Teraz jest 13 sie 2025, 20:18

Strefa czasowa: UTC + 2


Regulamin działu


Kliknij, aby przejrzeć regulamin



Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 3004 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112 ... 201  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: 4 lut 2005, 18:17 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 sty 2004, 17:18
Posty: 1913
Lokalizacja: Przasnysz-ewo
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=40590746
http://abfhm.free.fr/basket.htm\

Akademik.
Impreza.
11 piętro.
Duuużo alkoholu.

Ubawione towarzystwo, właściwie to była typowo samcza impreza, gdyż o żadnych niewiastach mowy nie było. Zresztą to ma akurat najmniejsze znaczenie. Tak więc ubawione i rozluźnione alkoholem towarzystwo postanowiło zrobić coś totalnie odjechanego. Znaleźli więc ochotnika (który sam się zgłosił!) i postanowili wysłać go na Marsa I nie byłoby w tym nic śmiesznego, gdyby nie to, iż imprezowicze wpakowali delikwenta do pudła, podpisali je tekstem "MISJA NA MARSA" i ....
wyrzucili przez okno. Z tego właśnie, wyżej wspomnianego, 11 piętra.
Historia z początku zabawna, zamieniła się w koszmar. Chłopak oczywiście zginął na miejscu. Zaniepokojeni ludzie, widząc szczątki ciała w kałuży krwi, zadzwonili na policję. Ta, powiązując fakty i idąc za głosami nadal odbywającej się imprezy, skierowała się do odpowiedniego pokoju. I co zastali?
Otóż drugie pudełko. Na którym widniał napis "MISJA RATUNKOWA".
Gdy policjanci otworzyli pudełko i zapytali, co tu się dzieje, usłyszeli:
właśnie mieliśmy zamiar wysłać misję ratunkową. Bo straciliśmy kontakt radiowy z poprzednikiem". A z pudełka wyszedł kolejny student...





Małżeństwo ogląda mieszkanie do kupienia.
- Ale w sypialni musimy koniecznie założyć żaluzje, widzę przez okno, że mężczyzna z naprzeciwka będzie mógł mnie podglądać... - stanowczo oświadcza żona.
- Po co się śpieszyć z wydatkiem, jak cię obejrzy, to sam założy...


Czasem warto brać przykład z Rosjan - dla nich 40 stopni to nie mróz, 40 kilometrów to nie odległość, 40 procent to nie wódka...


28-letni mężczyzna został przywieziony na ostry dyżur po tym jak chciał popełnić samobójstwo. Mężczyzna połknął sporo pigułek zawierających nitroglicerynę i popił je wódką. Kiedy go spytano o skaleczenia na głowie i klatce, odpowiedział, że walił z rozpędu w mur, bo chciał aby nitrogliceryna wybuchła.

50-letnia kobieta została przewieziona do szpitala z bólem podbrzusza. Podczas oględzin okazało się, że Pani włożyła sobie w pochwę całego kurczaka. Kawałek po kawałku. Jak później tłumaczyła, będąc niezdolną do posiadania dzieci, miała nadzieję, że kurczak zamieni się w dziecko...

Inna starsza kobieta zgłosiła się do lekarza, z jak to określiła: „pędem wychodzącym z pochwy”. Po badaniu lekarz stwierdził, że faktycznie jest tam pęd. Łatwo go usunął, bo jak się okazało pęd wyrastał z ziemniaka, który był w środku tej Pani. Po rozmowie z pacjentką, okazało się, że ciągle wypadał jej tampon i włożyła ziemniaka, aby go przytrzymać. A następnie, z racji wieku, zapomniała o nim...

Młody lekarz odbierając poród od pewnej Hiszpanki zamiast krzyczeć „Push! Push!” (pol.: "przyj"), krzyczał: „Puta! Puta!”. W ten sposób matka Hiszpanki zemdlała, a ojciec chciał go pobić. Jak się okazuje w Hiszpańskim polskie najpopularniejsze słowo na literę "K" zaczyna się na "P"!

15-letni chłopak leży w szpitalu. Obok niego matka. Chłopaka świeżo odratowano po przedawkowaniu narkotyków. Ponieważ dzielił się igłą z przyjaciółmi, lekarz spytał go czy robił coś jeszcze co mogło narazić go na AIDS. Chłopak pomyślał chwilę i powiedział:
- Tak. Zerżnąłem psa...

Inna 19-latka wylądowała na ostrym dyżurze przez nieznajomość anatomii. Oto co opowiedziała:
- Kochałam się ze swoim chłopakiem i zsunęła mu się prezerwatywa. Bałam się, że zajdę w ciążę, więc chciałam ją wyjąć. A kiedy nie mogłam jej dosięgnąć palcami, to poszłam do ubikacji i zmuszałam się do wymiotowania. Myślałam, że wyjdzie drugą stroną...

Na ostry dyżur przywieziono, kobietę z zaburzeniami oddechu. Ponieważ ważyła ponad 200 kilo – sześciu strażaków musiało ją wnieść na specjalnej palecie. Podczas leczenia, inhalator spadł pomiędzy fałdy jej tłuszczu i były wielkie problemy, żeby go odzyskać. Następnie prześwietlenie wykazało okrągły kształt w jej klatce piersiowej. Okazało się, że pod jej lewą piersią jest 25-centówka. A na sam koniec wizyty w szpitalu, w okolicach jej podbrzusza znaleziono pilota od telewizora. Lekarze i pielęgniarki długo jeszcze pamiętali kobietę-kanapę...

Facet, grubo po 50-tce, uciął sobie interes. Chirurdzy mieli nadzieję, że da się przyszyć jego członka, więc do domu nieszczęśnika zajechały 3 radiowozy z policjantami, którzy mieli znaleźć odciętego "przyjaciela". W trakcie poszukiwań jeden z policjantów usłyszał dziwne mlaskanie w przedpokoju. Jak się okazało był tam pies, który trzymał „coś” w pysku. Po kilkuminutowej szarpaninie, dzielny policjant odzyskał to, co pies wziął za parówkę. Jednak na nic to się zdało bo, kiedy dostarczył chirurgom znalezisko, Ci zgodnie orzekli, że trzeba ofiarę nauczyć siusiania na siedząco. Dzielny policjant, za swoją walkę z psem, został odznaczony pochwałą.

Odurzony kokainą 36-latek, po tym jak go odratowano, został zatrzymany w szpitalu. Pielęgniarka zakładająca mu cewnik czy inny ważny aparat zauważyła, że z jego odbytu wystaje starannie zwinięty w rulonik banknot 20 dolarowy. Kiedy mężczyzna się ocknął, zażądał natychmiastowego wypisania go ze szpitala. Gdy go wypuszczano, pielęgniarka wydając mu jego rzeczy powiedziała gdzie znalazła ów banknot. Na co facet krzyknął:
- Ty suko! Tam było 100 dolców!

Oraz najmniej poważny przypadek na ostrym dyżurze: młody chłopak zgłosił się z „kopaniem” w pępku. Bał się, że ma obcego...


Idzie facet koło muru i słyszy:
- Dziewięć, dziewięć, dziewięć, dziewięć.....
Zaciekawiony zobaczył dziurę w murze i zaglądnął... A tam ktoś mu wbił widelec w oko i mówi:
- Dziesięć, dziesięć, dziesięć, dziesięć.....

Przychodzi Rosjanin do dentysty. Ten robi mu przegląd i widzi same diamentowe koronki, złote sztyfty i platynowe plomby:
- Właściwie nie rozumiem, w jakimcelu pan do mnie przyszedł. Nie widzę żadnych ubytków.
- Chciałbym alarm założyć..

Co to jest : Ma cztery łapy i jedną rękę?
Szczęśliwy Rotweiler.

Chciałem wychować mojego spaniela, by szczekał jak chce jeść. Prezentowałem mu to już ze sto razy
- I co? Szczeka, gdy jest głodny?
- Nie, nie je póki nie zaszczekam...

Państwu Kowalskim uciek kot, wiec napisali ogłoszenie. Po tygodniu przychodzi sąsiadka z psem.
- Oto pański kot
- Ale to jest pies - dziwi się Kowalski.
- Kot jest w środku.- spokojnie odpowiada Sąsiadka.


--

Terrorysta przychodzi do fryzjera.
- Co się panu stało w ucho? - pyta fryzjer.
- Źle podłączyłem przewody, bomba wybuchła i urwała mi kawałek ucha.
- Proszę się nie martwić. To drugie zaraz ładnie dotniemy i wyrównamy.

W pewnym miescie powstal sklep, w którym kazda
kobieta mogla sobie kupic meza. Mial szesc pieter, a jakosc
facetów rosla wraz z kazdym pietrem. Byl tylko jeden haczyk: jak
juz kobieta weszla na wyzsze pietro, nie mogla zejsc nizej, chyba
ze prosto do wyjscia bez mozliwosci powrotu.Wchodzi wiec tam
pewna babka powaznie zainteresowana kupnem meza. Na pierwszym
pietrze wisi tabliczka: "Mezczyzni tutaj maja prace"
To juz cos, mój byly nawet roboty nie mial -pomyslala kobieta -
ale zobacze, co jest wyzej. Na drugim pietrze byl napis:
"Mezczyzni tutaj maja prace i kochaja dzieci"
Milo, ale zobaczymy, co jest wyzej. Na trzecim pietrze byla
tabliczka: "Mezczyzni tutaj maja prace, kochaja dzieci i sa
niesamowicie przystojni" No, coraz lepiej - pomyslala - ale wyzej,
to musi byc juz zajebiscie. Na czwartym pietrze mozna bylo
przeczytac:
"Mezczyzni tutaj maja prace, kochaja dzieci, sa niesamowicie
przystojni i pomagaja przy pracach domowych" Slodko, slodko...
Ale chyba wejde pietro wyzej. Na piatym pietrze stalo: "Mezczyzni
tutaj maja prace, kochaja, sa niesamowicie przystojni, pomagaja
przy pracach domowych i sa diabelnie dobrzy w lózku"
No niesamowite, wrecz cudownie- pomyslala kobieta - ale jak tu
jest tak wspaniale, to co musi byc pietro wyzej!?! Na szóstym
pietrze BARDZO zdziwiona kobieta
przeczytala:
"Na tym pietrze nie ma zadnych facetów. Zostalo ono stworzone
tylko po to, aby udowodnic, ze wam babom za cholere nie mozna
dogodzic..."

Na progu domu stoi żebrak i pyta:
-Czy nie ma pani jakiś starych butów?
-Ale przecież na nogach ma pan zupełnie nowe!
-No właśnie, psują mi interes...


Z Sejmu nadeszły dwie wiadomości dobra i zła:
- Zła to taka, że trzech posłów zachorowało na pryszczycę
- A dobra to taka, że trzeba wybić całe stado.

- Kto jest krolem dzungli.
- Ty,Ty krolu - mowi wystrachany zajac.
Lew puscił go i zlapał zebre:
- Kto jest krolem zwierzat?
- Ty Lwie. Ty jestes krolem.
- Ok. - Lew puscil zebre.
Lew dorwal niedzwiedzia. Powalil go i pyta:
- Mow kto jest krolem zwierzat.
Mis byl nie w sosie wiec mowi:
- No dobra , ty jestes krolem zwierzat.
Lew dumny jak paw podchodzi do slonia i pyta:
- Ty slon, kto jest krolem zwierzat.
Slon spojrzal i nagle zlapał lwa traba i ********* nim o skaly.
Wybil mu zeby i pogruchotal kosci.
Lew otrzasnal sie i mowi:
- Kufa, slon, jak nie wies to sie nie denerfuj.

Stefan siedząc do późna w pracy zaczął wspominać stare hipisowskie czasy,
kiedy to codziennie były nowe panienki, narkotyki. Postanowił po 20 latach
nie palenia marihuany w końcu zapalić, przypomnieć sobie wspaniałe dobre
czasy. Odwiedził dzielnicę, na której mieszkał za młodu, i sprawdził czy
diler Heniek jeszcze żyje i sprzedaje. Okazało się, że Heniek całkiem
jeszcze dobrze prosperuje.
- Witaj Heniu, nic się nie zmieniłeś...
- Stefan, kope lat...
- Potrzebuję jakieś fajne jointy, bo ze 20 lat nie paliłem, a chciałbym
przypomnieć sobie jak to jest...
- Słuchaj Stefan, sprzedam Ci, ale pod jednym warunkiem... musisz ten towar
palić samemu i najlepiej w zamkniętym pomieszczeniu.
- Dobra stary niech tak będzie - odparł Stefan i pożegnawszy się pomknął
szybciorem do domu.
Wpada do chałupy, cisza jak makiem zasiał, stara chrapie jak niedźwiedź,
dzieciaki tak samo, więc postanowił zamknąć się w kibelku. Usiadł na sedesie
wypakował towar, nabił lufkę, zaciąga się... otwiera oczy, patrzy ciemno.
Wypuszcza dym - jasno.
- Kurde, ale sprzęcicho się pozmieniało - pomyślał zdumiony Stefan.
Po szybkim namyśleniu, drugiego macha pociągnął. Otwiera oczy, ciemno...
wypuszcza - jasno. Podjarany myśli sobie, że jeszcze raz nic nie zaszkodzi.
Zaciąga się - ciemno, wypuszcza dym - jasno. W tym momencie piekielnie silne
walenie do drzwi kibelka....
- Stefan co Ty tam robisz? - krzyczy strasznie wkurzona żona.
Stefan wszystko wrzucił do sedesu i spuścił wodę i poddenerwowany odpowiada:
- Golę się kochanie!
- Stefan, trzy dni?

Co to jest: zielone i jak spadnie z drzewa to może zabić?
- Stół bilardowy.

Wilk spotkał w lesie Czerwonego Kapturka.
- Zjem cię - mówi
- Wilku, zanim mnie zjesz, pokochaj mnie trochę - prosi Czerwony Kapturek
Tak też się stało. Wilk zabiera się do zjedzenia Czerwonego Kapturka.
- Wilku, było tak dobrze! Pokochaj mnie jeszcze raz!
Wilk ponownie spełnia jej prośbę, potem znowu i tak kilka razy. Na drugi dzień nad grobem wilka niedźwiedź wygłasza mowę pożegnalną:
- Odszedł nasz drogi brat... A niech mi tu ktoś jeszcze wpuści te ku*wę do lasu!


Karen straciła męża prawie cztery lata temu i nadal go opłakiwała. Jej
córka namawiała ją ciągle, by wróciła do świata i zaczęła normalnie żyć. W
końcu Karen zgodziła się wyjść z kimś na randkę.
Córka natychmiast zorganizowała jej faceta, zeby tylko matka się nie
rozmyśliła. Poznali się i po sześciu tygodniach facet zaproponował Karen
wspólny weekend. Pierwszej nocy rozebrali się oboje. Karen stanęła przed
nim naga, z wyjątkiem pary czarnych koronkowych majtek, których nie
zdjęła. On nagi, jak go Pan Bóg stworzył. Spojrzał na nią i spytał:
- Dlaczego masz na sobie czarne majtki?
Ona odpowiedziała:
- Możesz pieścić moje piersi, możesz dotykać każdą część mego ciała, ale
tam, na dole ciągle noszę żałobę.
Facet zrozumiał, że tej nocy nic z tego nie bedzie. Następnej nocy
przerabiają ten sam scenariusz. Ona staje przed nim w czarnych majtkach a
on jest ubrany tylko we własną skórę... z tym wyjątkiem, że założył czarną
prezerwatywę. Karen spojrzała na niego i pyta:
- Po co Ci ta czarna prezerwatywa?
Facet odpowiada:
- Chcę złożyć moje najgłębsze kondolencje.

