Młody człowiek został sprzedawcą w hipermarkecie. Pod koniec pierwszego dnia szef wzywa go do siebie: - No, jak tam? Ilu klientów pan obsłużył?
- Jednego.
- Bardzo, bardzo marnie, sprzedawcy obsługują dziennie po 30-40 klientów.
A jaki ten pana klient zapłacił rachunek?
- 318 000 złotych.
- Czy pan zwariował? Co on kupił?
- Najpierw mały haczyk na ryby, potem średni, a potem duży...
- I co jeszcze?
Cienką żyłkę, potem średnią i grubą. Dalej dwie wędki, strój wędkarza i komplet przyborów. Zgadaliśmy się, że będzie łowił na dużym jeziorze, więc zaprowadziłem go do działu z łodziami motorowymi i kupił tę z podwójnym silnikiem. A że jego Corsa nie mogła uciągnąć przyczepki z łodzią, zdecydował się na ten nowy model Land Cruisera...
- Młody człowieku, pan jest genialny! To wszystko sprzedał pan facetowi,
który przyszedł po haczyk na ryby?
- Tak naprawdę, to on przyszedł po paczkę Tampaxów dla żony. Więc mu
powiedziałem: - Weekend ma pan wolny. Może by tak skoczyć na ryby?
Idący plażą kupiec znalazł w piasku butelkę. Kiedy ją otworzył, z butelki
wyleciał potężny dżinn i powiedział:
- Uwolniłeś mnie z niewoli w butelce, więc spełnię trzy twoje życzenia. Ale pamiętaj, to, o co poprosisz, twój sąsiad i konkurent otrzyma w dwójnasób. Kupiec zastanowił się chwilę.
- Chcę 10 mln dolarów...
W tym momencie na jego koncie w banku pojawiło się 10 mln, a na koncie konkurenta 20 mln dolarów.
- Chcę najnowszy model rolls-royce'a.
Przed domem kupca zmaterializował się piękny samochód. Ale przed domem sąsiada pojawiły się dwa rollsy.
- I chcę zostać honorowym dawcą jednej nerki - zakończył życzenia kupiec.
Kupiec wysłał do hurtowni zamówienie na dużą partię towaru. Hurtownik miał wysłać towar, gdy zauważył - przeglądając rachunki że zamawiający nie zapłacił poprzedniego rachunku. Wysłał więc do kupca faks: "Pańskie zamówienie zostanie zrealizowane natychmiast po tym, jak zapłaci pan za poprzednią partię towaru". Odpowiedź przyszła błyskawicznie:
"Proszę anulować zamówienie. Nie mogę czekać tak długo".
Do stoiska monopolowego podchodzi klient:
- Dzień dobry, nazywam się Jan Kowalski i chciałbym kupić pół litra wódki czystej.
- Proszę bardzo - mówi sprzedawczyni. - I wcale nie musi mi się Pan przedstawiać!
- Ależ droga pani, ja nie jestem anonimowym alkoholikiem!
Przed sklepem w lesie stoi w kolejce gromada zwierząt: niedźwiedzie, lisy, wilki, jeże itp. Przez kolejkę przepycha się zając. Rozpycha inne zwierzęta łokciami, wreszcie jest na początku kolejki! W tym momencie chwyta go niedźwiedź i mówi: "Ty zając, gdzie się wpychasz?! Na koniec!" I mach! rzuca go na koniec kolejki. Zając znowu się przepycha, ale znowu chwyta go niedźwiedź i odrzuca na koniec. Zając powtarza swój wyczyn jeszcze kilka razy, ale za każdym razem niedźwiedź wyrzuca go na koniec. Wreszcie obolały Zając otrzepuje się z kurzu i mówi do siebie: "Nie to nie. Nie otwieram dzisiaj sklepu!".
Przychodzi królik do sklepu i pyta:
- Czy jest zgniła sałata?
Sprzedawca odpowiada: - Nie ma.
Następnego dnia przychodzi królik do sklepu i pyta: - Czy jest zgniła sałata?
Sprzedawca odpowiada: - Nie ma.
Trzeciego dnia sprzedawca myśli sobie: "pewnie dzisiaj też przyjdzie" i przyszykował dla królika kilka główek zgniłej sałaty. Przychodzi królik sklepu i pyta:
Czy jest zgniła sałata?
Sprzedawca odpowiada:
- Jest.
Na to królik: - SANEPID!
Zapłaciłem za pięć pomidorów a pan mi zapakował tylko trzy.
- Tamte dwa były zgniłe, to co miałem pakować ?!
|