Cytuj:
Opis Gry
Dynamiczna strzelanka pierwszoosobowa, z akcją osadzoną na froncie wschodnim II Wojny Światowej. Pomysł na opisywaną grę zrodził się z modyfikacji o nazwie Red Orchestra, która wygrała konkurs na najlepszy dodatek do Unreal Tournament 2003 oraz 2004, organizowany przez firmę Epic Games, tj. "$1,000,000 Make Something Unreal". Po tamtym sukcesie, pomysłodawcy RO założyli własne studio Tripwire Interactive i - dzięki posiadaniu m.in. licencji na używanie silnika Unreal 2.5, która była nagrodą w konkursie - ukończyli developing pełnoprawnego, komercyjnego produktu, o którym właśnie czytacie.
W Red Orchestra: Ostfront 41-45 wirtualne zmagania koncentrują się głównie wokół trybu multiplayer (do 32 osób rywalizujących jednocześnie w sieci lokalnej lub Internecie). Twórcy programu oddali do dyspozycji graczy trzynaście zróżnicowanych lokacji (każda nawiązuje do jednej z większych bitew, znanych z kart podręczników do nauki historii).
Generalnie, do wyboru mamy dwie ścieżki militarnej kariery. Pierwsza możliwość to przemierzanie wszystkich dostępnych poziomów jako jeden z piechurów, oczywiście używając przy tym arsenału 28 broni, między innymi Walther P38, Mauser 98K, MP 40, MP43/Stgw 44, MG42, Panzerfaust, Mosin-Nagant 1938G, PPS-43, czy Degtyarev DP/DT 1928. W trudnych sytuacjach można również wezwać wsparcie artyleryjskie. Z kolei druga opcja oznacza zostanie członkiem załogi jednego ze zmechanizowanych pojazdów. Nniemieckie: SPW 251/1, Pz IV Ausf F1 i F2, Pz V Ausf G „Panther”, lub radzieckie: T-34 M41, T-34 85 czy KV-1s, to tylko kilka wybranych modeli z ogólnej liczby czternastu dostępnych w grze.
Osoby siedzące przez komputerami walczą w kilku odmiennych środowiskach, począwszy od ulic większych miast, a skończywszy na otwartej przestrzeni. Autorzy programu dołożyli wszelkich starań, aby modele postaci, pojazdów czy uzbrojenia wyglądały realistycznie, podobnie zresztą jak postarali się też o świetnie brzmiące odgłosy prowadzonej walki (wystrzały, wybuchy itp.). W przypadku Red Orchestra: Ostfront 41-45 nie zapomniano również o możliwości głosowego porozumiewania się z członkami swojej drużyny (można np. używać headsetu).
Zrodło : Gry-Online
Galeria:
http://www.gry-online.pl/S026.asp?ID=4216Opinie z forum klanu enclave
Cytuj:
Matador: Ok. Gra ściagneła się w 3 godz, z podatkiem 30$.
Pierwsze wrażenia, grałem narazie tylko godzinę. Wczoraj 20 min po których uznalem że źle zrobiłem kupując ją... najzwyczajniej w świecie kompletnie inny engine od BFa i nie moglem przez 20 min nikogo zabic :wku*wiony: az sie wkurwiłem i poszedłem na balety.
Dziś pograłem jeszcze trochę i już było lepiej - kilku ustrzeliłem
Mapy ogromne, zajebiście zaprojektowane. Od ogromnych bitw czołgowych, po miejskie prawie tylko infantry, własnie przed chwilą grałem w jakimś zrujnowanym miescie - generalnie wypas lokalizacja. Jeśli chodzi o samą rozgrywkę to totalny realizm. W zasadzie jedne strzal zabija. Jest mniej dynamicznie niż w BFach. Team work, team work i jeszcze raz team work. Każdemu scenariuszowi jest przydzielone po kilka danych profesji, tak że z góry są one narzucone, jak wchodzisz na serv to zostaje ci juz tylko pare do wyboru z tych co zostały ( z rególy snajperzy
klasyka ). Dzialania na hura jak często robiłem w Bfie nie mają tu miejsca. Praktycznie żeby się gdzieś przedrzec trzeba miec osłonę wspóltowarzyszy. Często się nie obejdzie bez snajpera który musi sciagnąć CKMistę żeby wogóle można przejść którędyś. Nie ma też krzyżyka czy też kropki pomagającej w celowaniu, dla mnie byla to totalna nowość i dlatego pewnie cięzko bylo mi kogoś trafić....