Facetowi znudził się w jednej pozycji ze swoją kobietą. Zaproponował jej,
że raz dla odmiany zrobią to "na pieska". Kobitka się z początku
zapierała, ale się wreszcie zgodziła. Tej samej nocy facet i kobtka
wypróbowali nową pozycję.
Następnego dnia facet wraca z pracy do domu.
- Obiad! - krzyczy facet i siada za stołem.
Kobitka przynosi mu talerz pełen smakowicie pachnących kości. Facet:
- Coś ty babo! zwariowałaś? ja mam to jeść?!! mięso dawaj zaraz!
A babeczka:
- Nie ma mowy! chcesz dymać jak pies, to i żryj jak pies!

Właściciel knajpki na Śląsku wyjechał na parodniowy urlop i zostawił lokal
pod zarządem żony. Wrócił i robi gospodarski obchód. Wszystko w porządku
tylko na jednym ze stołów znajduje trzy równoległe do krawędzi kreski
wymalowane długopisem w odległości 13,5 cm, 15 cm i 16 cm. Pyta więc żony
co to jest.
- A wiesz, wczoraj było tu trzech górników i kłócili się który ma
dłuższego fiuta, więc ktoś ufundował 1000 zł nagrody dla zwycięzcy i to są
właśnie zaznaczone "wyniki"
- Szkoda, że mnie tu nie było - mówi właściciel wyjmując penisa i kładąc
go na stole - wygrałbym "w cuglach"
- Stary - wtrąca żona - ale oni mierzyli od drugiej strony stołu.


Na karnawałowy bal kostiumowy w pewnej firmie przychodzi blond sekretarka,
zdejmuje futro i...................okazuje się, że jest zupełnie naga.
Koleżanka blondynka z działu kadr zwraca jej uwagę :
- Kaśka coś ty zrobiła? przecież to bal kostiumowy.
- No właśnie i w związku z tym ja się przebrałam za Adama. - odpowiada
Kaśka
- Za Adama ? - nie wierzy koleżanka - przecież ty nie masz fiuta.
- No przecież dopiero co weszłam. Daj mi parę minut, zaraz się jakiś
przyczepi

_________________
zło i Ch*j!


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 5 lut 2005, 14:53 
Offline

Dołączył(a): 9 paź 2003, 22:03
Posty: 1112
Lokalizacja: KCN / Wwa
http://vip.mikrobitti.fi/~tapiob/whitelines.gif

buahahahaha:DDD


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 5 lut 2005, 15:13 
Offline

Dołączył(a): 15 maja 2003, 22:02
Posty: 2215
Qubix to ty zaciagasz tego kotka??? :lol: :wink:


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 5 lut 2005, 21:49 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 sty 2004, 17:18
Posty: 1913
Lokalizacja: Przasnysz-ewo
Stirlitz jechał nocą swoim służbowym czarnym Mercedesem. W pewnym momencie zobaczył w światłach reflektorów Kaltenbrunnera, dającego rozpaczliwe znaki na poboczu drogi. Stirlitz z kamienna twarzą pojechał dalej. Nie minęło pół godziny, a Stirlitz znowu zobaczył Kaltenbrunnera stojącego obok drogi i rozpaczliwie wymachującego rękami. Stirlitz udał, że nie widzi, i pojechał dalej. Znowu minęło pół godziny i Stirlitz znowu ujrzał Kaltenbrunnera, stojącego na poboczu i wzywającego pomocy.
Ta prosta obserwacja ostatecznie utwierdziła Stirlitza w przekonaniu, że poruszał się obwodnicą berlińską.

Uciekają Klos i Stirlitz przed Niemcami. Wpadają w ciemną uliczkę, z której nie ma wyjścia. Klos zdążył się schować do śmietnika a Stirlitza złapali Niemcy. Kiedy go prowadzili i przechodzili obok śmietnika, Stirlitz kopnął śmietnik i powiedział:
- Klos, wyłaź. Złapali nas!

Idzie sobie Stirlitz lasem, i nagle słyszy za sobą: szur, szur, szur.
-To chyba żaba - pomyślał Stirlitz
-Tak, to ja - pomyślała żaba.

Stirlitz jesteście Żydem! - stwierdził nagle Müller, gdy standartenfurer opuszczał jego gabinet.
- Nieprawda, jestem uczciwym Rosjaninem - dumnie odparł Stirlitz.

- Stirlitz jakiego koloru mam majtki? - spytał Müller.
- Czerwone w białe grochy.
- Wpadliście Stirlitz, o tym wiedziała tylko rosyjska pianistka!
- Proszę zapiąć rozporek, szefie, inaczej będą o tym wiedzieć wszyscy.

Zimny ranek. Stirlitz budzi się z ciężką głową na łóżku w celi więziennej i absolutnie nie może sobie przypomnieć, w jakim kraju aktualnie się znajduje:
- Poczekam, aż ktoś się zjawi - myśli. - Jak będzie w czarnym, to jest esesmanem, a to oznacza, że jestem wśród hitlerowców, jeżeli zaś w zielonym - to jest NKWD-zista, więc jestem nareszcie u swoich.
Drzwi się otwierają i wchodzi facet w szarym mundurku:
- Ależcie się wczoraj urżnęli, towarzyszu Tichonow! W drobny mak! I nie wstyd wam? A jeszcze aktor!
(Konieczne wytłumaczenie:
szary - kolor radzieckich milicjantów,
Tichonow - nazwisko aktora, który grał Stirlitza,
cela - to niewątpliwie izba wytrzeźwień).

- Wpadliście Stirlitz - rzekł Müller - Pański paszport śmierdzi rosyjską wódką.
- Nie wiem dlaczego ... Może jak Kaltenbrunner stawiał pieczątkę, zbyt głęboko oddychał?

- Stirlitz co jest lepsze radio czy gazeta? - zapytał podejrzliwie Müller.
- Gazeta, w radio nie zawiniesz śledzia - odparł spokojnie Stirlitz.

- W kancelarii Rzeszy pojawił się sowiecki szpieg - stwierdził Himmler głęboko wpatrując się w oczy Müllera.
- Wiem, to Stirlitz - odpowiedział Müller z zimna krwią.
- Dlaczego go wiec nie aresztujesz???
- Nie ma sensu. I tak się wykręci.

„Gratulujemy urodzenia syna” - przeczytał Stirlitz zaszyfrowaną depeszę. Rozczulił się.
Przecież już dwanaście lat mija, jak opuścił ojczyznę...

Müller sprężystym krokiem wkroczył do gabinetu Stirlitza. Od razu rzucił mu się w oczy ogrom pustych butelek po mocnych alkoholach. Na łożu w towarzystwie trzech śpiących kobiet, leżał pijany Stirlitz. Müller podszedł do stołu.
Tam w kałużach rozlanej wódki zmieszanej z popiołem od papierosów, leżała depesza w języku rosyjskim: „Zadanie wykonane! Spocznij!”
- Spóźniłem się - pomyślał Müller.

Wróciwszy do swego gabinetu Müller zauważył, jak Stirlitz w podejrzany sposób kręci się w pobliżu sejfu.
- Co tu robicie Stirlitz? - srogo zapytał.
- Czekam na tramwaj - odpowiedział Stirlitz.
- W porządku! - rzucił Müller wychodząc.
Na korytarzu pomyślał:
- Jakiż u diabla może być tramwaj w moim gabinecie...
Zawrócił. Ostrożnie zajrzał do gabinetu. Stirlitza nie było.
- Pewnie już odjechał - pomyślał Müller.

Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków pompuje kota benzyną. Kot wyrwał się, przebiegł kilka metrów i upadł.
- Benzyna się skończyła - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz siedział w swoim gabinecie, gdy rozległo się pukanie.
- Bormann - pomyślał Stirlitz.
- Ja - pomyślał Bormann.

Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie dzieci.
Od ukradka dzieci puchły i umierały.

Naprzeciw Stirlitza szły trzy umalowane kobiety.
- Prostytutki - pomyślał Stirlitz.
- Pułkownik Isajew - pomyślały prostytutki.

W kawiarni „Elefant” Stirlitz miał się spotkać z łącznikiem. Nie ustalono niestety żadnego znaku rozpoznawczego.
Na szczęście łącznikowi zwisały spod marynarki szelki spadochronu.

Gdy Stirlitz szedł korytarzem, oczom jego ukazało się ogłoszenie o czynie społecznym.
- Wpadłem - pomyślał.
Skierował się w kierunku gabinetu Müllera.
- Gratuluję poczucia humoru - powiedział - Tak, jestem agentem sowieckim!
- Dobra, dobra Stirlitz ... Odmaszerować!
Po chwili Müller wykręcił numer Kaltenbrunerra.
- Czego to nie wymyśli nasz poczciwy Stirlitz - rzekł ze śmiechem - żeby się wykręcić od roboty...

Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy.
- Otwieraj! - krzyknął Müller.
- Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz.
Odjechali. W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.

Podczas ważnej narady w gabinecie Hitlera nagle otworzyły się drzwi. Wbiegł przez nie mężczyzna z bukietem kwiatów, które położył na stole. Następnie sprawnie otworzył sejf, sfotografował wszystkie dokumenty, odłożył na miejsce i wyszedł.
- Kto to był? - spytał zaskoczony Hitler.
- Sowiecki szpieg Isajew - odpowiedział Bormann.
- Dlaczego go więc nie aresztujesz???
- I tak udowodni, że kwiaty przyniósł...

Stirlitz spacerował po dachu Kancelarii Rzeszy. Nagle poślizgnął się, upadł i tylko cudem zahaczył o wystający gzyms, unikając upadku z dużej wysokości.
Następnego dnia cud posiniał i obrzękł.

Stirlitz przechodząc korytarzem, jakby od niechcenia pchnął drzwi gabinetu Bormanna. Drzwi ani drgnęły. Stirlitz zatrzymał się, rozejrzał i pchnął mocniej. Bez skutku.
- Pewnie zamknięte - pomyślał Stirlitz.

Podczas uroczystej akademii w dniu urodzin Hitlera dostarczono Stirlitzowi na sale depeszę.
„Stirlitz jesteście zwykłą dupą!” - mogły odczytać zbyt ciekawe oczy.
Ale tylko Stirlitz wiedział, że właśnie tego dnia otrzymał tytuł Bohatera Związku Sowieckiego.

Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego. Zapukał umówione 127 razy. Nikt nie otworzył. Po namyśle wyszedł na ulicę i spojrzał w okno.
Tak, nie mylił się. Na parapecie stały 63 żelazka - znak wpadki.

Stirlitz szedł ulica, kiedy z tyłu rozległy się strzały i tupot podkutych butów.
- To koniec - pomyślał Stirlitz wkładając rękę do prawej kieszeni spodni.
Tak, to był koniec. Pistolet nosił w lewej.

Stirlitz wszedł do gabinetu Müllera i zauważył że nikogo nie ma. Podszedł do sejfu i pociągnął za uchwyt, żeby się tylko przekonać że się nie otworzy. Po upewnieniu się, że jest sam wyciągnął broń i wystrzelił; sejf znów się nie otworzył. Następnie położył granat ręczny pod sejfem i usunął zawleczkę. Gdy dym opadł, Stirlitz jeszcze raz spróbował otworzyć sejf. I znów bez powodzenia.
„Hmmmm ...”, doświadczony oficer wywiadu wreszcie wywnioskował: „Musi być zamknięty”.

Stirlitz siedział w swoim biurze w Reichstagu, gdy radio doniosło:
„Stirlitz to ostatnia dupa!”.
Nikt nic nie zrozumiał, tylko Sowieckiemu szpiegowi szczęka opadła. Było to słowo kodowe, jak zrozumiał, oznaczające, że został w ten sposób odznaczony tytułem Bohatera Związku Radzieckiego.

Stirlitz szedł przez Reichstag pijany w trzy dupy i w rozchełstanym mundurze. Dziś, 23 lutego, w dniu Armii Radzieckiej, chciał wyglądać jak prawdziwy radziecki oficer.

Stirlitz wszedł do gabinetu Müllera i rzekł:
- Herr Müller, czy chciałby pan pracować jako agent radzieckiego wywiadu? Dobrze płacą.
Müller zszokowany, podrywa się ze złością, potem przypatruje się podejrzliwie Stirlitzowi. Stirlitz zaczyna wychodzić, ale zatrzymuje się i pyta:
- Gruppenfuhrer, czy ma pan aspirynę?
Stirlitz wiedział, że ludzie zawsze pamiętają tylko koniec konwersacji.

Stirlitz i Kathe spacerują po parku. Nagle padają strzały. Kathe pada. Krew tryska.
Stirlitz, polegając na swym instynkcie, momentalnie zaczyna coś podejrzewać.

Doniczka spadła z okna tajnego lokalu i rozbiła się prosto na głowie Stirlitza.
To był znak, ze jego żona właśnie powiła mu syna.
Stirlitz otarł łzę. Nie było go przecież w domu już od siedmiu lat.

W dniu Święta Majowego Stirlitz założył czapkę czerwonoarmisty, chwycił czerwony sztandar i przemaszerował się po korytarzach Biura Bezpieczeństwa Rzeszy śpiewając międzynarodówkę i inne rewolucyjne pieśni.
Jeszcze nigdy nie był tak blisko wpadki.

Stirlitz rano podczas golenia spogląda w swoje odbicie w lustrze.
- Stirlitz - pomyślał Stirlitz.
- Stirlitz - pomyślało lustro.

Do gabinetu Bormanna wchodzi nieznajomy. Patrząc prosto w oczy Bormanna wykonuje jakieś dziwne gesty. W końcu mówi:
- Słonie idą na północ, a wołki zbożowe podążają ich śladem.
Bormann spojrzał na przybysza z wyraźnym niesmakiem:
- Gabinet Stirlitza jest piętro wyżej - odpowiada.

Stirlitz chodził przez cały dzień z rozpiętym rozporkiem, z którego wystawały czerwone gacie.
W ten oto sposób Stirlitz obchodził święto 1 Maja.

Telegram: Stirlitz, jeśli nie zapłacicie za energię elektryczną, wyłączymy wam radio.

Stirlitz na popijawie u Müllera mocno przeholował. Następnego dnia, żeby rozwiać wątpliwości, wchodzi do gabinetu Müllera i pyta:
- Słuchajcie, czy domyśliliście się po wczorajszym, że jestem sowieckim agentem?
- Nie - przyznał Müller.
Stirlitz odetchnął z ulgą.

Hitler dzwoni do Stalina:
- Czy wasi ludzie nie brali z mojego sejfu tajnych dokumentów?
- Zaraz wyjaśnię.
Stalin dzwoni do Stirlitza:
- Isajew, braliście z sejfu Hitlera tajne dokumenty?
- Tak jest, towarzyszu Stalin.
- Odłóżcie je natychmiast! Ludzie się denerwują!

Stirlitz wszedł do kawiarni „Elefant”.
- To Stirlitz. Zaraz tu będzie zadyma - Powiedział jeden z siedzących przy stole.
Stirlitz spokojnie wypił kawę i wyszedł.
- Nie, - odpowiedział drugi - to nie był Stirlitz.
- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci.
Zaczęła się zadyma.

Stirlitz z Plejshnerem szli ulicą i omawiali plan przyszłej operacji. Nagle padł strzał i Plejshner z jękiem osunął się na ziemię. Stirlitz obejrzał się w jedną stronę - nikogo, potem w drugą - też nikogo.
- Pewnie mi się wydawało - pomyślał.

Stirlitz od dwóch dni nie pojawiał się w pracy. Gestapowcy, wysłani na poszukiwania, odnaleźli go w jego willi, nieprzytomnego, leżącego na podłodze pośród pustych butelek po wódce.
Na stoliku obok lampy leżał szyfrogram: „Zadanie wykonane, możecie się zrelaksować”.

