[Tekst pisany na podstawie wersji xboksowej]
Po długim okresie oczekiwania wreszcie dostałem KOTORka. Odpaliłem i...
zapadłem po uszy. Gra jest - przynajmniej po 4 godzinach zabawy -
genialna. Na przygodówkę/RPG ze świata Gwiezdnych Wojen czekałem od
czasów Amigi i pierwszej przygodówki z Indym Jonesem. I, cholera,
doczekałem się czegoś więcej niż się spodziewałem!!!
Po kolei. System RPGa to kręgosłup AD&D, ale rajcowne jest to znacznie
bardziej niż zwykły Baldur czy inny Icewind. Przede wszystkim
niesamowicie dynamiczny i przyjazny jest system walki - jeszcze nie
widziałem tak sprawnego połączenia tur i czasu rzeczywistego. Normalnie
sterujemy postacią w realtimie, gdy nasz bohater zauważa przeciwnika,
włącza się pauza. Jeśli chcemy, atakujemy teraz (czyli wydajemy rozkaz
"forever attack" i zaczynają lecieć tury), ale jeśli mamy jakąś taktykę
przesprytną, to ustawiamy rozkazy w kolejce. Każdą sekwencję rozkazów
(nawet te wiecznie zapętlone) przerywamy w dowolnym momencie poruszeniem
postaci, co daje poczucie uczestniczenia w dynamicznej walce, a nie w
pojedynku dwóch kukiełek. Walki wręcz zrealizowano ze znacznie większym
rozmachem niż na przykład w Neverwinter Nights, gdzie stało dwóch
gostków, dreptało w miejscu i raz na jakiś czas atakowało kendo-style
przeciwnika. Teraz arsenał ciosów jest spory, iskry lecą przy ścięciu
żelaza z żelazem, kopniaki, wyskoki - i co jakiś czas wyleci napis
"miss" albo cyferka. Przyjemnie to po prostu oglądać, a jeszcze
uczestniczyć w tym - ach
.
Fabuła jest zrealizowana - i chwała BioWare'owi za to - dwutorowo. Każde
zadanie można wykonać na sposób dobry lub zły, przy czym jeśli będziemy
cały czas szli ciemną ścieżką Mocy, to nie będą nam wcale spadali na
plecy strażnicy w każdej odwiedzonej lokacji. Po prostu ta gra to dwie
równoprawne fabuły. Na razie gram krystalicznym specem od broni, ale
będę na pewno grał drugi raz i wtedy wybiorę te wszystkie opcje
dialogowe w stylu "Och, jest nagroda za Twoją głowę? Chętnie ją
podejmę - jebudu", które tak mnie korcą
Zarządzanie drużyną świetne. Ludzie łażą za głównym bohaterem, ale jeśli
wola, przełączamy się na nich i z ich perspektywy oglądamy świat.
Przyjemne, znacznie bardziej sycące, niż
po prostu wydawanie rozkazów myszką z pozycji wiszącego izometrycznie
Boga. Interakcje wewnątrz drużyny niezłe, widać, że da się pogłębić
fabułę dzięki gadkom z drużyną.
Grafika - no cóż. Nareszcie jest RPG z grafiką jak w porządnej grze
zręcznościowej, i jest to nadzwyczaj poważna zaleta. Rozbłyski słońca na
sithowej zbroi, damn, jak to wygląda... oczywiście grafika 3D sprawia,
że każda najdrobniejsza pierdółka zmieniona w ekwipunku od razu jest
widoczna na ekranie gry. W takich luksusowych warunkach przebolewam
nawet syndrom kłapiącej szczęki podczas dialogów. Ekwipunek standardowy,
chociaż do klasycznych pasków, naramienników, zbroi, rąk i łba dochodzi
jeszcze port na implanty
. Ciekawie rozwiązano problem "odpoczynku" i
odnowienia zasobów drużyny - jest specjalna funkcja warp to base, dzięki
której wracamy do domku i tam leczymy (od razu) rany, a na dodatek
możemy zrzucić stuff do skrzyń i zostawić niechcianych członków drużyny.
Oczywiście jest też funkcja "warp back", po której wracamy w miejsce, z
którego zwialiśmy. Nie da się tego na szczęście zrobić, jeśli są
wrogowie w pobliżu.
Dialogi zasługują na osobną beczkę miodu. KAŻDA kwestia w grze ma
zrobionego voiceovera, to jest wręcz nieprawdopodobne, szczególnie, że
dialogi są przepotężne - wyobraźcie sobie w pełni udźwiękowionego
Baldur's Gate'a... Na dodatek każda rasa mówi w swoim języku (są
subtitle po angielsku, na szczęście
), ale "na słuch" żadne słowa się
nie powtarzają - wyobrażam sobie te kilometry nagrań chrząknięć,
stęknięć i głupich wyrazów... coś pięknego.
Fabuła jak na razie wciąga, i to bardzo - podejrzewam, że będzie
atrakcyjna nawet dla nieSW freaka. Planeta, na której się aktualnie
znajduję, nie jest jakaś przeogromna, ale jest wiele postaci, wiele
questów i sporo zabaw pobocznych - jak na przykład gra w pazaaka,
karcianą grę podobną do blackjacka i - minimalnie - Magic The Gathering.
Mam słabość do blackjacka, więc ciąłem w tego pazaaka wczoraj z 40
minut, jak nie lepiej
. Zadania przenikają się, rozwiązać je można na
wiele sposobów, a każdy z naszych bohaterów ma wskaźnik, gdzie na
ścieżce Mocy się znajduje - nie wiem, czy wpływa to na reakcje ludzi,
ale miło widzieć jak Jasny, Prawy i Sprawiedliwy jest mój Bohater (bue
.
Na zakończenie - w KOTORze urzekają małe smaczki. Gdy przywdziewamy
mundur Sitha, wszyscy mieszkańcy reagują na nas inaczej, są inne kwestie
dialogowe, tak samo inaczej reagują patrole. W dzienniku wszystkie
questy nie wiszą po prostu tak sobie, wszystkie wpisy zmieniają się w
trakcie wypełniania zadania lub w zależności od uzyskanych informacji.
Takie drobiazgi są naprawdę wspaniałe.
Gdyby ta gra była Xbox exclusive, kupiłbym dla niej Xboksa. Bez chwili
wahania. Ale na pececie chętnie ją skończę po ciemnej stronie mocy,
trochę na padzie brakuje skrótów klawiszowych do dziennika czy ekwipunku
na przykład. No i grafika w wyższej rozdziałce może wyglądać jeszcze
lepiej.