Czołem!
Aleś się rozpisał!
Na szczęście wszystko co piszesz, to święta racja... Na szczęście - w tym sensie, że gorzej by było, gdyby taki elaborat zawierał gnioty... Niestety - w tym sensie, że o teamplay na publicznych serwerach naprawdę niezwykle trudno.
Ale dlaczego tak się dzieje? Gracze bez ambicji, czy sama gra podsuwająca przede wszystkim zachętę postrzelania do innych w przerwie między kolacją, a ćwierćfinałem w ME? Pewnie po trosze jedno i drugie.
Sam pewnie dobrze wiesz, że wystarczy jednak, by na serwerku znalazło się trzech-czterech graczy, dla których liczy się coś więcej i już gra nabiera zupełnie innych rumieńców. Nawet jeśli nie są to klanowicze, nawet jeśli wcześniej się nie znali - idealnym przykładem jest sytuacja, w której kilku (myślących!

) Polaków zjawia się na zagranicznym serwerze. Może nie jest to szczyt możliwości, może dałoby się wykrzesać więcej (na pewno!) - ale za to jak się wtedy gra!!! Cieszą drobne smaczki, nawet to, że dwóch gości przyciśniętych jest w jakimś budynków przez nacierającego wroga - zupełnie inne odczucia, niż wtedy, kiedy byłoby się w tym samym budynku z jakimś niekomunikatywnym graczem.
Jestem pewien, że wiesz, o czym mówię - gdybyś nie wiedział, tak bardzo by ci tego nie brakowało.
Co zrobić? Można narzekać. Można bluzgać. Można załamywać ręce. Ale może lepiej spróbować coś zmienić. Nie da się? Guzik prawda - tylko trzeba zacząć od siebie. Ja sam ostatnio wchodzę sobie na jakiś serwerek z kumplem, którego udało mi się do BFa przekonać i złapał bakcyla (Siema, Raziel!

). Gramy we dwóch, nie zawsze ten teamwork nam wychodzi, czasem w ogóle o nim zapominamy i lądujemy na przeciwległych spawnpointach. Ale i tak gra przebiega zupełnie inaczej. Czasem wystarczy zwykłe "Gdzie jesteś?" i "Wytrzymaj tam, już idę!". Niby nic, ale zapewniam, że od razu rośnie motywacja, żeby rzeczywiście "wytrzymać"!
No dobra, dość ględzenia. Ze swej strony, patrząc na realia, mogę zaproponować tylko jedno - przed wejściem na serwer sprawdzać, czy nie ma jakiegoś kumpla, który by pograł i wchodzić nawet po dwóch. Po trzech już jest super, nie mówiąc o większej ilości. I wytrwale namawiać na serwerze innych do teamworku, nawet początkujących. I co z tego, że 50 osób nas oleje? Nie gramy dla nich, tylko dla siebie. Może i 50 nas oleje, ale może i znajdziemy dzięki temu 2 takich, którzy "poczują klimat". A wtędy bedzie nas już czterech-pięciu.
A potem, zupełnie przypadkowo spotkamy się po przeciwnych stronach na tym samym serwerze i w dziesięciu zrobimy na nim taką zadymę, że pozostałym czterdziestu freeplayowcom szczeny opadną...
Dobra, powinienem już dawno wyrosnąć z takich nierealnych marzeń. Zatem ostateczna konkluzja - spróbujmy podziałać coś sami, bo podejrzewam, iż "przemawianie do rozsądku" innych graczy z góry skazane jest na porażkę...
Pozdrawiam.