Shelton, w BFie masz co chwila akcje jak z Szeregowca Ryana, a nawet i Rambo czasami

. Gra jest bardzo szybka, a przez to dzieją się niesamowite, a nawet i śmieszne rzeczy

. Szybka opowieść zachęcająca (będzie troszkę nazw map i miejsc, ale się nie przejmuj tym za bardzo

).
Mapa Bocage, ja w axis, czyli szturmowanie drugiego brzegu rzeki. Wychodzę z tartaku jako AT, szarżuje na mnie jeep. Przymierzam z bazooki, strzelam - i już widzę, że rakieta przejdzie za jeepem. Na szczęście kierowca (hi, Shaggy

) w momencie, w którym strzeliłem, wysiadł z jeepa i przyjął rakietę na czoło

. Biorę jeepa. Przejeżdżam do bazy allies i jadę drogą, którą z reguły idzie główne uderzenie alliesów. Po drodze kasuję na masce a) bazookera spieszącego na linię frontu b) dwóch zaczajonych snajperów, patrzących w przeciwną stronę. Przy fladze stoi czołg, więc pędzę na niego ile sił w kołach, wyskakuję, zwyczajowo naciskam guzik wsiadania do pojazdu i... wsiadam do czołgu, bo inżynier właśnie postanowił go naprawić

. Broniłem się 3 minuty na tej fladze (w naprawionym do połowy czołgu

), nie mogąc wytrzymać ze śmiechu przy okazji

.
Jestem pewien, że sam będziesz miał tysiąc takich historii po tygodniu grania - i to jest właśnie największy plus tej gry. Całkowity brak schematyczności. Tu nawet na poważnych międzynarodowych meczach dzieją się rzeczy, których nikt nie przewidział.