- Uwielbiam commanderów, którzy widzą squad "Airborne" i wiedzą co z nim zrobić... Raz dzięki takiemu skosiłem 120 pkt na Operation Clean Sweep, a mój team mnie po bombach całował, że czołgi im z przed nosa kosiłem.
Najlepsza okazja, gdy commander zaznaczył ma mapie środek jakiejś drogi i kazał atakować... no to ja zaakceptowałem i lecę. Patrzę, trzy kwadraciki koło siebie, w trójkąciku, a po środku supply drop przeciwnika. "bzium, bzium, bzium, bzium, bzium" i 6 killi wpadło. Były tam 2xAPC i 1xczołg z tego co widziałem przelatując.
- Uwielbiam debili, którzy dołączają do squadów, żeby sobie posnajpić... Po takiego wała wymyślili "Lone wolf" żebyś tam idioto właśnie grał, a squady zostaw komuś kto preferuje teamwork... Powiecie: przecież można wykopać. No można, ale po jaką cholerę mam co minutę sprawdzać czy mój cały team jest ze mną?...
- Commander daje rozkaz, SL wciska "pgup" i idzie w drugim kierunku...
Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie wku...rza najbardziej na mapach urban (w miastach). Zakładam skład, od którego oczekuję biegania razem... a widzę psiuty na froncie cały czas, ginące od czołgu 20 razy podczas rundy (a później się dziwią że mają purple hearty), a nasze flagi z tyłu lecą jedna po drugiej. Kiedy ludzie zrozumieją, że zgrany team potrafi wykosić nawet 300 punktów łącznie? A nawet więcej, i to bez blackhawka i czołgistów...