Dobra. Czas coś wyjaśnić, bo się porobiło. Przy okazji wykorzystam publiczne forum, żebym nie musiał każdemu z osoba tłumaczyć na GG. Tak, więc był taki moment (wczoraj), że spora grupa osób opuściła SPQR. Powodów było wiele, nie czas teraz o nich opowiadać. Faktem jest, że konfederaci spotkali się dziś na TS i zaczęli debatować. Co robić dalej? Wchodziły trzy rzeczy do wyboru. Po pierwsze każdy idzie gdzie go oczy poniosą, do nowych klanów, szukać szczęścia gdzie indziej. Po drugie zakładamy nowy klan, lepszy, piękniejszy, jakiego jeszcze nie było! I po trzecie przeprowadzamy wielką reformę, sanację SPQR etc. etc. Cóż ludzie z SPQR to dziwne indywidua, na tyle sympatyczne i jedyne w swoim rodzaju, że ciężko później o nich zapomnieć. Od razu smutno się robi jak człowiek pomyśli, że nie będzie grał więcej z nimi ramię w ramię. Dlatego też od razu zrezygnowaliśmy z pierwszej opcji. Pozostały dwie - nowe czy "nowe" stare. Gadaliśmy, debatowaliśmy, spieraliśmy się i doszliśmy do wniosku, że trzeba uzdrowić stare, dobre SPQR. Że nie ma co tworzyć nowego, jak może stare da się jeszcze uratować (zobaczymy

). Powstało całe mnóstwo pomysłów na reformy i mam szczerą nadzieję, że uda się je zrealizować.
Trochę może to wszystko dziwnie wygląda z boku. Dla obserwatorów z zewnątrz. Rezygnowali, powracają? Nie mogli przeprowadzić reform jak byli w klanie? No właśnie nie mogli, jakoś się nie dało. Potrzebna była taka terapia szokowa. Takie postawienie sprawy na ostrzu noża. Wtedy ludzie zaczyną się zastanawiać dlaczego się nie angażowali? Dlaczego było źle. Wtedy lepiej im zauważyć swoje braki. Ja osobiście może wyjdę na osobę niepoważną, bo wczoraj mówiłem coś innego a dzisiaj znów wracam do klanu... ale co tam może warto zaryzykować opinię o sobie na korzyść odbudowy SPQR. Na pewno warto.
Życzcie powodzenia SPQR. Może już być tylko lepiej... mam nadzieję