Stirlitz usłyszał pukanie do drzwi. Otworzył je. Za drzwiami stał mały kotek.
- Chcesz mleczka głuptasku? - czule powiedział Stirlitz.
- Sam jesteś głupi! Właśnie przyjechałem z Centrali - odrzekł kotek.

Stirlitz kopnięciem otworzył drzwi i na palcach, cichutko zbliżył się do czytającego gazetę Müllera.

Müller wiedział, że Rosjanie, zamieszawszy cukier, zostawiają łyżkę w szklance z herbatą. Chcąc sprawdzić Stirlitza, zaprosił go do siebie na herbatę.
Stirlitz wsypał cukier do szklanki, zamieszał go, wyjął łyżeczkę, położył ją na spodeczku, po czym pokazał Müllerowi język.

Odcinek 333.
Stirlitz myśli.

- Stirlitz, ile jest dwa razy dwa? - zapytał Müller. Stirlitz wiedział, wiedział również że Müller też wie, ale nie wiedział, czy Centrala wiedziała, więc musiał milczeć.

Stirlitz pojechał na wielką akcję w Alpy francuskie. Bladym świtem wyszedł przed schronisko, wyjął lornetkę i popatrzył przed siebie. Zobaczył mężczyznę z deskami na nogach i z kijkami w rękach.
- Pewnie to narciarz - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz poszedł do lasu, ale ani borowików, ani podgrzybków, ani nawet opieniek nie było.
- Pewnie nie sezon - pomyślał Stirlitz siadając na zaspie.

Stirlitz, spacerując zimą nad brzegiem jeziora, ujrzał na nim ludzi.
- Łyżwiarze - pomyślał Stirlitz.
- Stirlitz - pomyśleli wędkarze.

Stirlitz, spacerując latem nad rzeką, zauważył nad brzegu człowieka z wędką.
- Jak biorą? - zagadnął.
- Dobrze - odpowiedział człowiek.
- Wędkarz - pomyślał Stirlitz.

Müller, wglądając przez okno, ujrzał podążającego gdzieś Stirlitza.
- Dokąd on idzie? - pomyślał Müller.
- Nie twój zasrany interes! - pomyślał Stirlitz.

Stirlitz zobaczył ludzi w sowieckich mundurach, umazanych błotem twarzach, z pepeszami w rękach.
- Zwiadowcy - pomyślał.

Na korytarzu Stirlitz zobaczył Kathe, a za nią dwóch żołnierzy z karabinami i plecakami.
- Na wczasy - pomyślał Stirlitz.

Gestapo obstawiło wszystkie wyjścia, ale Stirlitz ich przechytrzył.
Uciekł przez wejście.

Stirlitz migiem uciekł przez okno.
Mig skrył się w chmurach.

- Jak wy się naprawdę nazywacie?
- Tichonow. - odpowiedział Stirlitz - A wy?
- Broniewoj.
- No, Müller, wkopaliście się!

Stirlitz dzwoni do Schellenberga i melduje:
- Parteigenosse Schellenberg, w tajnym sejfie Bormanna odkryłem dwie butelki „Stolicznej”.
- A co wy, Isajew, myślicie, że tylko wy tęsknicie za ojczyzną?

Stirlitz wpadł. Przesłuchują go:
- Ile jest dwa razy dwa?
Stirlitz wiedział, ile jest dwa razy dwa. Wiedział również, że oni wiedzą. Nie wiedział tylko, czy zdąży zawiadomić centralę.

- Stirlitz, powiedzcie proszę ...
- Proszę - odpowiedział Stirlitz, chcąc szybko udzielić odpowiedzi.

Stirlitza przesłuchuje gestapo. Zadali mu pytanie, na które nie znał odpowiedzi. Pobili go i wrzucili do celi. Stirlitz siedzi i się modli:
- Panie Boże, spraw żebym wiedział o co pytają. Bo inaczej mnie zabiją!!!

Idzie Stirlitz przez las i zobaczył w dziupli parę dużych, żółtych oczu.
- Dzięcioł - pomyślał Stirlitz.
- Sam jesteś dzięcioł - pomyślał Bormann.

W stołówce berlińskiego bunkra ustawiła się długa kolejka po kiełbasę. Nagle sprężystym krokiem wszedł Stirlitz, ominął wszystkich i kupił od razu trzy kilogramy.
- Ale z niego cham! - syknął Bormann do Müllera.
Oni jednak nie wiedzieli, że Bohaterów Związku Sowieckiego kolejka nie obowiązuje.

- Gdzie pan się tak dobrze nauczył prowadzić samochód, Stirlitz? - spytał Müller.
- Na kursach NKWD - odpowiedział Stirlitz.
- Chyba nie powiedziałem nic tajnego - pomyślał.

- Stirlitz to sowiecki agent - rzekł Müller do Schellenberga - Musimy go zdemaskować. Niech pan stanie Jak wejdzie, proszę go uderzyć polanem w głowę. Jeśli jest Rosjaninem zaraz się wygada.
Po chwili wszystko przebiegło według zaplanowanego scenariusza.
- Ach, j... twoju mat'! - zaklął Stirlitz.
- Ubit'! - rozkazał Müller.
- Ciszej, towarzysze - syknął Schellenberg - Niemcy dokoła!

Stirlitz codziennie po powrocie do domu miał zwyczaj, upewniwszy się, że jest sam, otwierać drzwiczki ukrytego za obrazem sejfu, z którego wyciągał harmonie i butelkę wódki. Nalewał szklankę, wypijał i piec minut grał na harmonii. Potem odkładał wszystko na miejsce i zamykał sejf. Tego wieczora jednak sejf był pusty. Po chwili wahania Stirlitz wykręcił numer Müllera.
- To wy Stirlitz? - raczej dla formalności spytał Müller. - Pewnie telefonujecie w sprawie harmonii i wódki?
- Tak.
- Nic z tego! Nie tylko wy tęsknicie za ojczyzną...

- Heil Hitler! - pozdrowił Stirlitz Bormanna.
- Nie przesadzajcie, Isajew! - warknął Bormann.

Esesmani poszli się kąpać. Stirlitz zdejmuje mundur, a pod mundurem ma czerwony podkoszulek z sierpem i młotem. Müller pyta:
- Skąd macie taką koszulkę Stirlitz?
- A, to żona podarowała mi w Dzień Armii Radzieckiej - odpowiedział Stirlitz i pomyślał: „Czy aby nie powiedziałem za dużo?”

Stirlitz spojrzał przez okno. Poraził go niezwykły blask.
- Oho, osiemnaste mgnienie wiosny - pomyślał.

Stirlitz się zamyślił.
Spodobało mu się to, więc zamyślił sie jeszcze raz.

Stirlitz szedł ulicami Berlina, coś jednak zdradzało w nim szpiega:
może czapka-uszanka, może przypięty do piersi rosyjski order, a może ciągnący się za nim spadochron?

Stirlitz w Rosjii pozostawił żonę ale pisuje do niej listy.
Na wszelki wypadek pisze lewą ręką i po francusku.
Na wszelki wypadek ich nie wysyła.

Stirlitz jest już w Rosji, pije piwo pod kioskiem i krzywi się do sąsiada:
- Rozwodnione.
Na co sąsiad:
- Trzeba było gorzej szpiegować, pilibyśmy Heineckena.

_________________
zło i Ch*j!


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 5 lut 2005, 23:46 
Offline

Dołączył(a): 15 maja 2003, 22:02
Posty: 2215
http://info.onet.pl/1048650,69,1,0,120,686,item.html
EDIT: TuReK z kąd ty takie kawały masz???:D


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2005, 12:39 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 2 lis 2004, 16:25
Posty: 21
Lokalizacja: Bartoszyce
http://www.abum.com/?show_media=4189&file_type=Movies
<--- Zaaaa.jebiste dzieciaczki :D :lol:


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2005, 13:24 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 12 paź 2003, 20:59
Posty: 298
Lokalizacja: Warszawa
Petrov napisał(a):
http://www.abum.com/?show_media=4189&file_type=Movies
<--- Zaaaa.jebiste dzieciaczki :D :lol:


O jezu... Co te dzieci jedzą... Barman dla mnie to samo :wink:

_________________
I apologize for errors in my spelling...
Cruel_pl


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2005, 14:19 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 lut 2004, 12:46
Posty: 622
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój
Petrov napisał(a):
http://www.abum.com/?show_media=4189&file_type=Movies
<--- Zaaaa.jebiste dzieciaczki :D :lol:


masakra :lol:

_________________
Obrazek

"Miej miłosierdzie dla cudzych oczu"

http://so.pwn.pl/


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2005, 15:14 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lis 2004, 16:12
Posty: 407
Lokalizacja: San Marino 24/h piwo&wino
Turek, kiedy ty przestaniesz spamować wpisując te durne dowcipy :mrgreen:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2005, 16:02 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 17 gru 2002, 19:47
Posty: 829
Lokalizacja: Siedlce
Turek sam te kwały wymyśla :D
Ale i tak Stirlitz ROX :twisted:


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2005, 16:40 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 sty 2003, 10:59
Posty: 167
Dajmito napisał(a):
Turek, kiedy ty przestaniesz spamować wpisując te durne dowcipy :mrgreen:


Gdyby spamowal, to pewnie wysylalby kazdy kawal w osobnym poscie :D

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2005, 17:19 
Offline

Dołączył(a): 22 gru 2003, 16:56
Posty: 778
Lokalizacja: Wolsztyn
http://info.onet.pl/1049361,11,item.html <<< ale pizdzi :shock: :shock: :shock: :shock:


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2005, 17:35 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 cze 2004, 17:17
Posty: 988
Lokalizacja: Olsztyn
siedzi koleś z dziewczyną w barze. w pewnym momencie ona proponuje:
- kochanie, znam świetnego drinka, może spróbujesz?
on, jako że był koneserem alkoholi, przystał chętnie na propozycje. dziewczyna zamówiła 25-tkę likieru bailey's i 25-tkę soku z limetki. następnie wytłumaczyła mu jak to się pije:
- najpierw wlewasz do buzi bailey's a następnie zaraz potem sok z limetki.
facet uczynił jak mu powiedziała. oto jego wrażenia:
0,3 sekundy: przyjemne, ciepłe uczucie w ustach
0,6 sekundy: poprzez kwasy w soku z limetki zsiada się śmietana w bailey's i w ustach robią sie grudki
0,9 sekundy: kolor jego twarzy upodabnnia się do koloru limetki; połyka wszystko
1,2 sekundy: jego żołądek zgłasza wielką chęć zwymiotowania; on ledwo sie powstrzymuje
3,0 sekundy: ona szepcze mu do ucha:
- ten drink nazywa się "blowjob's revenge"


o slabych nerwach i "nie skrzywionej psychice" nie czytac dla własnego dobra:


rodzeństwo jaś i małgosia w chwili miłosnego uniesienia, w pewnej chwili małgosia szepcze jasiowi, jesteś lepszy od tatusia na to Jaś wiem mamusia mi mówiła .



nie czytać przy jedzeniu :

jaś i małgosia się całują (to jush nie rodzństwo) w pewnej chwili małgosia do jasia , chyba połknełam twoją gume , na to jaś to nie guma mam katar.



sofcik

rzecz dzieje się w lesie są sobie tam takie chlopki jak ślepy,Głuchy,garbaty,bez nóg,
i tak nagle ślepy woła coś widze , głuchy na to coś słysze a garbaty już się spakowałem na to bez nóg "no to w nogi".


Okres tuż po Bożym Narodzeniu, stopniały śniegi. Jasio dostał rowerek od Mikołaja i chciał go wypróbować. Wsiadł więc i w drogę. Jedzie sobie tak przez miasto i nagle zatrzymał się na środku skrzyżowania. Nagle zza rogu wyjeżdża policjant na koniu i krzyczy do małego Jasia, aby zjechał ze skrzyżowania na chodnik. Jasio uczynił tak, jak chciał policjant. Ów policjant podjeżdża na swym koniku do Jasia i zaczyna z nim dialog:

-Jak masz na imię chłopczyku?
-Jasio.
-Ile masz lat?
-8.
-Ten rowerek pewnie dostałeś od Mikołaja?
-Tak.
-Wiesz, że nie wolno robić tak jak zrobiłeś przed chwilą?
-Nie wiedziałem.
-Muszę wypisać Ci mandat.

No i zaczął wypisywać mu mandat. Jasio trochę zdenerwowany, trochę znudzony, zadaje pytanie policjantowi:

-A czy Pan tego konia też dostał od Mikołaja?
-Nie. Przydzielili mi go z komendy.
-Aha.. To niech Pan na przyszły rok poprosi Mikołaja o konia, tylko takiego z **** w kroku, a nie na grzbiecie.


Przychodzi pedał do kiosku ruchu i mówi do sprzedawcy:
- Poproszę trzy prezerwatywy: jedną bananową, jedną truskawkową i jedną malinową
Sprzedawca patrzy zdziwiony na gościa i mówi:
- Co ty kur**, będziesz *mama zabroniła mi przeklinać* czy kompot gotował??

Rozmawia dwóch kumpli:
- wczoraj byłem w łóżku z Miriam
- no i co?
- no i ****!

Poszedł mały Jasio do cyrku i tak się złożyło, że musiał usiąść w pierwszym rzędzie. Rozpoczął się występ i na arenę wychodzi Klaun Szyderca. Podchodzi do Jasia i pyta:
- Jak masz na imię?
- Jasiu.
- A więc Jasiu, czy ty jesteś głową krowy?
- Nie.
- A czy ty jesteś tułowiem krowy?
- Nie.
- A więc Jasiu, ty jesteś dupa wołowa HAHAHA! (zaśmial się szyderczo Klaun Szyderca).
Smutny Jasio wrócił do domu, opowiedział wszystko tacie, na co ten mu mówi:
- Jasiu, jutro też pójdziesz do cyrku.
- Ale jak to? Do cyrku? A Klaun Szyderca? Znowu będzie się śmiał.
- Nie martw się Jasiu, tym razem pójdzie z tobą Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty. No i tak się stało. Następnego dnia poszli Jaś i Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty do cyrku, usiedli w pierwszym rzędzie i czekają na występ Klauna Szydercy. Wychodzi więc Klaun Szyderca na arenę i zaczyna swój znany występ. Podchodzi do Jasia pyta:
- Jasiu, czy ty jesteś głową krowy?
Na co Wujek Staszek Mistrz Ciętej Riposty:
- Spierdalaj

Przychodzi facet do baru i pyta barmana :
- Hej przyjacielu ! Czy postawisz mi drinka jeśli pokażę Ci niesamowity numer?
Barman zgodził się. Facet sięgnął do kieszeni, wyjął stamtąd małego, chudego szczura i małe pianinko. Postawił pianinko na barze i posadził przed nim szczura. Potem pstryknął w palce .. i nagle szczur zaczął grać na pianinku melodyjnego bluesa. Barman zbaraniał i podał facetowi drinka .... Po wypiciu drinka facet się pyta barmana :
- A jak bym Ci pokazał lepszy numer to pozwolisz mi pić dzisiaj na Twój koszt do końca wieczora ?
Barman nadal zszokowany pierwszym pokazem od razu się zgodził .. Facet ponownie sięgnął do kieszenie i tym razem wyjął małą, zieloną żabkę. Posadził ją na ladzie obok grającego szczura .... a ta po chwili zaczęła pięknie śpiewać do melodii granej przez szczura .... Barman zbaraniał jeszcze bardziej, jak z resztą reszta klientów baru. Po chwili do faceta podszedł jakiś gość i zaproponował mu 10.000 $ za żabę. Ten nie chciał się zgodzić. Targowali się aż stanęło na 100.000 $. Facet się zgodził i oddał żabę. Dopił drinka, schował szczura i pianinko i zabierał się do wyjścia. Barman złapał go za rękaw i mówi :
- Facet .. oszalałeś ?? Sprzedałeś żabę za 100 tysięcy ??? Mogłeś na niej zarobić miliony !!
Facet pochylił się w stronę barmana i wyszeptał :
- Eee. tam. Żaba nic nie jest warta. To szczur... on jest brzuchomówcą...

