku 100 mm będzie za mały i lepiej sięgnąć po kaliber 122 mm. Były zatem plusy tego rozwiązania, minusy - jak wspomniałeś wyżej - także.
Bo po cichu wierzono, ze armate 100mm da sie jeszcze zamontowac na T-34
... Ale masz racje, wprowadzenie IS-2 to juz schylek Rzeszy.
gregolec napisał(a):
Łatwiejsza do przyjęcia jest IMO idiotyczna fascynacja Hitlera, Porschego i Henschla wielkimi, ciężko opancerzonymi czołgami. Chcieli mieć bicz na każdego przeciwnika i dostali maszynę, której nawet gigantyczny niemiecki przemysł był w stanie wytworzyć ledwie w ułamku niezbędnej ilości.
Podczas kiedy Guderian i frontowi dowódcy naciskali na skopiowanie T-34 albo skupienie się na produkcji PzKw IV, ich szefowie mieli własne wspaniałem pomysły.
Hmm... Pomysl na Pz.Kpfw. VI zrodzil sie chyba w 1941 roku czyli jeszcze zanim wiedziano cos wiecej o T-34. Tu raczej nie dopatrywalbym sie fascynacji wielkimi pojazdami Hitlera i Porschego, zwlaszcza, ze czogl byl Henschla (wieza bodajze Kruppa). Rok 1942 i 1943 to "naleganie" aby skopiowac T-34.
gregolec napisał(a):
Myślę, że bardziej przydałoby im się więcej Panter albo PzKw IV.
I tu sie zgadzamy. Ja takze widzialbym Pantere jako czolg glowny (podjecie dzialan jako czolg ciezki), a Pz.Kpfw. IV ale w wersji H jako czolg sredni/oslony, a takze wsparcia.
gregolec napisał(a):
Hola, hola, chyba za szybko ich grzebiesz. Ograniczanie domieszek i spadek jakości pancerzy to raczej od drugiej połowy 1943 - do tego momentu Tygrysy miały szansę na pancerz z porządnej stali.
Takie wyrazy padaly w tym radzieckim raporcie, ze z biegiem czasu wartosc domieszek spadala i jest to fakt niezaprezczalny, bo nawet ci co byli odpowiedzialni wtedy za produkcje stali do tego sie przyznawali.
gregolec napisał(a):
Powiem tak, czy ty byś truchtał, kiedy tropi Cię Tygrys? :> Sądzę, że dowolny żołnierz wystawiony na potencjalny ostrzał przeciwnika raczej rwie przed siebie ze wszystkich sił sprintem, niż truchta. A kierowca Tygrysa nie jedzie przecież na jednym biegu, musi nanewrować. A każdy manewr taką masą, to musiby być spadek prędkości.
To sie nie zrozumielismy. Mialem na mysli predkosc pojazdu wzgledem nacierajacej piechoty, kryjacej sie za pojazdem itp. Jakby to wygladalo z przeciwnej strony lufy? Nie wiem, ale raczej predkosc czolgu nie odgrywalaby tu juz zadnego znaczenia
gregolec napisał(a):
Oddalamy się od tematu, więc napiszę tylko, że przecież BT były żałosne. Świetnie sprawdzały się podczas przemieszczania po drogach, ale konieczność wyjechania w teren (nie daj Boże podmokły) to była kaplica. Te beznadziejnie wąskie gąsienice i mało wydajny, podatny na awarie system przeniesienia napędu czyniły tę "szybkość" całkowicie iluzoryczną. Nasz 10TP podczas testów, chociaż wyposażony w szersze i lepiej wykonane gąsienica od tych na BT, barzdzo kiepsko radził sobie w terenie. W dodatku jakość wykonania radzieckich czołgów, słabe serwisowanie i duże zużycie, czyniły jakikolwiek Blietzkriego zupełną fantazją. Co się zresztą w czeerwcu 1941 okazało.
My to dzis wiemy, Oni pewnie sobie z tego sprawy nie zdawali. Ale wciaz obstaje przy tym, ze BT byly czolgami ofensywnymi, bo w defensywie to raczej sie nie sprawdzaly i nie sprawdzily. Dlatego stad min. agresywna doktryna Sowiecka dot. ataku.
gregolec napisał(a):
Ae to nie była armata czołgowa - AFAIR miała *znacznie* dłuższą lufę. Niemcy zresztą też swojego PaK 38 używali do końca wojny (co prawda jako wyrzutni nadkalibrowych pocisków kumulacyjnych - ale zawsze).
Jesli chodzi o armate 3,7cm, to byl to PaK 35/36. PaK 38 to kaliber 50mm i nie przypominam sobie aby tych armat uzywano do wystrzliwania nadkalibrowych Stielgranate-42, a uzywaly je wlasnie PaKi 35/36.
Okota napisał(a):
wiecie co? Woloszanski przy was to malkontent.....
ROTFL