Należy się walkower?!
5 Czerwca 2007
"Wnosimy o ukaranie walkowerem Ruchu Chorzów, bowiem to zawodnik właśnie tego klubu, w niesportowy sposób, pozbawił szans gdański klub na awans do ekstraklasy. Głęboko wierzymy, że Szanowny Wydział Dyscypliny przychyli się do naszego wniosku" - z takim wnioskiem Lechia wystąpiła dziś do PZPN.
Nie musimy dodawać, że przyznanie trzech punktów biało-zielonym otworzy im powtórnie możliwość gry o awans do ekstraklasy. Poniżej prezentujemy argumentację klubu, która została przesłana do związku. Jako autor podpisany jest Błażej Jenek, dyrektor klubu.
"W imieniu OSP Lechia Gdańsk chcielibyśmy zwrócić uwagę na sytuację z drugiej połowy meczu Lechia-Ruch, która jak się następnie okazało była kluczowa dla losów meczu i przekreśliła szansę awansu Lechii Gdańsk do Orange Ekstraklasy. W 68 minucie spotkania piłkarz chorzowskiego Ruchu Grzegorz Domżalski dośrodkował piłkę w pole karne. W polu bramkowym, doszło do starcia Remigiusza Jezierskiego z Ruchu z bramkarzem Lechii Mateuszem Bąkiem, w wyniku którego piłka znalazła się w gdańskiej siatce. Bramkarz gdańskiej drużyny był ewidentnie faulowany przez zawodnika gości (przypomnę, że przepis mówi, iż bramkarz w polu bramkowym jest szczególnie chroniony). Na filmie (płyta CD w załączeniu) wyraźnie widać, jak napastnik Ruchu chwyta za rękę naszego bramkarza. Prowadzący zawody powinien w tym momencie podyktować rzut wolny dla gospodarzy. Ubolewamy, ponieważ mimo protestów gdańskiej drużyny arbiter uznał gola.
Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że po meczu zawodnik Ruchu Chorzów przyznał się do tego, że złamał przepisy w starciu z bramkarzem Mateuszem Bąkiem.
"Faulowałem bramkarza Lechii. Podczas meczu do takich zdarzeń nie można się przyznać - mówił już po spotkaniu Remigiusz Jezierski" - relacja m.in. w Dzienniku Bałtyckim z 4.06.2007.
Zawodnik Ruchu Chorzów, działał wbrew zasadom fair play, zadrwił wręcz z czystej, sportowej rywalizacji, do czego się publicznie przyznał w rozmowie z dziennikarzami.
Stąd, jako klub Lechia Gdańsk, wnosimy o ukaranie walkowerem Ruchu Chorzów, bowiem to zawodnik właśnie tego klubu, w niesportowy sposób, pozbawił szans gdański klub na awans do ekstraklasy.
Głęboko wierzymy, że Szanowny Wydział Dyscypliny przychyli się do naszego wniosku.
trójmiasto.pl
Szczerze mówiąc pomysł kuriozalny. Nigdzie na świecie nie było takiej sytuacji, że po meczu przyznano walkowera za nieprawidłowo zdobytą bramkę... no ale to jest Polska....
A teraz szerzej o tym co się działo na ul. Traugutta 29 i kto powinien ponieść kare za burdę z policją.
I jeszcze w kwestii odpowiedzialności za niedzielne wydarzenia jako to wyglądało w kwestii formalnej.
Policja się zgadza
Zacznijmy jednak od początku, czyli od 11 sierpnia 2006 roku. Wówczas Komenda Miejska Policji w Gdańsku wydała pozytywną opinię o "bezpieczeństwie uczestników imprezy masowej - meczów piłkarskich o mistrzostwo II ligi w piłce nożnej oraz rozgrywek o Puchar Polski zgodnie z terminarzem rozgrywek w sezonie 2006/07 na obiekcie MOSiR w Gdańsku przy ul. Traugutta 29 w udostępnionych przez organizatora sektorach liczących 9500 miejsc siedzących przeznaczonych dla kibiców klubu oraz w sektorze liczącym 500 miejsc dla kibiców przyjezdnych (...)".
Zgodnie z tymi ustaleniami Lechia przekazała do klubu Ruch Chorzów 500 kart wstępu. Jednocześnie rozeszła się informacja, że fanów chorzowian - łącznie z kibicami Widzewa Łódź i TKP Toruń - ma być nawet trzy razy więcej .
PZPN pisze do klubów
1 czerwca 2007 roku do Lechii, Ruchu, Widzewa i TKP Toruń wyszedł fax z PZPN podpisany przez wiceprezesa, Eugeniusza Kolatora.
