z polskich to stary Dżem i przede wszystkim KAT
a z reszty, to różnie, jak mam ochotę na odprężenie to Pachebel Canon, jak na sieczkę z mózgu to Napalm Death, jak na doła to Lacrimosa (ewentualnie Requiem Vierdiego, lepsze niż mozartowskie jest IMO, zawsze mam ciarki na plecach przy Dies Irae), jak na wieczny uśmiech na twarzy to XIII Stoleti (Candyman, candyman, black nosferatu...), a jak na dawkę adrenaliny to stara Metallica tudzież Megadeth

ewentualnie gdy nic mi się nie chce, a powinno się chcieć to Kovenant Animatronics pomaga

ogólnie metal, stary rock z lat 70. (do dziś soundtrack z BFV przynajmniej raz dziennie) plus klasyczna i hymn Związku Radzieckiego

balc3r, PotulnY i TuRek już wypisali kapele, więc listy robił nie będę
co ciekawe, zauważyłem, że najbardziej niszczycielskie instynkty wzbudza nie metal, nawet death, black czy grindcore, ale klasyki takie jak Bolero czy W komnatach Króla Gór Griega

jak pracowałem kiedyś w metalowej knajpie (RIP Bachus), to nie przy Kill'em All czy Fear of teh Dark, tylko właśnie przy tej muzie mi klienci stolik połamali i mase kufli potłukli
aha, HH, techno, trance, house, disco polo, Britney Spears, większość nu-metalu - tym panom i paniom dziękuję, nie trawię
EDIT - przypomniało mnie się

jeszcze folku trochę, Hedningarna, Clannad (stary), Carrantuohil, Hagalaz Runedance oraz oczywiście mieszanki folku z cięzkim graniem - Waylander (polecam bardzo obie płyty, zwłaszcza pierwszą, Reawakening Pride once Lost) i In Extremo (tak samo polecam, płyta Verhert und Angespien wymiata). No i od czasu do czasu w nastroju kontestacyjnym jakieś RATM tudzież Dead Kennedys
