Ja obecnie nacieram we wspominaną już w topicu Onimusha 3. Leżało u mnie, leżało, w końcu zacząłem i wciągnąłem się jak diabli. Świetne bronie, świetni przeciwnicy, porządny mroczny klimat, zajebiście skonsturowane różnorodne lokacje, dość proste, ale sympatyczne łamigłówki, nienajgorsza fabuła (choć czasami zalatuje japońskimi udziwnieniami), dobry system rozwoju mocy broni oraz używania przedmiotów. Fajnie zorganizowane są też poziomy ze zmianą czasu, gdzie dwaj nasi bohaterowie są w tym samym miejscu, ale różni ich 500 lat czasu. I trzeba zdobywać konkretne przedmioty i przesyłać ją przez maszynę czasu, aby drugi bohater miał z nich pożytek. Jedyne co wkurza to latający Tengu. Psuje mroczną atmosferę i przypomina jakiegoś Piotrusia Pana. Poza kilka razy trochę nawala framerate jak jest bardzo duża rozpieducha z użyciem magii. Jestem po jakiś ośmiu godzinach gry i chyba do końca jest już bliżej niż dalej. Generalnie bardzo dobra pozycja.
Z żoną gram w WRC4. Niezle się wciągnąłem, chyba ostatnio Colin 2 był na tyle atrakcyjny. Świetna oprawa audiowizualna, efekty żwiru, piachu, śniegu, lodu stworzone na bardzo wysokim poziomie. Sterowanie może nie jest proste, bo jest bardzo czułe. Jeżeli troszeczkę za mocno skręcimy już możemy kompletnie obrócić samochód, ale to też kwestia przyzwyczajenia. Po odpowiednim treningu można to dość dobrze opanować. Model uszkodzeń taki jak trzeba - czyli szyby pękają, rozbijają, opony potrafią się przebić lub zupełnie zerwać, odpowiednie odkształcenia na karoserii. Fajne sprawia problemy sterowanie samochodem już trochę zniszczonym

Jedynie może dziwacznie wyglądają czasami wypadki i samochód potrafi zrobić jakąś dziwaczną śrubę lub inny dziwny efekt, który w rzeczywistości by się nie zdarzył. Podoba mi się też często ignorowany przez twórców, a dla mnie bardzo ważny generator jazdy przeciwników. Po 8 przejechanych krajach zauważyłem, że niektórzy kierowcy na jednych trasach jadą lepiej na innych gorzej (tak jak jest w rzeczywistości). Nie jest tak jak w większości wyścigów i rajdów, że są jakieś debeściaki, które zawsze dojeżdzają jako pierwsi albo są tacy, którzy zawsze są ostatni. Tu jest różnie. Podobało mi się też, że w rajdzie Meksyku, który dla mojej bryki i bryki mojej żony, był naprawdę ciężki (dużo wypadków, mocnych uszkodzeń) był też ciężki dla moich przeciwników i pięciu czy czterech w ogóle go nawet nie zakończyło. Też fajna gierka.
Żona natomiast gra jeszcze w Champions of Norrath. Generalnie bardzo podobne do Dark Alliance 2 tylko, że wszystko wygląda lepiej, ładniej i jest tego więcej