Dzwonek do drzwi - mały Jaś leci otworzyć, po chwili przybiega do Ojca:
- Tato, ten komputer naprawdę przyniósł Mikołaj ?
- Oczywiście
- Bo facet mówi że jakieś raty niezapłacone!

Spotykają się dwaj koledzy.
- Kto ci tak ryja obił ? - pyta jeden
- A wczoraj byłem na urodzinach u koleżanki z grupy - odpowiada zagadnięty - Wszystko było w porządku ale akurat jak tańczyliśmy lambadę wszedł jej głuchy ojciec.

Pewnemu Serbowi wyskoczyła krosta na pupie, koleś się okręca, z jednej , z drugiej, ale nie może zobaczyć, w końcu wziął wielkie lustro i ogląda, po chwili jego przyrodzenie zaczyna się podnosić...
- Ej k****wa spokój to nasza dupa...

Spotyka się dwóch kumpli:
- Ty, czemu pomalowałeś tak idiotycznie swoje auto? z przodu zielony, z lewej czerwony, z prawej niebieski a z tyłu żółty??
- Ehehe jest kupa śmiechu jak mam wypadek i świadkowie zaczynają się sprzeczać...

Rodzinka siedzi przed telewizorem i oglądają kolejny odcinek ulubionego serialu Klan. Nagle obraz zniknął! Może kablówka, może telewizor! Mama wpada w panikę:
- Akurat teraz się popsuło! Wojtek miał powiedzieć prawdę Ryśkowi... Jasiu idź do sąsiada, oni też pewnie oglądają Klan, zapytaj co powiedział Wojtek Ryśkowi?"
Jaś idzie do sąsiada i wraca:
- Mamo, Wojtek powiedział Ryśkowi: "Sp****laj ty ch**u!"


- Dlaczego mężczyźni całują blondynki ?
- Żeby im choć na chwilę zamknąć usta.

Wchodzi ojciec Jasia do pokoju i pyta: Jasiu dlaczego owijasz tego chomika tasmą izolacyjną ?? A Jas na to:
- żeby nie pękł jak go będę pie...lił

Wietnam. Dwaj żołnierze amerykańscy idą przez dżungle. Jednemu zachciało się srać, więc poszedł w krzaki. Drugi czeka 5, 10, 15, 30 min , 1, 2 godziny a tamtego nie ma. po 5 minutach zjawia się tamten, zadowolony, umiechnięty i mówi: słuchaj ale laske spotkałem, kochalimy się w wszystkich pozycjach...
- A do buzi Ci wzieła?
- No wiesz głowy nie znalazłem

Pewnego dnia zajączej złowił złotą rybkę. Rybka, jak to złote rybki mają w zwyczaju rzekła:
- Zajączku wypuć mnie to spełnię trzy twoje życzenia !
- Dobrze
- odpowiada zajączek
- wypuszczę cię ale, jak spełnisz trzy pierwsze życzenia misia, które wypowie po przebudzeniu ze snu zimowego.
- No co ty, zajączku! Chcesz oddać swoje życzenia misiowi ?!! Rybka nie kryła zdziwienia.
- Tak, to moje ostatnie słowo
- stanowczo rzekł zajączek.
- Zgoda! Odrzekła złota rybka. Jakis czas później mi budzi się ze snu zimowego, przeciąga się leniwie i mruczy zaspanym głosem: Sto ch..ów w dupę i kotwica w plecy, byle była ładna pogoda ! !

Jasio kąpie się nago z mamą i pyta się mamy
- co to jest? Mama speszona nie wie co powiedzieć mówi szczotka ,a jasio eeee tata ma lepszą z rączką i nawet ostatnio sąsiadka sobie nią zęby myła.

W dyskotece rozmawiają dwie osoby:
- Wspaniale tańczysz.
- Ty też.
- Wspaniale obejmujesz.
- Ty też.
- Wspaniale całujesz.
- Ty też.
- Mam na imię Darek.
- O Boże ! Ja też.

Zły pedał trafia do piekła. Belzebub po kuszeniach na ziemi wraca do piekła. Tam zimno i kotły wygaszone. Pyta napotkanego diabła:
- Czemu kotły się nie palą ?!!
- Spróbuj się schylić po drewno...


Dwóch kumpli rozmawia o tym jak się kochają ze swoimi żonami:- My najczęściej kochamy się na pieska, próbowaliście kiedyś?- W sumie nie, ale robimy coś podobnego- I jak jest?- Nie najlepiej, ja klęczę podparty na rękach prosząc o seks, a ona siękładzie na plecach i udaje martwą...

Młodożeńcy ustalają pewne zasady- Jeżeli wyjdę z łazienki, a bransoletkę będę miała na lewej ręce - to niechcę - jeżeli na prawej to nie mogę- Taaa, a jak ja wyjdę z łazienki w gaciach to nie chcę, jak bez gaci to mamw dupie twoją bransoletkę

Spotykają się dwa plemniki:- Ja będę chłopczykiem - mówi z dumą jeden.- A ja dziewczynką - odpowiada drugi.- Akurat będziecie, zaśmiał się ironicznie okruszek przysłuchujący sięrozmowie - jesteście w przełyku!

Pan młody wchodzi do kościoła i zajmuje swoje miejsce tuż przy ołtarzu.Siedzący za nim drużba zauważa na jego twarzy ogromy uśmiech.- Co się stało kolego? Wiem, że cieszysz się, że zaraz weźmiesz ślub, alewyglądasz taki szczęśliwy i jakiś nawet podniecony...Pan młody odpowiada:- Jak tu nie być szczęśliwy... przed chwilą miałem najlepsze obciąganko wżyciu, a zrobiła je kobieta, z którą zaraz się żenię.Po chwili do kościoła wchodzi panna młoda uśmiechnięta i widocznieszczęśliwa.- O co chodzi? Nie wiedziałam, że tak bardzo się cieszysz z tego ślubu -pyta zdziwiona druhna.- Jak tu się nie cieszyć.... właśnie przed chwilą zrobiłam ostatniego loda wżyciu!

Dres złapał gumę w nowym mercu. Wysiadł, żeby zmienić koło.
Obok przechodzi inny dres i pyta:
-co robisz?
-odkręcam koło
Na co ten drugi wybija szybę, i krzyczy:
-to ja biorę radio!

Pani w szkole w Warszawie mówi do dzieci:
- Ja to kibicuje naszym chłopakom z Legii.
A wy dzieci? Kto jeszcze im kibicuje?
Wszystkie dzieci podnoszą ręce do góry oprócz jednej małej dziewczynki,
która siedzi w kąciku.
- A ty czemu nie podnosisz? - pyta się pani.
- No bo ja Polonii kibicuję - mówi przestraszona dziewczynka.
- Jak to? A czemu?
- No bo mój tata kibicuje, moja mama i mój brat. To ja też.
- Ale słuchaj - mówi pani. - To nie jest powód. Pomyśl tylko. Jakby twoja
mama była prostytutką, tatuś pijakiem, a brat złodziejem, to ty...
- To ja bym była wtedy kibicem Legii - odpowiada szybko dziewczynka

Przychodzi facet do okulisty, bada się, po badaniu okulista mówi do niego:
- No i wie pan, uważam że koniecznie powinien pan trochę ograniczyć walenie
konia!
- A co, wzrok się od tego psuje?
- Nie, wkurwia pan ludzi w poczekalni!

Stoi siostra zakonna na okazji, nagle zatrzymał się kierowca tira, siostra wsiada...po chwili mówi do kierowcy: - wy to macie dobrze, weźmiecie jakąś laseczke, do laseczku i bara bara...Po chwili siostra znów mówi: - wy to macie dobrze, weźmiecie jakąś laseczke do laseczku i bara bara. - kierowca się cicho zaśmiał. -Po chwili siostra znów mówi: wy to macie dobrze: złapiecie jakąś laseczke, do lasku i bara bara. - po chwili kierowca skręca do lasu, chcąc zgrzeszyć z siostrą. Siostra mówi: - weź mnie od tylca bo przełożona sprawdza dziewidztwo...Kierowca wzioł od tylca...Gdy pojechali dalej, siostra się oddzywa: - wy to macie dobrze: złapiecie jakąś laseczke, do laseczku i bara bara a my pedały musimy kombinować!

Ksiadz i rabin mieli zderzenie czołowe. Kiedy opadł pył - masakra. Samochodów właściwie nie ma... Z jednego wysiada rabin, lekko potłuczony. Z drugiego ksiadz parę siniaków... Patrzą na siebie - na samochody - niedowierzanie... Rabin mówi do księdza - to niemożliwe, że żyjemy... Ksiadz: - no właśnie - to musi być znak od Szefa... Rabin: - tak, to znak od szefa, żebyśmy się wreszcie pogodzili. Ksiadz: - tak, koniec waśni między religiami... Rabin (wyciaga piersiówke): - napijmy się, żeby to uczcić. Ksiadz wziął butelkę, pociągnal parę łyków i oddał rabinowi. Rabin zakręcił i schował. Ksiadz: - a Ty Rabin: - a ja poczekam, aż przyjedzie policja!

Idzie nawalony Gosciu ulica i spotyka na swojej drodze Babcie.
G - złaź z drogi stara babo!
B - może tak bardziej uprzejmie
G - spadaj !
B - oj nie ładnie, nie ładnie...
G - spierdalaj!
B - może jakieś magiczne słowo chłopcze?
G - hokus-pokus stara kurwo!

Idzie ksiadz polną drogą, przechodzi obok takiego skromnego gospodarstwa.
Patrzy, a tam chłop coś z desek kleci. Ksiadz zagaduje:
- Pochwalony, drogi parafianinie, nad czymże tak ciężko pracujesz???
- A *****, kibel nowy stawiam, bo sie stary rozjebal.
- O, mój drogi!!! A nie mógłbyś tego tak trochę owinąć w bawełne??
- Co mam owijać w bawełne??? Dechami opierdole naokolo i ****!!!

Pewnego razu na biwaku siedzi sobie Polak i je kanapkę z dżemem. Dosiada się do niego Amerykanin żujący gumę i mówi: - Wy to w Polsce jecie cały chleb? - No tak- odpowiada Polak - A my w Ameryce obieramy skórkę z chleba i jemy tylko sam środek, skórki chowamy do takich pojemniczków, potem oddajemy to do recyklingu, tam robią z tego chleb i wysyłamy to do Polski- powiedział Amerykanin uśmiechając się pogardliwie i żując gumę - Wy to w Polsce jecie dżemy?- znowu pyta Jankes - No tak- odpowiada Polak - A my w Ameryce jemy świeże owoce, obieramy ze skórki, skórki chowamy do takich pojemniczków, później oddajemy to do recyklingu, tam robią z tego dżemy i wysyłamy to do Polski- znowu w tym czasie Amerykanin uśmiechnął się pogardliwie żując gumę. W końcu Polak patrząc na niego mówi: - Wy to w Ameryce uprawiacie seks? - No jasne- odpowiada Amerykanin - A co robicie z prezerwatywami? - No, wyrzucamy - A my w Polsce prezerwatywy chowamy do takich pojemniczków, potem oddajemy to do recyklingu, tam robią z tego gumy do żucia i wysyłamy to do Ameryki...

Jedzie dziadek maluchem, zgarbiony, oczy przerażone, ręce mu się trzęsą na kierownicy. Wtem wyprzedził go Mercedes, po czym zatrzymał się na światłach. Dziadek tak się wystraszył tego Mercedesa, że nie wyhamował i przywalił mu w tył.
Z Mercedesa wysiada dwóch byków:
- I co dziadek, przyjebałeś?
- Taaak... (cienkim, wystraszonym głosem)
- Masz kasę?
- Nie...
- A ubezpieczenie?
- Nie...
- A syna?
- Mam.
- To masz tu komóreczkę, dzwoń po synalka, to odrobi u mnie, bo ty się do roboty nie nadajesz.
Dziadek zadzwonił, po chwili podjeżdżają trzy czarne Mercedesy S-klasa, wysiada kilku byków i jeden z nich mówi:
- I co, tatuś? Przypierdolił jak cofał?!

Synek siedzi przy komputerze:
- Tato, co to znaczy "HDD format completed"?
- To znaczy, ze już ***** nie żyjesz!

Trwa ważne, dwugodzinne kolokwium. Trwa tak już godzinę, nagle na salę wpada student.
- Ja też chcę pisać - mówi zdyszany.
- Ależ, proszę pana, nie zdąży pan - mówi profesor - ja za godzinę zbieram prace.
Student jednak jest uparty, siada i zaczyna pisać. Po godzinie profesor z
asystentami zbiera prace, ale ten spóźnialski nie oddaje pracy, tylko cały czas pisze, więc profesor wychodzi i zostawia go samego w sali. Wieczorem profesor sprawdza prace w pokoju. Ktoś puka do drzwi i wchodzi. To spóźnialski student.
- Chciałbym oddać pracę.
- To niemożliwe, trzeba było oddać jak zbierałem.
- Czy pan wie, kim ja jestem!?
- To nie ma żadnego znaczenia , kim pan jest...
- Ale czy pan wie, kim ja jestem!!?
- Nie wiem, ale...
- To bardzo dobrze!
Z tymi słowy student zrzuca wszystkie niesprawdzone prace na podłogę, wkłada w środek swoją, po czym ucieka.

Mówi blondynka do koleżanki:
- Wczoraj wchodzę do kuchni a mój mąż siedzi na taborecie i wali sobie konia!
- I co?! Zrobiłaś mu awanturę?
- Nie - zrobiłam mu laskę - lepiej umyć zęby niż podłogę...

Dresiarz z bejsbolem wchodzi do pralni.
- Czy jest chleb wiejski?
- Przeciez to jest pralnia
Drechu wzial i wpier.. pracownikowi pralni.
Nastepnego dnia drech znow wchodzi do pralni.
- Bagietke poprosze!
- Chlopie zrozum t.o.j.e.s.t.p.r.a.l.n.i.a
- Bagietke poprosze!
- Spi...aj!
Dresiarz znow pobil pracownika pralni. Trzeciego dnia facet pracujacy w pralni kupil ok 10 gatunkow chleba. Znow wchodzi dres.
- Czy macie banany?
- Przeciez wczoraj i przedwczoraj chleb chciales?
- Coz... chleb teraz nawet w aptece kupic mozna...

Lezy jas i malgosia na lace i jas wklada jej lape w gacie i nagle czuje cos mokrego...
Jas: co miesiaczka ??
Malgosia: nie rozwolnionko

Jasio:Wiesz tato chyba ożenię się z twoją mamą
Tata:Nie możesz
Jasio:A ty z moją mogłeś

Rozmawiaja dwaj kanibale przy grillu:
Pierwszy: Nie obracja tak szybko, bo nie bedzie taki chrupiacy!!
Drugi: Nie da sie.. To jest Polak. Jesli bede wolniej krecil, to ukradnie wegiel..