Poprostu realizm. Zasady podobne do BFa, zdobywanie punktów kontrolnych, czasmi coś engowie muszą wysadzić, zresztą długo nie grałem więc pewnie mogą jeszcze być jakieś specjalne scenariusze. Ludzi na servach jest całkiem sporo czym bylem miło zaskoczony. Jak pogram jeszcze to zdam dodatkową relację.
Cytuj:
Blood: OK panowie przetestowałem gierę i teraz podzielę się z Wami wrażeniami.
Niestety nie udało mi się uruchomić multiplayer, więc pograłem tylko chwilę z botami. Ogólnie mogę powiedzieć, że gra jest na prawdę super. Nie ma co się zastanawiać nad wydaniem 30zł na nią, bo to są śmieszne pieniądze za taki produkt (a $30 to też wcale nie tak dużo). Oczywiście w tej minirecenzji będę porównywał grę głównie do BFa, ale z racji jej rodowodu nie da się uniknąć także nawiązań do AA.
Zaczynamy:
Wymagania sprzętowe:
Na moim leciwym komputerku dało się bez problemu grać na lekko zmodyfikowanych ustawieniach 'High'. Wyciągałem stabilne 30fps i gdyby nie jakieś gówno, które powoduje, że co chwilę fpsy spadają do 5 (w innych grach też tak jest, więc to raczej wina systemu), to grało by się na prawdę fajnie. Grafika jest bardzo ładna - może nie jest to BF2 na full detalach, ale też wygląda ładnie. Jeśli ktoś grał w najnowsze America's Army, to bez trudu sobie wyobrazi, jak gra wygląda i działa.
Opcje:
O takich rzeczach na ogół się nie wspomina, ale ten element gry wywarł na mnie na prawdę pozytywne wrażenie i po prostu muszę o tym powiedzieć - opcji jest w pizdu i jeszcze trochę - daje się przestawić wszystko, co moglibyście chcieć przestawić, dzięki czemu każdy jest w stanie dostosować tę grę do własnych wymagań. Tutaj RO otrzymuje ode mnie najwyższe noty, zwłaszcza po takim badziewiu, jakim był pod tym względem BF2. Ciekawie wyglądają opcje sterowania pojazdami (nie trzeba ciągle trzymać W, żeby pieprzony czołg jechał do przodu i można płynnie zmieniać prędkość pojazdu - panowie z DICE chyba nie prędko wpadną na taki pomysł).
Rozgrywka:
Powiem krótko - realizm. Nie ma minimapy; naszą pozycję możemy zidentyfikować tylko na normalnej mapie. Nie ma 3D mapy. Nie ma celownika. Jest fajnie
Na prawdę muszę przyznać, że gra się świetnie (nawet z głupimi botami). Dla BeeFisty może to być na początku trochę dezorientujące, ale tylko na początku - po 10 minutach grania już bez problemu odnajdujemy się w rzeczywistości gry i można się skupić na zabijaniu, a nie na szukaniu drogi
Sam model rozgrywki przypomina BF2, ale są dość poważne różnice. Po pierwsze, o ile nic nie przeoczyłem to nie ma możliwości wybrania punktu spawnu. Gra sama spawnuje nas tam, gdzie uważa za stosowne. Na szczęście nie jest to specjalnie uciążliwe, ponieważ nie mamy tu doczynienia z conquestem a raczej z czymś, co przypomina flag by flag. W zależności od sytuacji na mapie gra wyznacza nam różne cele i tylko je możemy w danej chwili zrealizować (nie ma podkradania się na tyły wroga i przejmowania ukradkiem flagi). W praktyce nie wygląda to tak tragicznie, jakby się wydawało, bo często mamy kilka celów do ataku. Zwycięstwo osiąga się tylko po wypełnieniu wszystkich celów misji - nie ma ticketów, nie ma fragów itp itd. Liczą się tylko cele. W praktyce wygląda to tak, że drużyna zepchnięta na ostatnią flagę otrzymuje rozkaz utrzymania tej flagi i nie ma już możliwości przejęcia innych flag (przynajmniej na tej mapie, na której ja grałem). Jeśli jednak uda się jej odeprzeć oblężenie wroga aż do regulaminowego końca rundy, to właśnie ta drużyna wygra. A zatem widać, że rozgrywka jest mocno wyreżyserowana i myślę, że może to dać na prawdę ciekawe efekty. Niestety żeby móc w pełni obiektywnie to ocenić potrzebny jest multiplayer, którego niestety nie miałem.
