Do autorotacji nie potrzeba wykorzystywać tylko posiadanej inercji wirnika. Inaczej tylko duże maszyny i na małej wysokości mogły by ją wykorzystać.
Pilot może tak ustawić łopaty, że przepływające powietrze - w skutek opadania maszyny, dodatkowo rozpędza wirnik. Nad ziemią pilot znów zmienia ustawienie łopat i wykorzystuje nabytą inercję wirnika, do chwilowego wytworzenia siły nośnej. Wystarcza to do wytracenia prędkości i wylądowania. Twardość lądowania zależy od wyszkolenia pilota. Mistrz posadzi tak delikatnie, jak by miał działający silnik, a leszcz zuzyje całą energię za wcześnie, lub za pózno i wbije się w ziemię.
Zresztą sama nazwa zjawiska (auto - rotacja) wskazuje, że wirnik sam się obraca, bez napędu...
To co opisał pasqdnick, powinno się nazywać postrotacją.
Obracanie się maszyny, w przeciwną stronę niż wirnik, to Efekt Żyroskopowy. Tak tylko dla unormowania terminologii
PS
Cytuj:
Autorotacja to zjawisko polegające na samoczynnym obrocie wirnika nośnego śmigłowca bez wykorzystania silników.
Może być wykorzystana do utrzymania śmigłowca w powietrzu po uszkodzeniu silników. Pilot może wprowadzić śmigłowiec w autorotację również celowo. Autorotacja wywołana jest nierównomiernym odrywaniem się strug powietrza od krawędzi wirnika, co powoduje jego obrót.
W celu jak najlepszego wykorzystania autorotacji w sytuaci awaryjnej, bezpośrednio po utracie mocy silników, pilot zmienia ustawienie łopat wirnika głównego w położenie 0o, aby zachować ich prędkość obrotową (kosztem zmniejszenia siły nośnej) i ustawia śmigłowiec do lotu szybowego.
Na niewielkiej wysokości pilot zmienia z powrotem skok łopat tak, że w połączeniu z zachowaną prędkością obrotową wirnika, dają one odpowiednio dużą siłę nośną by wyhamować opadanie maszyny.