Dlaczego trzeba zabierać teściową nad morze:
-żeby się do piachu przyzwyczaiła

Wali brat siostre
- Jestes lepszy od ojca.
- Wiem mama mi mowila

Dziewczyna po dykotece budzi sie u chlopaka w domu, rozglada sie po pokoju i mowi do niego:
- Ojej pokoik masz tez malutki

Facet zamówił sobie odsysacz (taki dla krów, aby mleko ciągnąć) do celów erotycznych. Włącza (jest na baterie), "podłącza się" i siada w fotelu. Przeżywa orgazm za orgazmem, jeszcze nigdy mu tak dobrze nie było. Wreszcie po dwóch godzinach ma dosyć, ale nie wie, gdze jest wyłącznik. Próbuje się odczepić- nie udało się. Wreszcie sapiący chwyta za telefon, wykręca numer obsługi klienta, i pyta się:
- Jak się wyłącza wasz odsysacz?
- Przede wszystim chciałbym pogratulować za zakup naszego produktu...
- Jak to się wyłącza?!
- Nasz odsysacz wyłącza się automatycznie, po uciągnięciu 25 litrów...

Pewien anioł prowadzi geja do bram niebios. Nagle upadają mu klucze a gej łapie go za tyłek:
- Jeszcze raz tak zrobisz to pujdziesz do piekła.
Po chwili aniołowi upada chustka. shyla się po nią a gej znowu go łapie.
- No to przegiołeś pałę idziesz do piekła
Po roku anioł poszedł do piekła odwiedzić geja. a tam lud snieg deszcz a co najgożej zimno. więc anioł pyta się szatana:
- Czemu tu tak zimno?
- To się ***** schyl po węgiel.

Dlaczego małe świnki są rózowe?
- Bo wstydza sie ze ich matka jest świnią


#1
W Warszawie żyło 3 nałogowców: alkoholik, palacz(tytoniu) i erotoman(na dokladke pedal). Pewnego dnia przyszedl do nich szatan i mowi ze jesli nie wyzbeda sie nalogow na rok to zabierze ich do piekla. Jednak po trzech dniach idzie alkoholik i zobaczyl zlewki "BYKA" , wypil i juz byl w piekle. Później szedł palacz i gdy zobaczyl kiepa wykrzyknik schylil sie by go poniesc i poszli do piekla on i pedal

#2
Małżeństwo jedzie samochodem już przez dłuższą chwilę nie odzywając się do
siebie po wcześniejszej sprzeczce. Nagle żona zauważa stodołę z różnego
rodzaju bydłem: krowy, byki, świnie, owce...
- Twoja rodzina? - pyta sarkastycznie żona.
- Tak, teściowie - odpowiada mąż.

#3
Przychodzi zakonnica do ginekologa:
-Panie doktorze ostatnio z pochwy wypadaja mi jakies dziwne znaczki
Lekarz zaglada, bada ja i po chwili mowi:
-To nie zadne znaczki tylko naklejki po bananach.

#4
Na pewnej propagandowej trasie przez Amerykę, prezydent Bush odwiedził szkołę w celu wyjaśnienia swojej polityki.
Potem poprosił dzieci o zadawanie pytań. Mały Bob zabrał głos:
- Panie prezydencie, mam trzy pytania:
1. Jak się pan czuje po sfingowanych wyborach, które pan wygrał?
2. Dlaczego pragnie pan bezpodstawnie zaatakować Irak?
3. Czy nie myśli pan, że bomba w Hiroshimie była największym atakiem terrorystycznym wszechczasów?

W tym momencie zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli z klasy.
Po przyjściu z przerwy prezydentowi Bushowi dalej stawiano pytania, lecz tym razem zabrał głos Joey:
- Panie prezydencie, mam pięć pytań:
1. Jak się pan czuje po sfingowanych wyborach, które pan wygrał?
2. Dlaczego pragnie pan bezpodstawnie zaatakować Irak?
3. Czy nie myśli pan, że bomba w Hiroshimie była największym atakiem terrorystycznym wszechczasów?
4. Dlaczego dzwonek na przerwę był 20 minut wcześniej?
5. Gdzie jest Bob?

#5
Na skrzyzowaniu na swiatlach stal konny policjant.
Za nim zatrzymal sie dzieciak, na nowiutkim, blyszczacym rowerku.
- Ladny rower! - Mówi policjant, - dostales go od Mikolaja?
- Taaaakk...
- To w przyszlym roku powiedz Mikolajowi, zeby ci przyniósl lampke,
powiedzial policjant i wypisal dzieciakowi mandat za 'brak swiatel'.
Dzieciak wzial mandat i powiedzial:
- Ladny kon. Dostal pan go od Mikolaja?
Rozbawiony policjant odpowiedzial tak.
- To w przyszlym roku niech pan powie Mikolajowi,
zeby dal mu **** miedzy nogami, zamiast na grzbiecie!

- Jaka jest najczęstsza wada postawy u żonatych mężczyzn?
- Dupa na boku...

Trójka dzieci z 1 klasy stoi przed ostatnią szansą, aby otrzymać promocję do drugiej klasy. Przepytuje je dyrektor:
- Jasio, przeliteruj słowo TATA.
- T - A - T - A.
- Świetnie! Zdałeś!
- A teraz Monika, przeliteruj słowo MAMA.
- M - A - M - A.
- Doskonale! Przechodzisz do drugiej klasy.
- A teraz ty, Ahmed. Przeliteruj proszę DYSKRYMINACJA OBCOKRAJOWCÓW W ŚWIETLE POLSKICH PRAW KONSTYTUCYJNYCH.


Wściekły profesor wchodzi do sali wykładowej i mówi:
- Wszyscy nienormalni maja wstać!
Nikt się nie rusza. Po dłuższej chwili wstaje jeden student.
- No proszę! - mówi ironicznie profesor i pyta studenta. - Czemu uważa się pan na nienormalnego?
- Nie uważam się za nienormalnego, ale głupio mi, że pan profesor tak sam stoi...



Bóg postanowił sprawdzić we wrześniu, co tez porabiają studenci.
Zesłał wiec na ziemie anioła, ten posprawdzał i wraca z raportem:
- Studenci medyka się uczą, studenci uniwerku pija, studenci polibudy pija.
Następną kontrole zrobił w listopadzie:
- Studenci medyka ryja, studenci uniwerka zaczynają się uczyć, studenci polibudy pija.
Styczeń:
- Studenci medyka kują, aż huczy, studenci uniwerka ryja, studenci polibudy pija.
Początek sesji. Anioł wraca z ziemi i mówi:
- Panie Boże, studenci medyka ryja dzien. i noc, studenci uniwerka ryja dzien. i noc, studenci polibudy się modła.
A Bóg na to:
- I oni właśnie zdadzą


Pewien student umarł i poszedł do piekła. Diabeł przywitał go i spytał jakie piekło wybiera: normalne czy studenckie? Ten wybrał normalne. Gdy się tam znalazł okazało się, że trwają tam imprezy do rana, są panienki i leje się alkohol, ale rano przybywa diabeł i wbija każdemu gwóźdź w tyłek i tak codziennie. Wobec tego student zdecydował się wkrótce na przeniesienie do piekła studenckiego. Tam również imprezy itd., ale rano nie pojawia się już diabeł. Tak mija kilka miesięcy, aż któregoś dnia przychodzi diabeł z koszem gwoździ i mówi: sesja!



Przychodzi pijany student na egzamin z matematyki i się pyta, czy może zdawać, jeżeli jest pijany. Egzaminator był litościwy, wiec stwierdził, ze nie ma sprawy. Na rozgrzewkę kazał studentowi narysować sinusoidę. Student wziął kredę, podszedł do tablicy i narysował piękną sinusoidę. Egzaminator powiedział: - No widzi Pan, jednak Pan umie.
Na to student:
- Niech Pan poczeka, to dopiero układ współrzędnych.


Jakie są cztery kłamstwa studenta?
- od jutra nie piję
- od jutra się uczę
- zgaś światło nic ci nie zrobię
- nie dziękuję, nie jestem głodny

Czterech żonatych mezczyzn w niedzielne przedpoludnie gra w golfa. Przy 3-cim dolku jeden z nich mówi:
- Nie macie pojecia co musialem przejsc, zeby dzisiaj z wami zagrac.
Musialem obiecac zonie, ze w przyszly weekend pomaluje caly dom.
Na to drugi:
- To jeszcze nic, ja musialem obiecac, ze wykopie w ogródku basen...
Trzeci:
- I tak macie dobrze... ja bede musial przejsc calkowity remont kuchni...
Czwarty z graczy nie odezwal sie ani slowem, ale oczywiscie pozostali nie dali mu spokoju:
- A ty czemu nic nie mówisz? Nie musiales nic obiecac zonie zeby cie puscila
- Nie - odparl czwarty - ja po prostu nastawilem budzik na 5:30 rano, gdy zadzwonil, to szturchnalem zone i spytalem: "Seksik czy golfik "
W odpowiedzi uslyszalem: "Odpierdol sie, kije sa w szafie"

Środek nocy. Do domu powraca zmęczony nocnymi libacjami, kompletnie zalany mężczyzna. Otwiera drzwi, cichutko, delikatnie skrada się w przedpokoju, żeby tylko nie obudzić żony, bo awantura gwarantowana. Nagle słychać zgrzyt zegara, wysuwa sie kukułka i kuka 3 razy. "O ku...!" - myśli przerażony mężczyzna - "zaraz wszystko się wyda..., chyba, że dokukam jeszcze 8 razy i nawet jak by się obudziła, będzie myślała, że wróciłem o 11:00". Jak postanowił, tak zrobił, i zachwycony własną przebiegłością położył się spać. Rano budzi go żona.
- Kochanie, musisz dzisiaj wcześnie wstać.
- A po co? Przecież dziś sobota - odpowiada skacowany maż.
- Musisz wstać i oddać nasz zegar do naprawy.
- A co się stało?.
- Cos jest nie w porządku z kukułką . Wyobraź sobie, zakukała w nocy 3 razy, potem zachichotała szyderczo, parę razy beknęła, dokukała 8 razy, puściła bąka, zaryczała jak wół i poszła do łazienki się porzygać.

Noc. Wielki pożar. Siedem jednostek straży pożarnej walczy z żywiołem. Do kierującego akcją podchodzi jakiś facet:
- Jak wam idzie? Nikt ze strażakow nie ucierpiał?
- Niestety - odpowiada strażak - Dwóch naszych ludzi zostało w płomieniach, a sześciu jest ciężko poparzonych, ale za to wynieślismy z budynku szesnaście osób....
- Szesnaście osób!? Przecież tam był tylko ochroniarz.....!
- Skad pan wie!? Kim pan jest?
- Kierownikiem tego prosektorium......

Nauczycielka do uczniów podczas klasówki:
- Słysze głosy...
Na to Jasiu:
- Doprawdy? Ja też czasem słyszę, ale ja się leczę...

Kiedy Neil jako pierwszy stanal na Ksiezycu, nie tylko wypowiedzial swoje slynne zdanie: "Jeden maly krok dla czlowieka, jeden gigantyczny skok dla ludzkosci", lecz dodal kilka zwyczajnych uwag, ktorymi czesto wymienial sie z innymi astronautami i Kontrole Lotow. Tuz przed wejsciem z powrotem do ladownika, powiedzial wyjatkowo enigmatyczne zdanie: "Powodzenia Panie Gorsky". Wielu ludzi w NASA sadzilo, ze byla to zwyczajna uwaga dotyczaca jakiegos Sowieckiego kosmonauty, z ktorym Armstrong rywalizowal. Jednak po sprawdzeniu, okazalo sie, ze nie ma zadnego Gorsky'ego ani w programie kosmicznym Rosji, ani Stanow Zjednoczonych. Przez lata wielu ludzi pytalo Armstronga, co znaczylo owe tajemnicze zdanie, ale on sie tylko usmiechal. Dopiero pare lat temu (5 czerwca 1995 roku w Tampa Bay na Florydzie) Neil odpowiadal na pytania po wygloszeniu swej przemowy. Wtedy wlasnie pewien reporter odgrzebal to dwudziestoszescioletnie pytanie i zadal je. Tym razem Armstrong wreszcie odpowiedzial. Zaznaczyl, ze Pan Gorsky umarl i dlatego czuje, ze moze odpowiedziec na to pytanie. Kiedy byl maly, gral ze swym przyjacielem w baseball na podworku. Jego przyjaciel uderzyl pilke, ktora wyladowala przed oknem do sypialni sasiadow Panstwa Gorsky. Kiedy Neil schylil sie, by podniesc pilke, uslyszal Pania Gorsky krzyczaca na Pana Gorsky'ego. "Seks oralny! Chcesz seksu oralnego ?!? Bedziesz mial seks oralny, gdy dzieciak sasiadow pochodzi po Ksiezycu!"

Idzie czerwony kapturek poszedł do babci. Gdy wracał babcia jej powiedziała, że:
-Uważaj kochanie, bo wilk to stary zboczeniec i na pewno cie zgwałci!!
No to czerwony kapturek idzie przez las a tu wilk!!
-no to po mnie-mówi kapturek i ściąga majtki.
a wilk na to:
-co ty tu do lasu srać przyszła? Dawaj koszyk


W kuchni ze skrzypieniem otwierają się drzwi od lodówki. Wychodzi z niej spasiona mysz w jednej łapie trzymając prawie kilogramowy kawał żółtego sera a drugą ciągnąc za sobą wielkie pęto kiełbasy. Idzie do pokoju skąd rozlega się potężne chrapanie gospodarzy i taszczy ten cały majdan przez środek izby w stronę szafy, pod którą ma wejście do swojej norki. Już jest przed wejściem gdy w świetle księżyca dostrzega pułapkę na myszy a na niej malutki kawałeczek słoninki. Mysz kręci z dezaprobatą głową i mruczy pod nosem :
- Jak dzieci, ku.wa , jak dzieci...


- Czy mogę prosić o rękę pana córki?
- A co, nie masz swojej - zażartował ojciec
- Mam, ale jest już zmęczona...- zażartował chłopak.

Po kilku nocach panna młoda skarży się matce:
- Wiesz mamo, już kilka nocy śpimy razem i nic. Jeszcze się nie kochaliśmy.
- Ależ córeczko, może jest zestresowany...
- Ale mamo, on tylko książkę czyta i wcale nie zwraca na mnie uwagi.
- Wiesz córeczko, skoro on nie zwraca uwagi, to może ja się położę zamiast ciebie i sprawdzę, o co chodzi.
I tak zrobiły. Maź w łóżku czyta książkę, teściowa się kładzie i leży. Nagle maź wsuwa rękę pod kołdrę i w majteczki zaczyna rękę wkładać. Wyskoczyła teściowa z łóżka i do córeczki:
- Ależ kochanie, chwile leżałam i zaczął się do mnie dobierać.
- Tak, tak... Palec zmoczy, kartkę przewróci i dalej czyta...