Warto wspomnieć o kilku fajnych rzeczach, które zauważyłem podczas grania:
- jeśli biegamy z jakimś CKMem to możemy go sobie podeprzeć na jakimś kamieniu czy innym śmieciu i strzelać z pozycji kucającej (bo normalnie można z tego strzelać tylko jak się leży)
- jeśli chcemy podnieść broń wroga, to oprócz samej giwery trzeba też pracowicie podnosić porozrzucane wokól niej magazynki - w tym czasie oczywiście jesteśmy maksymalnie narażeni na kulkę w łeb, bo cała czynność wymaga przynajmniej kilkusekunowego bezruchu.
- bronie wymiatają - nigdy nie strzelałem z niczego prawdziwego, ale tak na chłopski rozum to działają właśnie tak, jak prawdziwe; zabija się szybko i z dużych dystansów nawet CKMem (oczywiście jeśli jest on podparty
).
- dwie mapki, na których grałem, prezentują się bardzo fajnie - dużo osłon, zróżnicowany teren; BF2 może się schować - pierwsza lepsza mapka z RO zjada Karkand i Mashtuur na śniadanie (a nawet bym powiedział, że HUE68 też wymięka
).
- jest artyleria, ale nie udało mi się jej uruchomić. Prawdopodobnie wymaga współpracy drużyny (ktoś daje namiar i dopiero wtedy można odpalić), a z botami to było trudne do osiągnięcia
- nie miałem okazji jeszcze wsiąść do pojazdu, ale jak już pisałem wcześniej twórcy RO dali bardzo ciekawie wyglądającą opcję sterowania i zapowiada się to całkiem fajnie.
Podsumowując: dla mnie bomba, na pewno kupię. Mam tylko dylemat, czy od razu kupować przez steam, czy jednak poczekać na polskie wydanie i wesprzeć rodzimego dystrybutora
[ Dodano: Nie 23 Lip, 2006 ]
Jeszcze kilka słów komentarza:
Mapy są całkiem spore, ale bez przesady - RO to jednak głownie rozgrywka infantry i odległości są dostosowane pod możliwości piechoty. Cieszy fakt, że mapki miejskie są małe, dzięki czemu walki są szybkie i nie ma bezsensownego biegania znanego z battlefieldów.
Sterowanie postacią jest bardzo podobne do tego z America's Army, ale jednak trochę uproszczone. Z nowości dla BeeFowca warto wymienić możliwość wychylania się zza winkla.
HUD
Określłbym go słowem 'minimalistyczny'. Nie wiemy ile jest ammo (przy ładowaniu nowego magazaynka dostajemy tylko informację, że jest ciężki, albo że jest lekki). Widzimy tylko zmęczenie wojaka sprintem, odniesione rany i kompas (który bardzo się przydaje do orientacji na mapie).
Jestem ranny!
Model obrażeń jest dość zaawansowany i mocno realistyczny - skok z pierwszego piętra kończy się urazem nóg, co w efekcie powoduje że poruszamy się wolniej i znacznie skraca się czas sprintu. Gra rozpoznaje urazy różnych części ciała (noga, ręka, brzuch...w nic innego jak na razie nie dostałem
). Nie wiem, czy rany wpływają na celność, ale podejrzewam, że tak.
Cytuj:
Matador: Ok, patrzac co Blood napisął zdałem sobie sprawę że recenzentem to nie będę
W każdym będź razie jestem miło zaskoczony, bo gra wciagneła mnie na maxa - jestem po 5h nocnym pościgu w RO
GRA WYMIATA! Musialem się przestawić i przyzwyczaić poprostu. Grałem wczoraj praktucznie tylko na mapach miejskich tylko z infantry czego wcześniej nie lubiłem wogóle. Ale tutaj to inny wymiar. Zdobywanie ulicy za ulicą, budynku za budynkiem, przesuwanie się małymi etapami do przodu, max. Przy tym totalne poczucie broni którą się właśnie ma w rękach, max realistycznie, tak właśnie wyobrazam sobie strzelanie z tego. Nie wiemy ile amo zostało w magazynku, kto gdzie jest na mapie, nawet swoich nie widzimy - realizm. Wczoraj miałem dwa razy sytuację że ktoś trafił mi w broń i mi z rąk wypadła
Odnośnie wymagań to wypas, gra lata u mnie na full detalach na 1280x1024 jak trzeba, nic nie chaczy.
Jak ktoś z was zakupi ten rodzynek to prosze o info chętnie pogram z kimś na TSie.
Co do klanówek boby to ma potencjał totalny. Tylko że były by to starcia 16vs16, mapy są za małe na coś mniejszego. Ale wczoraj gadałem z jakimiś angolami, bo oczywiście gram z tagiem enclave, pytali czy mamy tu sekcję i czy zagramy spara
Jest już podobno kilka klanów w RO. Za miesiac sie przeprowadzam i bede miał w końcu spokojną głowę i chyba wystartuję z tym całym RO na powaznie.
