90s napisał(a):
Mnie jednak najbardziej na FFA denerwuje chamstwo i głupota np.wake trzech się dostało na wyspę ani jeden składu nie założy.
Na lotniskowcu 6 SL na wyspie ani jednego.
Eee... ma to też i drugą stronę medalu. Ileż to razy wyląduję w końcu na Wake (na ten przykład), nie ma zbyt dużo czasu na siedzenie gdzieś w kącie (bo mnie wrogi dowódca raz dwa zespotuje, albo zawiesi uava) i czekanie aż ktoś łaskawie się na mnie zrespawnuje. Więc robię co mogę jako ten samotny SL, często błagam wręcz o jakieś wsparcie czy dołączenie się do mojego squadu. Niestety, reakcje są na ogół albo piekielnie spóźnione (respawn na mnie, gdy już jestem namierzony i otoczony przez dużą grupkę wrogów) albo nie ma ich wcale. I to dotyczy zarówno klasycznych freeplayerów jak i klanowców, często wybitnych (którzy wolą się trzymać razem, mają inne plany, albo czekają na heli czy samoloty). Dla mnie nigdy tak naprawdę nie było różnicy między tymi dwiema grupami graczy, bo z doświadczenia wiem, że różnie bywa z tym teamplayem i nawet się już dawno przyzwyczaiłem, że nie ma co się za wiele spodziewać... Śmieszy mnie jak ktoś mówi:
Dla mnie liczy się w tej grze teamplay. A potem dodaje:
ale wolę nie zadawać się z freeplayerami, bo to n00by i totalni nieudacznicy i niech lepiej sobie trenują z botami.

[Nawiasem mówiąc śmieszy mnie jeszcze wiele innych rzeczy, ale nie o tym temat, ta gra zdaje mi się z każdą rozgrywką coraz zabawniejsza]. Latający solo helikopterami są mi raczej obojętni - z punktu widzenia zwykłego piechociarza jakim przeważnie jestem, nie ma sensu np. wzywać ich na pomoc, kiedy się jest otoczonym przez wrogie czołgi, gdy akurat pan pilotogunner "dwa w jednym" wisi nad wrogim helipadem na drugim końcu mapy i ma inne sprawy na głowie. W całej znanej mi historii moich rozgrywek na Gamesnecie tylko jeden jedyny raz helikopter przyszedł z pomocą na moje rozpaczliwe wezwania

Jeszcze raz "Hey, Thanks!" z mojej strony.

Z drugiej strony tylko raz usłyszałem "Hey, Thanks", kiedy odwiozłem ukradzionego wrogom heli na własny helipad i grzecznie wysiadłem zapraszając zdumionych osobników czekających tam i tkujących się nawzajem z nudów, do lotu w dowolnej parze czy też samotnie. A takich ferry lotów wykonałem sporo