Ona: Dobrze. Więc teraz powiedz mi jak to się robi. Tyle o tym słyszałam od koleżanek.
On: Najpierw weź go do ręki.
Ona: ALEOBLEŚNE
On: Zapewniam cię, że nie ma w tym nic ośnego. Chwyć go za główkę jedną ręką.
Ona: Tak? I co dalej?
On: Tak, dobrze, a później pociągnij drugą ręką
Ona: Ach tak
On: A widzisz jak ci dobrze idzie?
Ona: I co teraz?
On: Teraz possij.
Ona: No ty chyba żartujesz
On: Nie, nie żartuję. Zacznij ssać.
Ona: Obleśne. Naprawdę ludzie tak robią?!
On: Tak.
Ona: Jesteś pewny?
On: Tak, przecież mówiłem ci, że jestem doświadczony. Dla mnie to nie pierwszy raz. Uwierz mi.
Possij chwilę.
Ona (ssie Hmmmm….
On: I jak?
Ona: Słonawy w smaku..
On: No to chyba dobry, nie?
Ona: Nawet nie głupie, a co teraz?
On: Teraz rozsuwasz nóżki.
Ona: Co ty powiedziałeś?!
On: Rozsuwasz nóżki.
Ona: Tak miałeś na myśli?
On: Tak, tylko musisz bardziej odgiąć nogi, bo będzie ciężko dojść. Daj, pokażę ci.
Ona: A, rozumiem.
On: Właśnie. I znowu bierzesz go do rączki.
Ona: Hmmm….
On: Jak go już wyciągniesz, to weź go do buzi.
Ona: Taaak.
On: Ooooo, właśnie tak…
Ona: A co zrobić z tym żółtawym? To też się połyka?
On: Zależy od upodobania. Można połknąć jak się chce.
Ona: Spróbuję… Hmmmm…. PYCHA Spróbuj!
On: Nie, to głupie…
Ona:-----
On: Popatrz teraz na mnie. Spróbuję wyciągnąć to różowe palcami…
Ona: Oooo…
On: Czasami są małe promy, dlatego można sobie pomóc ustami…
Ona: Hmmmm….
On: Można też possać, czasem to pomaga.
Ona (ssie Hmmm….
On: Aaaaa, teraz poszło.
Ona: Tak, czułam.
On: I jak było, smaczne?
Ona: Muszę przyznać, że nie głupie.
On: Chcesz więcej?
Ona: Tak, chętnie. Tylko mi powiedz, czy to musi być tak cholernie skomplikowane?!
On: No, kochanie. Ja nic nie poradzę, tak się je raki.

Jechał facet samochodem, a że samochód dobry, szybki to sobie nie żałował. Mimo, że mokro, ślisko to na liczniku 150 km/h... 180 km/h... 220brkm/h...250 km/h..., aż tu nagle zakręt, za zakrętem furmanka. Nic się nie dało zrobić, jedno wielkie rozpierdziu, z furmanki drzazgi, konie latają w powietrzu, woźnicy urwało nogi. Zatrzymał się facet po tych kilkuset metrach, i patrzy, o k... ,ale jatka. Nic to myśli, jatka nie jatka, może ktoś przeżył i trzeba mu pomoc. Podchodzi bliżej, a tam konie z bebechami na wierzchu, ledwo dychają. Jakoś trzeba by je dobić, co się ma gadzina męczyć. Złapał za siekierę, która wypadła z furmanki i do jednego konia, do drugiego... pozarąbywał na śmierć. Stoi i rozgląda się, co dalej, zauważył woźnice. Woźnica na to, podciągając koc i przykrywając urwane nogi:
- Panie! Nawet mnie ku*** nie drasnęło!!!

Żona wygłasza do męża pretensje:
- Inni mężczyźni to potrafią ze cztery, pięć razy, a ty??
- Żaden problem, dziś ci udowodnię!
Wieczorkiem mąż zabiera się do roboty - po drugim razie powiada- moment zdrzemnę się ociupinkę i zaczynamy abarotno - i tak dojechał do pięciu razy.
Rano budzi się, patrzy na zegarek - a tu już 9-ta. Biegiem dopracy. Nieszczęśliwie w drzwiach nadział się na szefa. Tłumaczy, że sorry, ale korek w mieście, tą godzinę odrobi. Na to szef:
- Ta godzina to frajer, ale gdzie byłeś w poniedziałek, wtorek i w środę?!
* * *
W całej Europie przeprowadzono prosty test. Było tylko jedno pytanie: "Ile to jest 10 x 100 gramów?"Prawie we wszystkich krajach 99 % ankietowanych odpowiedziało, że jest to 1 kilogram. Jedynie w Polsce i w Rosji ponad 95 % odpowiedzi brzmiało - 1 litr...
* * *
Dzwoni koleżanka do koleżanki:
- Jola mówiłaś, że lubisz ptasie mleczko.
- Tak, nawet bardzo.
- To wpadnij do mnie, mam tu dwóch orłów.
* * *
Wchodzi pielęgniarz na reanimację i mówi do pacjenta:
- Niech się pan porządnie zaciągnie będę zmieniał butle...
* * *
Pewien Polak napisał list do właściciela małego hoteliku, w którym chciał spędzić urlop:
"Chciałbym zabrać ze sobą psa. Jest dobrze wychowany, na pewno nie sprawi kłopotu. Czy nie będzie miał Pan nic przeciwko temu, że będzie razem ze mną spał w pokoju?"
Otrzymał odpowiedź następującej treści:
"Jestem właścicielem tego hotelu od wielu lat i w tym czasie nigdy żaden pies nie ukradł mi ręczników, pościeli czy też obrazu ze ściany. Nigdy nie musiałem wzywać policji z powodu tego, że jakiś pies się upił i zaczął się awanturować w środku nocy. Nigdy też nie zdarzyło się żeby pies zniszczył wyposażenie hotelu lub nie zapłacił rachunku. Dlatego też bardzo chętnie powitam Pańskiego psa w moim hotelu. A jeśli Pański pies poręczy za Pana - Pan też może przyjechać."
* * *
Patrz jak deszcz leje, a matka wyszła bez parasola.
- Spoko tato pewnie się schowała w jakimś sklepie...
- I tego się właśnie obawiam!
* * *
Rozmawiają dwie panie lekkiej obyczajności po zabawie Sylwestrowej. Jedna się pyta:
- No i jak Lorry, jak spędziłaś Sylwestra?
- Ja strasznie nudno to samo w pracy to samo na Sylwestra żadnych atrakcji....A Ty?
- A ja poszłam do domu wyłączyłam muzykę i siedziałam ze złączonymi nogami I zamkniętymi ustami na tapczanie do rana. Ty wiesz jaka była zabawa?! Jaka adrenalina?!
* * *
Janusz udał się na coroczną wizytę kontrolną do proktologa. Z przejęcia zapomniał o wypadku, jaki zdarzył mu się kilka dni wcześniej -wypadło mu szklane oko, wpadło do zupy i nim się zdążył zorientować - połknął je. Badanie się rozpoczęło - lekarz zajrzał pochylonemu Januszowi w odbyt. Przyglądał się z uwagą przez chwilę, cofnął głowę i powiedział:
- MyślałemPanie Januszu, że po tylu latach ma Pan do mnie zaufanie...
* * *
Zaalarmowana Ochotnicza Straż Pożarna zdjęła z przydrożnego wysokiego drzewa mocno przestraszoną blondynkę. Zapytana przez strażaków jak się tam znalazła, roztrzęsiona mówi:
- Chciałam zatrzymać jakiś samochód żeby się dostać do miasta... Jechała jakaś grupa kibiców, a ja zapytałam czy mnie mogą podrzucić?
* * *
Był kiedyś bardzo leniwy człowiek. Cokolwiek zaczął robić zostawił niedokończone, ale pewnego dnia wstał i pozwiedzał "Koniec z tym, od dzisiaj będę..."

Znam ten ostatni kawal ale w troche innej wersji xD

Ponieważ Polska wstąpiła do Unii Europejskiej zostało wydane zarządzenie Ministra, że Policjanci muszą znać przynajmniej jeden obcy język, więc wyslano grupę 200 policjantów na 2-miesięczne szkolenie językowe, które miało zakończyć się egzaminem.
Egzaminatora zaprosił pierwszego i się pyta:
- Do you speak English?
- Hee?
Egzaminator zaprosił następnego i znów się pyta:
- Do you speak English?
- Hee?
Trochę zaniepokojony zaprosił więc trzeciego i znów się pyta:
- Do you speak English?
Yes, I do. And you?
-Hee?

Baca wlecze do lasu ścierwo psa. Sąsiad zagaduje:
- A co to się stało, kumie?
- Aaaa... musiołek go zastrzelić!
- To pewnie był wściekły, co???
- No, zachwycony to nie był!!!

W Morskim Oku, w przerębli kąpie się baca.
- Baco, nie zimno wam?! - pytają się turyści.
- Ni.
- Ciepło?
- Ni.
- A jak wam jest?
- Jędrzej.

Jak długo należy patrzeć na teściową jednym okiem?
-Tak długo aż się muszka ze szczerbinką zgra.

Teściowa przyjeżdża w odwiedziny do zięcia i córki. Drzwi otwiera zięć:
- O, mamusia! A mamusia na długo?
- Na tak długo synku, aż wam się znudzę.
- To mamusia nawet nie wejdzie?

W dowód przyjaźni Bush z Putinem zamienili się sekretarkami. Po jakimś czasie sekretarka Busha telefonuje do niego z Rosji.
- Szefie, ja tutaj nie wytrzymam. Kazano mi związać włosy, założyć stanik i podłużyć spódnicę.
Wkrótce do Putina telefonuje ze Stanów jego sekretarka.
- Szefie, ja tutaj nie wytrzymam! Kazano mi rozpuścić włosy, zdjąć stanik i tak skrócić spódnicę, że lada moment będzie mi widać kaburę i jaja.

Spadający jak kamień spadochroniarz krzyczy do mijanego w powietrzu kolegi:
- Mój się nie otworzył! Szczęście, że to tylko ćwiczenia!

Na komisji wojskowej pytają poborowego:
- Do you speak English?
- Heee???
Pytają następnego:
- Do you speak English?
- Heee???
I następnego:
- Do you speak Eglish?
- Yes, I do.
- Heee???

- Jasiu, słyszałem, że dostałeś jedynkę z historii!!! - krzyczy ojciec na Jasia.
- To wszystko przez Łokietka! - broni sie Jaś.
- To po co się z gówniarzem zadajesz?!

Zajęcia z przyrody. Pani prosi dzieci, aby powiedziały jakie znają zwierzęta prehistoryczne. Zgłasza się jedno dziecko:
- Proszę pani, ja słyszałem, że były pterodaktyle.
- Bardzo dobrze - odpowiada Pani - Jakie jeszcze znacie zwierzęta? - pyta.
Zgłasza się drugie dziecko:
- Prosze pani - mamuty.
- Bardzo dobrze - odpowiada znowu Pani. Może jeszcze jakieś znacie?
Zgłasza sie Jasiu.
- Proszę Pani - ja jeszcze wiem - tatuty.
Pani się zamyśliła - patrzy na Jasia i mówi - pterodaktyle - tak, mamuty - tak, ale tatuty?
- No tak prosze Pani, były - odpowiada Jasiu - ktoś przecież musiał ********* te mamuty.

Lekcja biologii. Pani pyta Jasia:
- Jak się nazywa największy zwierz mieszkający w naszych lasach?
- Dźwiedź.
- Chyba niedźwiedź?
- Jeśli nie dźwiedź, to ja nie wiem.

Jedna z młodszych klas szkoły podstawowej. Pani nauczycielka stojąc na ławce zmienia jakiś obrazek, a dzieci trzymają ławkę, aby pani nie spadła. Jasio korzystając z okazji zagląda pani pod spódniczkę. Wchodzi inny nauczyciel, zauważył co wyczynia chłopiec i mówi:
- Jasiu uważaj bo oślepniesz!!!!!
Jasio zakrywa jedno oko ręką i mówi:
- Pierdzielę, zaryzykuję na jedno oko.

- Proszę pani, ja się w pani chyba zakochałem - mówi dziesięcioletni Jasiu.
- Przykro mi Jasiu, ale ja nie lubię dzieci.
- A kto lubi, Będziemy uważali.

Biegnie Jasio z karnistrem na stacje benzynową. Dobiega zdyszany i prosi do pełna. Sprzedawca pyta:
- Co pali sie?
- Tak, szkoła, ale coś jakby przygasa.

Przychodzi mały Jasio do apteki i mówi do aptekarza:
- Proszę mi dać coś do zapobiegania ciąży!
Aptekarz się zdenerwował i reprymenduje Jasia:
- Po pierwsze - to o takim czymś mówi się szeptem, a nie na cały głos,
- Po drugie - to nie jest dla dzieci,
- Po trzecie - niech ojciec sobie sam przyjdzie,
- Po czwarte - są tego rózne rozmiary.
Jasiu też się w tym momencie wkurzył, więc mówi:
- Po pierwsze - w przedszkolu uczyli mnie, żeby mówić głośno i wyraźnie,
- Po drugie - to nie jest "nie dla dzieci", tylko przeciwko dzieciom,
- Po trzecie - to nie dla ojca, tylko dla mamy,
- Po czwarte - mama jedzie do sanatorium i potrzebuje wszystkie rozmiary.

Pani pyta dzieci w szkole, kim chcą zostać w przyszłości.
- Prawnikiem - mówi Małgosia
- Lekarzem - mówi Zbysio
- Harleyowcem - wyrywa się z ostatniej ławki Jasio!!!
- A co robi taki Harleyowiec? - pyta Pani
- Jak to co?? Jeździ na Harleyu, pije piwo i posuwa panienki....
- Jasiu, ale ty jesteś na to za młody!!!
- Ale ja już jestem młodym Harleyowcem - odpowiada Jasio.
- A co robi młody Harleyowiec?
- Młody Harleyowiec jeździ na rowerze, pije oranżadę i się onanizuje...

Siostra katechetka wzięła zastępstwo na lekcji biologii. Pyta dzieci:
- Co to jest: małe, rude i skacze po drzewach?
Zgłasza się Jasio:
- Wygląda mi to na wiewiorkę, ale jak znam siostrę to pewnie Pan Jezus.

Lekcja w szkole muzycznej.
- Dziś będziemy omawiać utwory Beethovena. Ale żeby było ciekawiej to jedno z was namaluje na tablicy obrazek, a reszta będzie zgadywać jaki to utwór Beethovena.
Do tablicy podchodzi Marysia i rysuje wielki księżyc. Dzieci krzyczą: Wiemy, wiemy - to "Sonata księżycowa".
- Brawo!! - mówi pani.
Następnie do tablicy podchodzi Zosia i rysuje wielki pastorał. Dzieci krzyczą - wiemy, wiemy - to "Symfonia pastoralna".
- Świetnie!! - mówi pani.
Następnie do tablicy podchodzi Jasio i maluje wielkieeeeeeego penisa. W klasie cisza. Pani: Jasiu, co to ma znaczyć? Przecież to nie ma nic wspólnego z utworami Beethovena. Na to Jasio z pretensją w głosie:
- "Dla Elizy"?!!

Pani kazała na lekcję przygotować dzieciom historyjki z morałem. Historyjki mieli opowiedzieć dzieciom ich rodzice. Następnego dnia dzieci po kolei opowiadają. Pierwsza jest Małgosia:
- Moja mamusia i tatuś hodują kury - na mięso. Kiedyś kupiliśmy dużo piskląt, rodzice już liczyli ile zarobią, ale większość zdechła.
- Dobrze Małgosiu, a jaki z tego morał?
- Nie licz pieniędzy z kurczaków zanim nie dorosną - tak powiedzieli rodzice.
- Bardzo ładnie.
Następny Mareczek:
- Moi rodzice mają wylęgarnie kurcząt. Kiedyś kury zniosły dużo jaj, rodzice już liczyli ile zarobią, ale z większości wykluły się koguty.
- Dobrze Mareczku, a jaki z tego morał?
- Nie z każdego jajka wylęga się kura - tak powiedzieli rodzice.
- Bardzo ładnie.
No i wreszcie opowiada Jasio:
- Łociec to mnie tak pedział: Kiedyś dziadek Staszek w czasie wojny był cichociemnym. No i zrzucali go na spadochronie nad Polską. Miał przy sobie tylko mundur, sten'a, sto nabojow, nóż i butelkę szkockiej whisky. 50 metrów nad ziemią zauważył, że leci w środek niemieckiego garnizonu. Niemcy już go wypatrzyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whisky na raz, żeby się nie stłukła, odpiął spadochron i spadł z 20 metrów w sam środek niemieckiego garnizonu. I tu dawaj! Pandemonium! Dziadek Staszek pruje ze sten'a! Niemcy walą się na ziemię jak afgańskie domki! Juchy więcej niż na filmach z gubernatorem Arnoldem. Z 80-ciu ubił i jak skończyły mu się pestki, wyjął nóż i kosi Niemrów jak Boryna zboże. Na 30-tym klinga poszłaaaa, pozostałych dziadek zarąbał z buta i uciekł.
W klasie konsternacja. Pani ostrożnie pyta się:
- Śliczna historyjka dziecko, ale jaki z tego morał?
- Też się taty pytałem, a on na to: "Nie wkur**aj dziadka Staszka jak se popije".

