Ech jest spora różnica pomiędzy dogfightami w BF2 a w BF1942 czy BFV. A cała ta różnica polega na długości całej walki. W BF2 wsiądziesz komuś na ogon, czekasz aż puści flary, odpalasz rakiety i tyle. Za to nic nie pobije tych 10-minutowych dogfightów. Tam co chwila zmieniał się myśliwy-ofiara i naprawdę trzeba było umieć strzelać z działek. Jeśli nawet ktoś siedział ci na ogonie i dzieliła was mała odległość, mogłeś uniknąć śmierci, np. podprowadzając wroga pod swoje AA... A i bardzo fajne było latanie w kluczach 3 vs 3

Tam dobry pilot był dobry, a słaby był słaby, nie zależało to od tego, kto komu pierwszy usiądzie na ogonie

W BFV było
prawie identycznie - Był tam jednak taki lamerski Phantom z takimi lamerskimi rakietami, które po wystrzeleniu automatycznie nakierowywały się na najbliższy cel - bez namierzania.
W BF2 jest bardzo duży problem z działkami. Działko Su-34 rozwala czołg w 2 sekundy. Jednak gdy wystrzeliłem 3-sekundową serię z tego samolotu do F-15, z czego zdecydowana większość trafiła, zabrałem mu "cztery kreski" podczas gdy powinienem rozwalić dysze, przediurawić zbiornik paliwa, zdetonować ładunek jego bomb i w końcu zastrzelić pilota.
Myślę, że panowie z DICE powinni coś z tym zrobić aby latało się trochę przyjemniej.