"W związku z wystąpieniem Zastępcy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku z dnia 1 czerwca 2007 r. dot. meczu Lechii Gdańsk i Ruchu Chorzów rozgrywanego 3 czerwca br. na stadionie MOSiR w Gdańsku przy ul. Traugutta, Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że nie jest możliwe uczestnictwo w tych zawodach w charakterze widzów kibiców Widzewa Łódź, TKP Toruń oraz Ruchu Chorzów nie posiadających biletów przed wyjazdem z Chorzowa. Zwracamy uwagę, że nie jest możliwe wpuszczenie kibiców do pociągu specjalnego jadącego z Chorzowa do Gdańska. Osoby, które nie posiadają biletów, mogą być zawrócone do domów podczas podróży. Prosimy o poinformowanie o powyższym zainteresowanych".
Jak wiadomo wszyscy kibice Ruchu, Widzewa i TKP wsiedli jednak do tego pociągu i nie mając kart wstępu na mecz spokojnie przyjechali sobie do Gdańska.
Lechia pisze do policji
31 maja 2007 r. gdański klub wysłała pismo adresowane do Naczelnika Sztabu Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, Dariusza Guzikowskiego.
"(...) W nawiązaniu do rozmów telefonicznych dotyczących poszerzenia sektora gości, informujemy, iż plan zabezpieczeń meczów OSP Lechia przedkładany przed każdym sezonem jasno precyzuje lokalizację i pojemność sektora gości. Ilość przewidzianych 500 miejsc spełnia również wszelkie wymogi przepisów Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ewentualne otworzenie drugiego sektora dla kibiców Ruchu wiązałoby się z ograniczeniem miejsc dla naszych sympatyków o liczbę ponad tysiąca oraz wyłączeniem z użytku jednej z bram prowadzących na stadion. Taka decyzja mogłaby przyczynić się do sporych kłopotów organizacyjnych oraz wzburzenia dodatkowej agresji wśród gdańskiej widowni czego zamierzamy uniknąć. Niespotykanym zwyczajowo w środowisku piłkarskim i kibicowskim jest również zrzekanie się puli wejściówek przez fanów gospodarza na rzecz dodatkowej grupy sympatyków gości, zwarzywszy szczególnie na atrakcyjność zbliżającego się meczu oraz spodziewane agresywne nastawienie zorganizowanej grupy przyjezdnych (...)".
Policja pisze do Lechii
Co na to policja? 1 czerwca 2007 roku takie oto pismo powędrowało z odpowiedzią do gdańskiego klubu.
"W związku z rozgrywanym meczem piłki nożnej w dniu 3 czerwca o godz. 17 pomiędzy drużynami Lechii Gdańsk a Ruchem Chorzów informuję, że wymieniony mecz został zakwalifikowany przez Prezydenta Miasta Gdańska jako mecz o podwyższonym ryzyku w świetle informacji o planowanym przyjeździe 1000 osobowej grupy kibiców Ruchu Chorzów, Widzewa Łódź i Elany Toruń proszę pana Dyrektora o: przygotowanie tzw. dużej "klatki" przeznaczonej dla kibiców drużyny przyjezdnej dla 1000 osób, utworzenie sektora buforowego w sektorze rodzinnym z wyłączeniem wpuszczania kibiców Lechii Gdańsk bramą główną i "Al. Gwiazd", umożliwienie dokonania zakupu biletów dla drużyny przyjezdnej (...)". Podpisał zastępca naczelnika Sztabu Policji KMP Gdańsk, Wojciech Siwek.
Z powyższego pisma wnioskować można, że policja bierze na siebie odpowiedzialność za przyjęcie większej grupy kibiców gości niż ta, na jaką wydała zezwolenie 11 sierpnia 2006 roku.
Dyrektor bez winy
- OSP Lechia podtrzymał niezmienne stanowisko o udostępnieniu kibicom gości jedynie 500 biletów kilkakrotnie informując Komendę Miejską oraz klub z Chorzowa o braku możliwości jej zwiększenia. W związku z pozwoleniem na organizację imprez masowych do dziesięciu tysięcy osób i przewidywaną ilością kibiców Lechii w liczbie niemal 9500, decyzja taka byłaby niezgoda m.in. z opinią policji będącą załącznikiem do wniosku przy ubieganiu się o organizację imprez masowych. Przed meczem, ani w jego trakcie, do służb mundurowych nie trafił jakikolwiek dokument czy informacja o zwiększeniu liczby miejsc dla przyjezdnych ze strony OSP Lechia. Jedyny dokument przekazany policji w trakcie niedzielnej imprezy dotyczył prośby o interwencję w momencie ataku chorzowskich fanów na bramy i ogrodzenie stadionu przy ul. Traugutta - powiedział nam wczoraj Błażej Jenek, dyrektor Lechii.
Paweł Stankiewicz - NaszeMiasto.pl
Tak czy siak atrakcji poza kibicowskich nie brakowała tylko dla czego panowie Milicjanci rzucili się na nas zamiast na gości hmm
Pozdro dla Hanysów i powodzenia w OE