Nauczyciel prezentuje dzieciom obrazki zwierząt i pyta, jak zwierzęta się nazywają.
- To jest kot - mówi Małgosia.
- Bardzo dobrze. A to?
- To jest piesek - odpowiada Krzyś.
- Świetnie. A to? - pyta nauczyciel Jasia, prezentując zdjęcie niedźwiedzia.
Jasio milczy. Nauczyciel postanawia zażartować:
- Być może mamusia tak czasem nazywa tatusia.
- Nienasycony buhaj?

Na lekcji Jasio podnosi rękę do góry. Pani pyta:
- Jasiu, co chcesz powiedzieć?
- ... Bo prosze Pani... ten chłopak, co siedzi obok w ławce zjebał się i strasznie śmierdzi!
Pani załamała ręce i mówi:
- Jasiu, tak brzydko się nie mówi! Można powiedzieć, że kolega puścił bąka. Zapamiętaj to sobie!
- Dobrze....
Po kilku minutach Jasio podnosi rękę.
- Jasiu, co znowu chciałeś?
- Prosze pani, ten kolega co przedtem puścił bąka, znowu się zjebał!!!

Pani w szkole pyta Jasia:
- Powiedz mi kto to był: Mickiewicz, Słowacki, Norwid?
- Nie wiem. A czy pani, wie kto to był Zyga, Chudy i Kazek?
- Nie wiem - odpowiada zdziwiona nauczycielka.
- To co mnie pani swoją bandą straszy?

Żona do męża:
- Kochanie, powiedz mi cos słodkiego...
- Nie teraz, jestem zajęty.
- Kochanie, no powiedz mi coś słodkiego...
- Naprawdę, teraz nie mam czasu.
- Ale kochanie, chociaż jedno slówko...
- "Miód" do kurwy nedzy i odpierdol się!

Młoda ortodoksyjna para Żydow przygotowuje się do ślubu. Poszli do rabina, aby zadać mu pare pytań.
- Czy to prawda, że kobieta i mężczyzna nie mogą ze sobą tańczyc?
- Tak to prawda - odpowiada Rabin - Z powodów moralności kobieta i mężczyzna mogą tańczyc tylko osobno.
- Nawet, jeśli są małżeństwem?
- Tak.
- A co z seksem?
- Będziecie małżeństwem, więc nie ma żadnego problemu.
- A możemy próbowac różnych pozycji?
- Oczywiście.
- Kobieta może być na górze?
- Jak najbardziej.
- Możemy to robić na pieska?
- Jeśli lubicie.
- A na stojąco?
- Na stojąco kategorycznie nie!
- Ale Rabbi, czemu na stojąco nie?
- Bo to może skończyc sie tańcem!

Niewidomy leży na plaży. Wyciąga gumową lalkę i zaczyna ją nadmuchiwać. Ludzie się gapią, jakaś pani odważyła się, podeszła i nieśmiało zwraca mu uwagę:
- Wie Pan, tu się dzieci bawią, a Pan lalkę z sex-shopu dmucha...
- O *****! To ja całą zimę posuwałem ponton!

Młoda kobieta w wąskiej mini spódniczce chce wsiąść do autobusu. Nie może podnieść nogi, aby postawić ją na stopniu, więc sięga ręką do tyłu, aby rozpiąć guziczek z tyłu spódniczki. Jeden, drugi, trzeci... Zrobiła się za nią kolejka. W końcu stojący za nią mążczyzna chwycił ją za pupę i podsadził na stopień.
- Świnia! - krzyczy kobieta.
- Ja świnia?! A kto przed chwilą rozpiął mi wszystkie guziki w rozporku?

Żona do męża:
- Kochanie, rżniesz mnie jak zwykłą dziwkę. Powiedziałbyś chociaż ze 2 słówka...
- Wyżej dupę!

Lekarz zwraca się do blondynki, która chce poddać się kuracji odchudzającej:
- A ile pani ważyła najmniej?
- 2 kg 80 dkg panie doktorze.

- Po czym poznać mądrą blondynkę?
- Po odrostach.

W gazecie, w dziale praca ukazało się ogłoszenie, że policja poszukuje ludzi do pracy. Zgłosiły się trzy blondynki. Stanowisko było jedno. Postanowiono więc wybrać tą jedną w drodze małego testu.
- Proszę bardzo, tu mamy dla pani zdjęcie z profilu tego osobnika. Proszę powiedzieć nam jak najwięcej o nim, co się pani nasuwa, jakieś spostrzeżenia.
- Jezu! On ma tylko jedno ucho!
Kandydatce podziękowano. Druga otrzymała takie samo polecenie.
- Jezu! On ma tylko jedno ucho!
Ta również wypadła poniżej oczekiwań. Poproszono trzecią kandydatkę. Proszę bardzo, tu mamy dla pani zdjęcie z profilu tego osobnika. Proszę powiedzieć nam o nim jak najwięcej , co pani może powiedzieć o tej osobie na podstawie zdjęcia.
- Ten człowiek nosi szkła kontaktowe.
Komisja spojrzała zadziwiona. Sprawdzono w dokumentach; rzeczywiście.
- No wspaniale! Gratulujemy ! Jest pani przyjęta. Ale jak pani to wydedukowała?
- To proste. Ten człowiek nosi szkła kontaktowe, bo nie może nosić okularów.
- Ale dlaczego?
- No jak to? No przecież on ma tylko jedno ucho!

Czym się rożni blondynka od deski do prasowania?
- Desce czasami zacinają się nogi przy rozstawianiu!

Blondynka kupiła sobie nowy samochód. Wsiada i mówi:
- Chyba są źle ustawione lusterka, bo nie widzę siebie, tylko jakieś samochody.

Co robi blondynka żeby mieć norki?
- To samo co norka, żeby mieć młode.

- Co jedzą blondynki dziewice?
- Pokarm dla niemowląt.

- Dlaczego blondynki czują zakłopotanie w damskiej ubikacji?
- Bo muszą same zdejmować własne majtki.

Blondynka już dłuższy czas stoi na przystanku autobusowym. Przechodzacy obok niej chłopak zauwaza to i mówi:
- Ślicznotko, ten autobus kursuje tylko w święta.
- No, to mam wielkie szczęście, bo dzisiaj są moje imieniny...

Notatki blondynki z podróży statkiem przez ocean:
Poniedziałek: Przedstawiono mi kapitana statku.
Wtorek: Kapitan jest dla mnie bardzo miły.
Środa: Kapitan zaprosił mnie na spacer po pokładzie.
Czwartek: Kapitan zaprosił mnie na kolację do swojej kajuty.
Piątek: Kapitan zagroził, że zatopi statek, jeśli mu się nie oddam.
Sobota: Ufff! Uratowałam sześciuset pasażerów!


Złota rybka wybiera się na wczasy i prosi swojego przyjaciela aby ją zastąpił.
- Krokodylku, kumplu ty mój wiesz ja na wczasy jadę i mam prośbę czy mógłbyś mnie zastąpić do czasu mojego powrotu?
- Ależ rybko jak ktoś przyjdzie? Przecież ja czarować nie umiem.
- Spoko krokodylu nikt nie przyszedł już od tygodnia więc i teraz nie przyjdzie.
Krokodyl się zgodził. Rybka popłynęła na wczasy. Po tygodniu wraca i pyta krokodyla:
- Cześć krokodyl no jak tam był ktoś?
- Tak był - odpowiedział krokodyl.
Rybka spanikowała i ze zdenerwowaniem pyta:
- Tak? I co chciał ?
Był gościu co chciał mieć penisa do ziemi.
Złota rybka już całkiem załamana.
- Tak? I co zrobiłeś?
- Odgryzłem mu nogi!


Szef przyjmuje nowego pracownika:
- W naszym zakładzie obowiązują dwie zasady. Pierwsza to czystość. Czy wytarł Pan buty przed wejściem do gabinetu ?
- Oczywiście.
- Druga zasada to prawdomówność. Przed moimi drzwiami nie ma wycieraczki.


Ksiądz i siostra zakonna grają w golfa. Ksiądz bierze kija i uderza w piłkę, która toczy się w bok i nie wpada do dziury.
- A niech to wszyscy Diabli!!!! Nie trafiłem!!! - krzyczy wściekły ksiądz.
- Jak ksiądz tak może? - pyta się zawstydzona siostra - Tak nie można... co na to Pan powie?
Ksiądz patrzy się na zakonnicę spod oka i przeprasza... już tak nie powie więcej. Idą do następnej dziury i podobnie jak wcześniej ksiądz nie trafia:
- A niech to wszyscy Diabli!!! Nie trafiłem!!! - znowu rzecze ze złością.
- Bracie, jaki to wstyd pobożnemu tak mówić - upomina go nieco zdenerwowana już siostra.
- Ok... już nie będę, jeśli jeszcze raz tak powiem, niech piorun z nieba zleci i w łeb mnie trzaśnie.
Poszli do następnej dziury, ksiądz znowu nie trafił:
- A niech to wszyscy Diabli!!! Nie trafiłem!!! - krzyczy ze złością.
Wtem ciemno się zrobiło na świecie, coś zahuczało, zamruczało i piorun z nieba zleciał i walnął siostrę w łeb. A z nieba słychać jęk:
- A niech to wszyscy Diabli! Nie trafiłem!!!...


Przychodzi Młody Asystent ds. Personalnych (Rekrutacji) do swojego
szefa z pokaźnym plikiem dokumentów:
- Zrobiłem wstępną selekcję. To są dokumenty osób, z którymi warto się spotkać, spełniają wszystkie kryteria.
Szef bierze plik dokumentów, pewną ręką odmierza połowe i sru do kosza. Drugą część oddaje podwładnemu:
- Z tymi ludźmi się spotkamy.
Oniemiały Asystent pyta:
- Jak to?... Ależ oni wszyscy spełniają kryteria...
- Proszę Pana - przerywa szef - nam tu nie potrzeba ludzi, którzy mają pecha.


Prelekcja dla studentów o szkodliwości picia alkoholu. Prowadzący rozpaczliwie stara się zwrócić uwagę studentów na problem.
- Jeśli przed baranem postawimy wiadra z wodą i alkoholem, to czego się napije? - pyta studentów.
- Wody! - odkrzykują słuchacze.
- Znakomicie! Dlaczego?!
- Bo baran!

W II-iej klasie pani zadała dzieciom napisanie wypracowania które będzie zawierać słowa "zapewne" i "gdyż". Jedna dziewczynka napisała:
- "Zapewne jutro będą goście, gdyż mama ugotowała dużo zupy", druga:
- "Zapewne jutro będzie ładna pogoda, gdyż w nocy było dużo gwiazd".
Teraz kolej na Jasia:
- "Idzie drogą stara Marysiakowa i niesie pod pachą New York Times'a"
- A gdzie "zapewne" i "gdyż" pyta nauczycielka.
- "Zapewne idzie srać gdyż nie zna angielskiego..." - dokończył Jasio


Jedno małżenstwo miało problemy z bezdzietnością. Postanowili więc pojechać do USA, do najlepszego specjalisty w tych sprawach. Mieli tylko jeden problem: żadne z nich nie znało angielskiego. Specjalista dał im jednak na migi znać, że się mają wziąć "do roboty" i to w zaraz w gabinecie. Początkowo nieśmialo, ale po chwili rozkręcili się na dobre. Doktor przygląda się ze wszystkich stron i nagle woła "stop!" Idzie do biura i po chwili wraca z receptą. Po powrocie do kraju mąż poszedl do apteki prosząc o "Trytheotherhol".
- Co??? - pyta się aptekarka.
- Trytheotherol, tu pisze na recepcie - mówi facet.
- Niech no pan mi to pokaże - rzekła aptekarka.
- Aaa, pan to niewłaściwie przeczytał - tu pisze: Try the other hole.


Dyrekcja jednej z warszawskich szkół miała problem z grupką 12-letnich dziewcząt, które zaczynały malować usta szminka. Właściwie nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, ze dziewczyny malowały się w szkolnych łazienkach, a następnie przyciskały usta do luster zostawiając na nich codziennie dziesiątki odcisków. Każdego wieczoru sprzątaczka wiele czasu poświęcała, aby je wyczyścić, a następnego dnia były one znowu brudne. W końcu dyrektor zdecydował, ze cos z tym trzeba zrobić i zwołał wszystkie dziewczyny do łazienki. Następnie zawołał sprzątaczkę, i poprosił by pokazała dziewczynom ile pracy kosztuje ja takie zmywanie. Sprzątaczka wzięła mopa, zanurzyła go w ubikacji i za jego pomocą usunęła z luster wszystkie, ostatnie już w tej szkole, ślady szminki.

Wynaleziono urządzenie przekazujące bóle porodowe ojcu dziecka; postanowiono wypróbować; zgłosiła się para - mąż i żona. Poród trwa, lekarze w obawie o zdrowie mężczyzny ustawiają przekaźnik na 25 proc.
- Jak pan się czuje? - pytają lekarze.
- OK - odpowiada uśmiechnięty mężczyzna.
Lekarze w szoku, ale widzą także, że kobieta ma się lepiej; no to przełączyli na 50 proc.
- Jak pan się czuje? - pytają lekarze.
- Doskonale - odpowiada rozbawiony mężczyzna.
Lekarze w coraz większym szoku, ale widzą także, że kobieta ma się znacznie
lepiej; no to przełączyli na 75 proc.
- Jak pan się czuje? - pytają lekarze.
- Znakomicie - odpowiada wyluzowany mężczyzna popijając piwko.
Lekarze z niedowierzaniem patrzą na pacjenta, ale widzą także, że kobieta ma się już całkiem dobrze, więc przełączyli na 100 proc.
- Jak pan się czuje? - pytają lekarze.
- Luzik, mogę rodzić codziennie - odpowiada wyluzowany mężczyzna zapalając papieroska. Patrzą na kobieta, a ona rodzi całkowicie wyluzowana, zaczyna plotkować z pielęgniarką itp. Poród zakończył się szczęśliwie. Wraca mąż do domu patrzy, a tu na wycieraczce martwy listonosz.


Pewien facet przeczytał książkę o asertywności i postanowił ją wypróbować na żonie. Nie wrócił jak zazwyczaj zaraz po pracy do domu, tylko poszedł z kumplami na piwo. Ok. 19.00 puka do drzwi, żona mu otwiera a on:
- Słuchaj, skończyło się babci sranie! JA jestem w tym domu panem! JA mówię, a ty słuchasz, jasne? Zaraz biegusiem podasz mi kapciuszki, obiadek, potem zimne schłodzone piwko, i nie obchodzi mnie skąd je weźmiesz, potem się zdrzemnę a wieczorem napuścisz mi wody do wanny. No, i nie muszę chyba mówić, kto mnie po kąpieli ubierze i uczesze? No???!!! Kto?
- Zakład pogrzebowy *mama zabroniła mi przeklinać*!

