Ja to takie problemy miałem moze nie cały rok temu. Teraz juz się nie dziwie jak śni mi się battl jak jade i przysne w autobusie.

Czasami w pracy w święto, jak jest pusto to biegam po obiekcie, zamiast tomiguna ma tonfe i bawie sie bf. Najlepsza schiza jednak była w zeszłym roku nad możem.

Stopniowo dołączało się coraz więcej kumpli więc uzbierałem pluton.

Wtedy miałęm miesiac przerwy od beefa więc musioałem to jakoś sobie wynagrodzić. Początkowo było to niewinne jak szliśmy np do nocnego po browary to chowaliśmy się za drzewkami na ulicy, wpażaliśmy przez najwieksze kaluże, na hasło get down! rzxucaliśmy sie na chodnik.

Potem była OMAHA na plaży w Jastarni - night version - wyjście z barek (axis bronili), bieg po plazy, skok przez zasieki (ten martwy żywopłot

) jazda na klif i zdobywanie bunkrów (miejsce po starym radarze ), wersje dzienne tez były ale mniej smielsze i w kompielówkach

, w dzień to najlepiej wychodziło jak obrywaliśmy jeszcze w wodzie

. Finał przyszedł na koniec - w 10 chłopa o godz 23 głównym deptakiem miasteczka zasuwaliśmy chowajac sie za drzewami, rzucajac na chodnik i wydajac odglosy strzałow i komendy istnie z beefa - cel - nocny - skampilismy sie przy wyjsciu, kumpel rzucil granat (virtual), nastepny wpadł do srodka (23 duzy ruch w monopolu) bez koszulki i zaczal ryczec na ziemi MEDDDDICCC! na co podbiegł do niego medyk

Ja jako oficer rozmawiałem w tym czasie z bardzo miłym panem 'recydywą' ochroniarzem.

Wszystko skonczylo się dobrze, a panie sklepikarki podawały od tego czasu naprawde zimne piwo.

Jak tak bieglismy ulica ludzi sie patrzyli i mówili 'patrz na czym oni jada... hahaha" my byliśmy zaledwie po browarkach

Mówie wam to była akcja!