ImRo|Keyser.Soze napisał(a):
Mordoklej---> właśnie

grać, uczyć się, zacisnąć zęby i zginąć z honorem

przede wszystkim zaś uczyć, patrzeć jak grają lepsi, co robią - a potem naśladować. Zaręczam, że dostając cięgi od klanowców stajesz się lepszym graczem niż wygrywając ze słabiakami - z autopsji to znam. Ja nawet lubię, tak masochistycznie trochę, jak w przeciwnej drużynie jest parę Wild na przykład i nie chodzi mi o satysfakcję jaką daje ubicie JabbaHa Eryxem jak się panoszy w czołgu na Karkandzie

Popieram. Nie ma się co poddawać

Obowiązkiem mięsa armatniego jest walczyć do ostatniej kropli krwi, i nie dać się faszystowskiemu najeźdźcy.
ImRo|Keyser.Soze napisał(a):
a jak cięzki sprzęt wjedzie do bazy, to polecam nie C4 tylko właśnie AT - dobry gracz nie da się podejść spec opsowi - a na trzech gości z Eryxami nie poradzi nic, chyba że zwieje aż się zakurzy (dosłownie, bo smokescreen przecież).
Aż takie łatwe to dla mnie nie jest. Zmiana broni i wycelowanie w gąsienicę chwilkę zajmuje, a jeśli się zginie zanim pocisk doleci, to on najwyraźniej rozpływa się w powietrzu. Jeśli zaś goście w czołgu kryją wszystkie spawny i np. dobry wujek komendant zrzuci im skrzynkę obok, to może kosić do znudzenia. I to jest ten moment, w którym nawet spokojna osoba może się zirytować.
ImRo|Keyser.Soze napisał(a):
i jeszcze jedno - jeżeli drużyna przegrywa, bo jest mało zgrana a po drugiej stronie są klany, to branie commandera nie jest najlepszym pomysłem. Słabszy team wiele nie skorzysta z artów i UAV, a za to straci w miarę kumatego zawodnika, który zamiast walczyć, będzie dość bezproduktywnie leżał gdzieś w krzakach, ewentualnie samotnie próbował bronić jakieś flagi (co udaje się tylko w wyjątkowych przypadkach).
Trochę zależy. W każdej drużynie jest choć 2-3 dobrych graczy, którzy potrafią skorzystać z rady komendanta. UAV + informacja, który punkt jest aktualnie przez n-pla nieobsadzony mogą być dla nich bardzo użyteczne. Plus spotowanie wrogów. Ja zawsze marzę o takich informacjach jak gram gdy moja drużyna jest w defensywie.
ImRo|Keyser.Soze napisał(a):
ognacy napisał(a):
Z tego typu pojedynków nauczyłem się tylko jednego - skakania jak kangur i lądowania jak delfin połączonego ze strzelaniem z granatnika pod nogi. No i może paru miejsc do kampienia snajperką, gdybym miał ochotę na grę tę klasą. Nie są to jednak zbyt użyteczne obserwacje. Jak ktoś nie umie skakać jak kangurek, to się od obserwacji skaczących klanowiczów nie nauczy. Równie dobrze można by się uczyć sprintu oglądając zawody lekkoatletyczne w telewizji
no, niekoniecznie

uczysz się jak obstawiać spawny, jak manewrować sprzetęm, którędy atakować, gdzie się bronić, jak kraść sprzęt wroga i tak dalej - nie mówiąc już o tym, że wyrabiasz sobie bardzo przydatny odruch natychmiastowego szukania osłony po respawnie


A to fakt. Po respawnie czuję się zawsze strasznie zagrożony. A już jak postawi mnie na nogi medyk to czuję się jakbym stał dokładnie na celowniku wrogiego snajpera lub supporta - co często jest niestety prawdą
A co do obstawiania spawnów itp. - tego się uczę grając z dobrymi graczami *w tej samej drużynie*. To jest zawsze super doświadczenie, zwłaszcza jak nie wywalą ze squadu i pozwalają się pałętać pod nogami
pozdrowienia
Ognacy