olli napisał(a):
A co do tego granatnika, to rzeczywiście, troche nierealistycznie, przynajmniej ja bym sie schował a nie stał a środku i ładował następny nabój
Pewny jestes? W takich sytuacjach, gdy panuje chaos i wokol swiszcza pociski, decyduje wyszkolenie i odruchy - a nie logiczne rozumowanie. Jestem przekonany, ze w poczatkach mojej gry w BF2 popelnialem mase podobnych bledow w czasie pojedynkow. Zreszta trudno byc pewnym, czy Somalijczycy w ogole wiedzieli, jak dziala "noobtube", co robi ten zolnierz, ktory na nich wyskoczyl i co sie wokol nich w ogole dzieje - to przeciez byla niewyszkolona grupka bandytow/rebeliantow.
Mnie osobiscie sie ten film bardzo podobal i ogladalem go (na DVD) niezliczona ilosc razy. Odstatio obejrzalem go jeszcze raz, z racji gry w BF2. Czuc w BF2 podobne klimaty. Np. jak gram commanderem to w bardzo krotkim czasie (po rundzie, dwoch) zapominam zupelnie jak to jest latac z kalachem po ziemi, i wypowiadam informacje dla SLow spokojnym, beznamietnym glosem, squady staja sie dla mnie po prostu zbiorami kropeczek na mapie itp. Poniekad tak, jak ci dowodcy sredniego szczebla krazacy nad miastem w helikopterze - oni tez sprawiali wrazenie, ze jest to dla nich jakies cwiczenie taktyki, po ktorym spokojnie wszyscy sie rozejda do koszar i omowia wyniki. Pewnie po czesci jest to wina przecietnego aktorstwa, ale mysle, ze dowodztwo oddalone od pola walki ma to do siebie, ze traktuje wojakow jak mieso armatnie.
Swoja droga ogladajac BHD przypomnialo mi sie, czego mi brakuje w BF2 - przede wszystkim wiekszego rozmiaru map i wiekszej ilosci graczy. Troche chaosu by sie przydalo, zablakanych pociskow. To, co mnie troche dziwilo w BHD, to fakt, ze pojedyncze pociski, ladujace czasem niedaleko, w ogole nie wzbudzaly uwagi zolnierzy (widac to bylo w tej scenie, gdy dwoch supportow zostalo zostawionych kolo hotelu i ze soba rozmawiali). Tymczasem w BF2 jest tak, ze jak uslyszysz obok siebie trafienie, to oznacza, ze ktos Cie ma na celowniku i zaraz Cie rozwali, jesli nie zaczniesz panicznie skakac kangurkiem

A na polu walki cos takiego, jak zablakane, przypadkowe kule chyba jednak wystepuje. Inna sprawa, to mozliwosc wchodzenia do wszystkich budynkow - jesli by sobie wyobrazic Karkand z mozliwoscia czajenia sie w kazdym z budynkow, z mocniejszymi broniami i bez tego idiotycznego podskakiwania - uhm, sam miod... No ale to juz mocno offtopic; strasznie sie rozpisalem, ale to dlatego, ze siedze w pracy
pozdrowienia
Ognacy