Cytuj:
NightMax: dobra ja się skoncentruję na pojazdach siedziałem w T34 i jakimś innmy czołgu IS czy jakoś tak.
są 2 pozycje kierowca oraz dowódca-działonowy. wygląda to tak ze czołg z obsadą 1 osoby albo będzie jechał albo będzie strzelał.
jazda - nie ma jak wspomniał blood guzika do przodu po prostu tutaj ustalamy moc silnika i cały czas taka się utrzymuje, pozwala to jechac wolno albo zapierdalac jak F1.
strzelanie - siedząc w wieżyczce mozemy przełączać się na różne widoki - widok przez boczne otwory strelnicze, widok z celownika (tylko w takim widoku do się cos trafic), widok przez klapę w wieżyczce
Cytuj:
NightMax: no dobra wracając do tematu na każdej pozycji w pojeżdzie mamy do dyspozycji kilka pod pozycji - działonowy moze popatrzec na pole walki przez lornetkę wychylając się przez wieżyczkę, postrzelac z widokiem z celownika itd.
jadąc pancerem postrzelałem sobie w coś chyba cięższego STIG czy jakoś tak i powiem ze potrzebowałem 3 strzałów w dupę żeby to rozwalić. Podoba mi się ze przeładowanie broni w czołgu trwa
w każdym inną jednostkę czasu. Na razie najdłużej trwało to chyba w T34 ale jechałem dopiero 4 czołgami
.
Zgranie ekipy czołgu będzie przewalone. (...)
Cytuj:
Matador: Po dłuższym pograniu stwierdzam że klanówki będą tu bardzo ciężkie. Mapa jest ale nie ma na niej pozycji swoich ani nieprzyjaciół, więc odnalezienie się co sie dzieje, gdzie kto jest będzie bardzo trudne.
Wczoraj walczyłem głównie czołgiem i jest to w zasadzie walka pozycyjna na odległości. Podjazd jak w BFie w gniazdo nieprzyjaciół i zrobienie armagedonu jak w BF jest niemożliwe. Jak jedziesz w czołgu to widzisz tylko to co przed sobą. CKM zamontowany z przodu pokrywa tylko 90 stopni. Za to lufą kręci się bardzo wolno, jak w realu. Wiec jeśli ktoś biega koło ciebie to nawet nie będziesz wiedział. Mina albo z bazuki i baj baj.
Kolesie którzy jezdzili APCtkami w czasie wojny musieli mieć chyba szósty zmysł ( czytaj GPS w dupie). To co widzi kierowca przez tą małą dziurkę w APC to max, ja praktycznie nic nie widzę i jadę tym tylko na słowo honoru... Powaga, szacunek dla ludzi którzy w takich warunkach tym jeździli i byli w stanie dojechać tam gdzie planowali
Poznaję coraz zajebistrze mapki. Grałem przez chiwlę w leśnej mapie, gdzie poprostu walczycie w lesie i zdobywacie pozycje - poprostu max taki klimat w nocy
Myslałem że mapy typowo frontowe gdzie mamy w zasadzie tylko płaski teren poprzecinany bunkrami i schronami, gdzie 2 strony siedzą pochowane czekajac na ruch przecwnika kampiac to będzie totalna nuda. A tu powiem szczerze przeżyłem jeden z najfajniejszych momentów w grze. Start, respown, 16 typa z jednej i drugiej strony leci w kierunku środkowego bunkra aby go przejać, biegniecie 15 sek i nagle deszcz granatów z jednej i z drugiej strony w kirunku okopów
jedno wielkie kabum, tylko widac jak z jednej i drugiej strony wylatuja w powietrze z okopów ciała - poprostu max
Potem jest już bardziej kampersko na tej mapie, ale początek to ultra jazda.
Grałem też trochę snajperem i też jest na wypasie. Trzeba się nieźle nakombinować żeby znaleźć niezłą pozycję. Dużo czasu zabierają pojednynki z innymi snajperami co daje masę radochy.
Super pomysłem było przyporządkowanie ilości profesji na dana mapę, tak że nie mamy sytuacji że pół servera gra snajperem, bo takowych może być od 1 do 3 na mapie.
Generalnie to bye bye Battlefield :zajebiscie: Ja w RO zagoszczę na długo, nawet bardzo zdaje mi się. Narescie jakiś wypas na kompa do totalnej wczówki