Przychodzi student na egzamin z historii transportu i ten zadaje mu na dzień dobry pytanko:
- Proszę podać ile wynosiła długość lini kolejowych w Polsce?
Student początkowo zdębiał, ale pyta:
- A w którym roku?
W odpowiedzi słyszy:
- Wie Pan co, jest mi to obojętne.
Odpowiedź studenta:
- Rok 1493 - kilometrów: 0


Student zdaje egzamin z filozofii u ekscentrycznego profesora. W pewnej chwili profesor pyta:
- Jak by pan nazwał naszą rozmowę?
- Rozmowa dwóch uczonych ludzi.
- A jeśli jeden z nich okaże się durniem?
- Wtedy drugi zabiera swój indeks i wychodzi...


Przychodzi do knajpy facet i mówi do kelnera:
- Setka i zakąska.
Kelner przynosi, gość wypija, przekąsza i mówi do kelnera:
- Chciałbym zapłacić.
Kelner na to:
- Nic pan nie płaci, na koszt firmy.
Na następny dzień przyszedł i zamówił dwie setki i zakąskę. Chciał zapłacić, ale kelner znów odpowiedział, że to na koszt firmy.
Gość więc wybrał się w niedzielę z całą rodziną do tej restauracji. Zjedli wykwintny obiad, po obiedzie dzieci zjadły deser, małżonka wypiła wino a on zamówił pół litra. Kiedy przyszło do płacenia, kelner odmówił przyjęcia zapłaty twierdząc że to na koszt firmy.
Gość nie wytrzymał i pyta się kelnera:
- Panie starszy piję i jem tutaj już trzeci dzień i jeszcze za nic
nie zapłaciłem, może pan mi to wyjaśnić?
- To jest bardzo proste. Odpowiada kelner. Widzi pan, pod tamtą palmą tego pana i tą panią?
- Tak widzę.
- No widzi pan, to jest moja żona, a ten pan to mój szef, on pieprzy moją żonę, a ja jego interes.

z Pamietnika Hanza:
Zima 1943 r.
Żydzi wesoło trzaskają w kominku

~~~~~~~~~~~~

Stojacy Zyd w kolejce do sklepu pyta sie stojacego przed nim SS-mana:
- Przepraszam, ktora godzina ?
- W pol do komina - odpowiada SS-man

~~~~~~~~~~~~

Jakie byly dwa najbardziej popularne sporty w Oswiencimiu?
Skocz tyczka o plot
Wiazd bobslejem do pieca

~~~~~~~~~~~~

Przylatuje mucha do WC Donald's i mówi:
- Kupę proszę.
- Z cebulą?
- Bez. Po cebuli to z gęby wali

~~~~~~~~~~~~

Goni Pasek Dupę. Dupa ucieka do lasu, gdzie spotkała Czarnoksiężnika.
- Czarnoksiężniku zamień mnie w coś - mówi Dupa - bo Pasek mnie złoi...
- A w co ja cię mogę zamienić? - pyta zdziwiony Czarnoksiężnik.
- No dajmy na to w ptaszka jakiegoś, może kukułkę - mówi coraz bardziej zniecierpliwiona Dupa.
- Dobra - mówi Czarnoksiężnik.
Po chwili do lasu wpada zdyszany Pasek.
- Nie widziałeś Dupy? - pyta Czarnoksiężnika.
Czarnoksiężnik wzrusza ramionami.
Pasek patrzy podejrzliwie na najbliższe drzewo, na którym siedzi kukułka.
- Ejj... kukułka, zakukaj no! - woła Pasek.
- Prrruuutttt... Prrruuutttt...

~~~~~~~~~~~~

Angielski dżentelmen zażywa odświeżającej kąpieli. W pewnej chwili zdarzyło mu się puścić bąka. Chwilę później wchodzi do łazienki lokaj; ściereczka przewieszona przez ramię, taca, butelka i szklaneczka...
- Bob, przecież Cię nie wzywałem - dziwi sie dżentelmen.
- Ależ sir, słyszałem wyraźnie: "Bob, bring a bottle of bourbon"...

~~~~~~~~~~~~

Dlaczego jest biała czekolada?
By murzyni mogli ujebać się na twarzy....

~~~~~~~~~~~~

Na sali w szpitalu psychiatrycznym siedzi dwóch chorych. Nagle "Bum!", zgasło światło. Jeden mówi:
- To chyba korki.
Drugi na to:
- To idź mu otwórz.

~~~~~~~~~~~~

Facet awanturuje się w aptece:
- Jakie wy prezerwatywy sprzedajecie? Nie dość, że dziurawe, to jeszcze pękają!
- Mało tego - dodaje stojący za nim w kolejce mały chłopczyk - ...one jeszcze spadywują!


W gazecie, w dziale praca ukazało się ogłoszenie, że policja poszukuje ludzi do pracy.
Zgłosiły się trzy blondynki. Stanowisko było jedno. Postanowiono więc wybrać tą jedną w drodze małego testu.
- Proszę bardzo, tu mamy dla pani zdjęcie z profilu tego osobnika. Proszę powiedzieć nam jak najwięcej o nim, co się pani nasuwa, jakieś spostrzeżenia.
- Jezu ! On ma tylko jedno ucho !
Kandydatce podziękowano. Druga otrzymała takie samo polecenie.
- Jezu ! On ma tylko jedno ucho !
Ta również wypadła poniżej oczekiwań. Poproszono trzecią kandydatkę.
Proszę bardzo, tu mamy dla pani zdjęcie z profilu tego osobnika. Proszę powiedzieć nam o nim jak najwięcej , co pani może powiedzieć o tej osobie na podstawie zdjęcia.
- Ten człowiek nosi szkła kontaktowe.
Komisja spojrzała zadziwiona. Sprawdzono w dokumentach; rzeczywiście.
- No wspaniale! Gratulujemy ! Jest pani przyjęta. Ale jak pani to wydedukowała?
- To proste. Ten człowiek nosi szkła kontaktowe, bo nie może nosić okularów.
- Ale dlaczego?
- No jak to? No przecież on ma tylko jedno ucho!

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Dwie dinozaurzyce wybrały się na basen kąpielowy.
Jedna kąpie się a druga tylko moczy nogi:
- Czemu się nie kąpiesz?
- Bo mam okres.
- A nie używasz owieczek?

Pewna matka zabrała swoją córkę do lekarza i poprosiła o zbadanie spuchniętego brzucha swojej pociechy. Po chwili doktor stwierdził że córka jest w ciaży. Matka zrobiła się czerwona z gniewu i przez 10 minut kłóciła się z lekarzem że jej córka jest porządną dziewczyną i nigdy nie popsułaby sobie reputacji przez uprawianie seksu w tak mlodym wieku.
W pewnym momencie doktor wstał i zaczął patrzeć za okno.
Matka zdenerwowała się jeszcze bardziej:
- Niech się pan nie gapi za okno! Pan mnie ignoruje!
- Nie, nie - bo wie pani coś takiego już się raz zdarzyło, tyle że wtedy na niebie pojawiła się gwiazda i przybyli trzej królowie, a ja bym tego za cholerę nie chciał przegapić!

****************

Późno po północy pijany facet wraca do domu. Dzwoni, ale żona nie chce mu otworzyć. Facet ledwo-ledwo przebierając językiem:
- Otwórz kochanie, przyniosłem bukiet pięknych róż dla najpiękniejszej kobiety na świecie.
Żona otwiera, mąż wchodzi. Żona się pyta:
- A gdzie róże?
- A gdzie najpiękniejsza kobieta na świecie?

****************

Mała dziewczynka wraca do domu po zabawie w parku. Po chwili mama zauważa, że jak na sześcioletnie dziecko, ma ona bardzo bogaty zasób różnych słów uznawanych za bardzo wulgarne. Pyta więc:
- Skąd ty znasz takie słowa?
- A, taka dziewczynka tak mówiła.
- Jaka dziewczynka?
- A nie wiem, taka w sweterku w zółte paski.
Następnego dnia mama biegnie do parku i owszem, po chwili znajduje dziewczynkę w sweterku w zółte paski. Podchodzi i pyta:
- Czy to ty jesteś tą dziewczynką która mówi takie strasznie brzydkie słowa?
- A... A kto Pani powiedział?
- Ptaszki mi wyćwierkały...
- No to ku***, pięknie! A ja te **** bułeczkami karmiłam!

****************

Pani w szkole podstawowej pyta małego Kulczyka:
- Jasiu, kim chcesz zostać jak dorośniesz?
- Biznesmenem!
- Jasiu, u nas nie ma biznesmenów. A Ty, Olku? - pyta pani Kwaśniewskiego.
- Prezydentem!
- Ależ Olku, u nas nie ma prezydentów! A Ty Wołodia? - pyta pani Ałganowa.
- A ja to wszystko kolegom załatwię!

****************

Aleksander Kwaśniewski złowił złotą rybkę.
- Wypuść mnie, dobry człowieku-prosi złota rybka, a spełnię jedno Twoje życzenie.
Kwaśniewski myśli, myśli i prosi:
- Spraw, żebym nie miał nic wspólnego z Ałganowem.
- Nie ma sprawy-mówi rybka.
Pstryk! I Kulczyk zniknął...

****************

- Dlaczego Kulczyk leczy się za oceanem?
- Bo Giertych nie umie pływać.

****************

- Synu, znalazłem ci wspaniałą kandydatkę na żonę!
- Ale tato... sam potrafię znaleźć sobie dziewczynę... kto to jest?
- To córka Kulczyka!
- Suuuper! Trzeba było tak od razu!
Ojciec udaje się do Kulczyka na rozmowę:
- Dzień dobry Panu! Wydaje mi się, że znalazłem doskonałego kandydata na męża Pańskiej córki!
- Wie Pan... ale ja nie szukam męża dla mojej córki...
- Ależ to wiceprezes Orlenu
- Cudownie! To zmienia postać rzeczy!
Następnie ojciec udaje się do prezesa Orlenu :
- Witam Pana Panie prezesie! Przychodzę z dobrą nowiną - mam idealnego kandydata na wiceprezesa w Pańskiej firmie.
- No tak.. Ale ja nie szukam nikogo na tę posadę.
- Jest Pan pewien?! To zięć Kulczyka!
- Ooo! Chyba, że tak

Spotyka Jasio stara nauczycielke z liceum po latach
- No co u ciebie slychac Jasiu, co porabiasz?
- A wie Pani, chemie wykladam.
- Niemozliwe, a gdzie Jasiu?
- W "Biedronce".

Przychodzi facet do lekarza i mowi :
"Panie doktorze mam migrene"
Lekarz na to :
"Nie badz pan ***** ! Facet mowi ze go leb napierdala! "

Stary Żyd leży na łożu śmierci .
Nagle woła żonę : "Żono czy jesteś przy mnie ???"
"Tak Mosze. Jestem przy tobie"
Po chwili Żyd woła znowu : "Córko czy ty też jesteś przy mnie ??"
"Tak ojcze . Jestem."
Po chwili Żyd woła znowu : "Synu czy ty też jesteś przy mnie??"
"Tak ojcze . Jestem."
Żyd na to :
" Jak wy wszyscy jesteście przy mnie to KTO K*RWA SKLEPU PILNUJE ?!"

Małpa pali jointy na brzegu rzeki.Podpływa do niej bóbr i pyta:
- Co robisz?
- Palę jointy:
- Jak to się robi?
- Zaciągnij się, przytrzymaj w płucach przepłyń na drugi brzeg i wypuść.
Wtedy jest maksymalna jazda.
Bóbr wziął bucha i zanurkował. Na drugim brzegu siedział krokodyl i gdy wynurzył się przed nim bóbr, poczuł zielsko.
- Bóbr, co to?!
- Małpa pali jointy na drugim brzegu. Jak chcesz to do niej podpłyń.
Krokodyl podpłynął do małpy, wynurza się przed nią a ta przerażona, krztusząc się, krzyczy....:
- O *****! BÓBR, WYPUSZCZAJ, WYPUSZCZAJ!!!




Najlepsze koła myśiwskie umówiły się na wspólne polowanie. Wieczorem, po całym dniu wyjatkowo owocnych łowów, wszystkie upolowane zwierzęta złożono na jedną stertę i rozpoczęto balowanie (ognisko, bigos, wódeczka). W pewnym momencie jeden z myśliwych wpadł na pomysł aby urządzili zawody, które polegałyby na tym że będą sobie pokolei zawiązywać oczy, podchodzić do ubitych zwięrząt, wyciągać jedno, mówić co ta za zwierzę i jak zostało zabite. Pomysł wszystkim się spodobał więc zawiązali pierwszemu oczy. Ten był po paru głębszych więc chwiejnym krokiem podszedł, wyciągnął zwierzę. Po chwili oględzin "dotykowych" mówi:
- Sarna, dubeltówka, z 30 metrów.
Kolej na drugiego. Po omacku wyciągnął zwierzę, pomacał i mówi:
- Zając, śrutówka, z 20 metrów.
Wszyscy są pod wrażeniem, biją brawo. Trzeci z myśliwych był najbardziej zawiany. Zawiązali mu czy. Ten zataczając się idzie do sterty zwierzyny. Podknął się jednak i wyrąbał jak długi. Przewrócił się w taki sposób, że ręka wpadła mu pod sukienkę żony prezesa kółek mysliwskich. Zaczyna badanie. Tak maca, maca skupia się i mówi:
- Jeż, saperką, z bliska.

Do Paryża na wycieczkę pojechał dres no i po powrocie spotkał się z
kumplem
> i tak sobie gadają:
> - Wiesz co Siwy byłem se w Paryżu na wycieczce normalnie!
> - No co ty Staszek nie ********* i jak tam jest?
> - No słuchaj se stoję na jakimś placu i patrzę se w prawo...
> - I co?
> - I ***** ja ********* ! Później parze se w lewo...
> - I co?
> - I ***** nie mogę! No to parzę se ***** przed siebie i za siebie...
> - I co?
> - O ***** mać!
> - Wiesz co Staszek...
> - No co?
> - Ja to cie podziwiam a wiesz za co?
> - No nie!?
> - Za ***** pamięć do szczegółów!

Poranek w alpejskim kurorcie. Na taras wychodzi Anglik i wola:
- How wonderful!
Wychodzi Niemiec i wzdycha:
- Das ist wunderbar!
Wychodzi Rosjanin i dziwuje sie:
- Kak prikasna!
Wychodzi Polak i stwierdza:
- Ja pie****e!


Pijany facet idzie przez park. Nagle zatacza się i wpada na drzewo.
- Przepraszam pana bardzo...
Idzie dalej i po chwili znowu zderza się z drzewem.
- Najmocniej pana przepraszam...
Zdarza się to jeszcze kilka razy. W końcu porządnie poobijany siada na ławce i mówi:
- Poczekam, aż ta hołota przejdzie...


To sie nazywa SPAM!

_________________
ObrazekObrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2005, 18:58 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 sty 2004, 17:18
Posty: 1913
Lokalizacja: Przasnysz-ewo
BLA BLA ... nie spamuje....
Stirlitz moim idolem
YouogY - 95% bylo tu juz , z czego 89% ja dałem ... < to sie nazywa spam! :D

_________________
zło i Ch*j!


Góra
 Zobacz profil  
 
 Tytuł:
PostNapisane: 6 lut 2005, 20:00 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lis 2004, 16:12
Posty: 407
Lokalizacja: San Marino 24/h piwo&wino
Eh Turek, ty wogule czytasz te dowcipy przed dodaniem ? Czy tylko wytnij/wklej, wytnij/wklej ? :lol: :lol:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 3004 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112 ... 201  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 2


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL